pracowałem kiedyś na samochodowcu. jak Józki wyjeżdzały z pokładu na parking to przez 500 metrów paliły chyba połowe sprzęgła
imo kupowanie auta z salonu to kretynizm (szczególnie w dzisiejszych czasach) ale jak kto woli
nie ma to znaczenia, producent używa oryginalnych części, ma procedury napraw, lakiery potrafią dobrać, nie to co czesiek lakiernik(imo wiedzą dokładnie jaki lakier na jakim samochodzie leży) i ja nie miałbym z tym problemu jeśli samochód był naprawiany bo porysowali zderzak podczas transportu, gorzej jaby spadł z laewty na morde albo na dach i producent chciałby sprzedać to jako nowe jednak mocno w to wątpię.
A co jesli wam powiem ze spora wiekszosc samochodow ulega uszkodzeniom juz podczas produkcji? Wiele jest klepanych czy lakierowanych. Sprawdzone zrodlo.
konto usunięte
2015-11-06, 2:49
Pracowałem parę lat w serwisie, przy nowych samochodach. I jeden na 40 ma jakąś wgniotę albo rysę. To jest nie do uniknięcia, samochód jest duży zawsze się znajdzie jakiś pacan(uczeń) co miotłą go pacnie albo weźmie gąbkę z podłogi na myjni od piasku bo drugi nie odłoży na miejsce. Klienci oglądając go na placu potrafią coś spieprzyć a to kot się przebiegnie po dachu. A tak naprawdę dobry lakiernik potrafi to ogarnąć tak że miernik nie wykaże, tylko że kiedy samochód jest sprzedany a czas goni nikt nie patrzy na to że trzeba to dobrze naprawić a 99% klientów nie odbiera samochodów z miernikiem.