

takie rzeczy mają sens, ale wdrażane stopniowo, tak, żeby organizm się przyzwyczaił i zahartował.
no, poza mokrą głową => zapalenie opon mózgowych.
no, poza mokrą głową => zapalenie opon mózgowych.

mesiash napisał/a:
przypomina mi się pointa z dowcipu o orle i kostce masła
Możesz ktoś ją przybliżyć?

Rayne napisał/a:
To ja Cię umówię z tym kolesiem. Jestem pewna,że przyjmie swojego padawana na jakieś treningi.
Ale jam z Wielkopolski stolicy.


Siedzi sobie wędkarz nad rzeką i łowi ryby. Był to jego zwyczaj od bardzo dawna, jednakże od niedawna zaczęły się dziać dziwne rzeczy, a mianowicie gdy szedł w krzaki, odcedzić ziemniaki, ktoś podp🤬lał mu drugie śniadanie (chlebuś, masełko i szyneczkę).
Zirytowany, a zarazem zaciekawiony rybak, po kolejnym incydencie postanowił, że złapie złodziejaszka. Na następny dzień, udając, że rytualnie idzie łączyć się z morzem (metafora taka), przyczaił się w krzakach z zamiarem przyłapania złoczyńcę na gorącym uczynku. Siedzi tam chwilkę, gdy widzi nadlatującego orła. Patrzy, a ten orzeł cap! i zakosił u jedzonko. Zdziwiony wędkarz rusza więc za orłem, biegnie wzdłuż rzeki, biegnie polami, lasami, wciąż śledząc orła. Dobiega zziajany pod wielką skarpę, na zboczu której orzeł sobie uwił gniazdko (i gdzie rzecz jasna się udał). Więc wspina się po niemalże pionowej ścianie, ręce mu opadają z sił, ale jakoś dociera do gniazda. Powoli wysuwa głowę, by sprawdzić co się dzieje w gnieździe, a tam orzeł odrzuca chleb, a nawet szynkę, bierze masło i z błogim uśmiechem rozsmarowuje sobie je na klacie i mówi:
- O jaki ja jestem pop🤬lony...
Zirytowany, a zarazem zaciekawiony rybak, po kolejnym incydencie postanowił, że złapie złodziejaszka. Na następny dzień, udając, że rytualnie idzie łączyć się z morzem (metafora taka), przyczaił się w krzakach z zamiarem przyłapania złoczyńcę na gorącym uczynku. Siedzi tam chwilkę, gdy widzi nadlatującego orła. Patrzy, a ten orzeł cap! i zakosił u jedzonko. Zdziwiony wędkarz rusza więc za orłem, biegnie wzdłuż rzeki, biegnie polami, lasami, wciąż śledząc orła. Dobiega zziajany pod wielką skarpę, na zboczu której orzeł sobie uwił gniazdko (i gdzie rzecz jasna się udał). Więc wspina się po niemalże pionowej ścianie, ręce mu opadają z sił, ale jakoś dociera do gniazda. Powoli wysuwa głowę, by sprawdzić co się dzieje w gnieździe, a tam orzeł odrzuca chleb, a nawet szynkę, bierze masło i z błogim uśmiechem rozsmarowuje sobie je na klacie i mówi:
- O jaki ja jestem pop🤬lony...
Trzeba być twardym.. ale nie pop🤬lonym.


Fajne stringi
, a poza to na co miał zachorować po 1 minucie biegu na mrozie, na kiłę ? Czekam na 2 odcinek.



adzios napisał/a:
problem w tym e chory to juz był - na głowę
problem w tym, ze ktos to juz napisal.
Powinien do tego wszystkiego wsadzic sobie sopel lodu w dupe.

Muze napisał/a:
problem w tym, ze ktos to juz napisal.
Powinien do tego wszystkiego wsadzic sobie sopel lodu w dupe.
One men one icicle?

iks ka... coś tam napisał/a:
O czym wy p🤬licie?
Czytać nie potrafisz, że tak się dziwisz?

Linekk napisał/a:
Czytać nie potrafisz, że tak się dziwisz?
Wiesz... Jak to było w takiej jednej animacji...
"nie dziw się tyle bo dz🤬ką zostaniesz".
Coś w tym jest.
co w tym glupiego? koles tak lubi to niech tak robi a to że wygląda na debila to już inna sprawa