



podpis użytkownika
Dziewczynki zapraszam na pw





No bo generalnie jest tego typu zależność, że zajadłość w sprawach seksu musi mieć zawsze osobisty kontekst. Jeśli ktoś prowadzi krucjatę antyseksualną, jest taki rozsierdzony, to za tym stoi problem osobisty. Mężczyzna niesprawny w seksie często staje się antyfeministą. W impotencie rodzi się wrogość w stosunku do kobiet.
Akurat dzisiaj przeczytałem wywiad ze Starowiczem i tak jakoś mi się skojarzyło

@xyster @Catacombe zacznijmy od tego, że byli moimi znajomymi, do czasu, kiedy miały miejsce te incydenty, a to znaczna różnica. A tak na marginesie, nie mam wpływu na to, jak działam na facetów i jakie mają zamiary wobec mnie, nie jestem również wróżką.
![]()
Co nie zmienia faktu: Fajnych masz/miałaś znajomych.
@EDIT:
@bobrełę, opowiadasz swoje przeżycia, czy jesteś jednym z tych lewackich ścierw? Rozsądny facet by jej kijem nie tknął. Zresztą pewnie i tak jest j🤬ą lesbą.
O, chyba właśnie o twoim typie Starowicz mówił.
podpis użytkownika
Nie dla psa, dla pana to!




@Zarammoth: Moja kobieta jest feministką, tylko taką z przemyślanych i raczej nie skrajną. W spokojnej postaci (podobnie jak wszystko: trawa, wódka, sport) feminizm nie jest taki zły. Szowinizm w jakiejkolwiek postaci jest zły, to prawda. To, że dzisiejsze feministki to raczej szowinistki niż feministki, to inny, smutny fakt. Poza tym drobnym szczegółem zgadzam się
.
Chodzi mi o to, że dzisiejsze feministki w większości mają zbyt radykalne poglądy w porównaniu do prawdziwych sufrażystek. Tamte wywalczyły prawa, które istotnie był "must have", jako podstawowe prawa człowieka. Dzisiejsze feministki same niewiedzą czego chcą i nie przyznają, że chodzi wprost o matriarchat. Jeśli się ich posłucha to wychodzi na to, że chcą pozbyć się wszystkich obowiązków swojej płci, zachowując lub zwiększając wszystkie przywileje. Czyli chcą nadal być traktowane jak kobiety kwiaty/przepuszczanie w kolejce/mniejsze wymagania, a jednocześnie mieć przywileje większe niż mężczyzna wykonujący tą samą pracę. Najgłupszym postulatem są parytety (i to nie tylko chodzi o kobiety). Jeżeli w polityce jest 5% kobiet i 95% mężczyzn to dlaczego sztucznie zmuszać do wyrównania członków partii/liczby na listach. Wiem, że jeszcze minie długi czas, zanim pracodawcy/szefowie partii zaczną ufać w kompetencję kobiet, ale nic na siłę się nie robi.
W skrócie: feministki nie chcą równości praw tylko przewagi płci - tak jak szowiniści (definiują się inaczej, niż wynika to z ich postulatów).

A nie przyszło ci ośle na myśl że większość przeciwników nie trawi feministek ze względu na ich durne poglądy, a nie kwestie seksualne, czy też wrogość do kobiet. Swoją drogą to chyba najgłupszy cytat ze Starowicza jaki widziałem.
I nie podważam jego dorobku jako seksuologa, po prostu stał się on ideologiem do tego stopnia, że nie jest dla mnie wiarygodny jako naukowiec.

Mnie też nie ma kto wyr🤬ać, a nie jestem żadną z nich
Może brat ma rację mówiąc, że jak nie wyjdę z kuchni to nikogo nie poznam
Pokaż cycki, to Ci powiemy czy jesteś do zrobienia


podpis użytkownika
Skończyłem politologię i mam pracę.Mnie też nie ma kto wyr🤬ać, a nie jestem żadną z nich...
No to coś jest tu nie tak. Albo masz k🤬sa, albo jesteś brzydka jak noc. Albo jesteś trollem.
podpis użytkownika
Smak '80 lat...