angel napisał/a:
1 ust. 2 ustawy o Policji stanowi, że jednym z zadań policji jest wykrywanie przestępstw oraz ściganie ich sprawców. Przyjąwszy, że wykonywanie obowiązków (tu: ściganie sprawców przestępstw i wykroczeń) jest kontratypem uzasadniającym bezkarność czynów zabronionych.
Kontratyp – okoliczność wyłączająca karną bezprawność czynu. Zaistnienie kontratypu powoduje, że zachowanie wypełniające znamiona czynu zabronionego nie jest przestępstwem. Innymi słowami – postępowanie, które w normalnych warunkach jest bezprawne, staje się prawnie dozwolone ze względu na zaistnienie określonych przesłanek.
Tu też jest kwestia interpretacji prawa. Radiowóz (nieważne czy oznakowany czy nie) dopóki nie włączy sygnału świetlnego lub dźwiękowego nie jest pojazdem uprzywilejowanym. A więc podlega dokładnie takim samym przepisom jak każdy inny użytkownik drogi. Skoro przepis w ustawie o policji nic o tym nie wspomina, to oznacza, że dokładniejszych regulacji należy szukać w kodeksie drogowym, który jasno stwierdza, że na czerwonym świetle nie wolno przejeżdżać (o ile nie jest to pojazd uprzywilejowany). Gdyby policjanci włączyli "koguta" zanim przejechali na czerwonym i przekroczyli dozwoloną prędkość żeby dogonić pirata to byłoby ok. Natomiast w takiej sytuacji budzi to wątpliwości i pokazuje pewną ułomność polskiego prawa i sposób w jaki można to prawo nadinterpretować.
Równie dobrze policjanci mogliby jeździć za toyotą przez cały tydzień, gromadząc materiał dowodowy, łamiąc przy tym wszystkie przepisy i narażając innych uczestników drogi na niebezpieczeństwo. Policja, owszem może sobie na takie tzw działania infiltracyjne pozwolić, ale jedynie za zgodą prokuratury, a nikt zwykłej drogówce takiego pozwolenia nie wyda i nie wydał też w powyższym przypadku.
Tak więc to, że policjantom takie działania uchodzą na sucho jest bardziej prawem zwyczajowym niż wynikającym z jakichkolwiek przepisów.