Tarab85 napisał/a:
Fukcjonariuszem publicznym jest w godzinach pracy. Po godzinach pracy jest zwykłym Mietkiem i ma prawo również się napić, podobnie jak reprezentant każdego innego zawodu. Dobre imię munduru nie ma z tym nic wspólnego, bo jest po pracy, więc i zapewne bez munduru. Ustawę o wychowaniu w trzeźwości powinieneś przeczytać zanim zaczniesz używać, jako argumentu, bo w ustawie nie ma zupełnie nic o byciu pijanym w miejscu publicznym. Zabrania ona tylko picia w miejscu publicznym. Gość nic złego nie zrobił - nie był agresywny, nie prowadził samochodu, nie zakłócał porządku. Powinien spędzić noc w najdroższym hotelu w Polsce, a potem normalnie wrócić do pracy. Żadna praca nie trwa 24 godziny na dobę i każdy ma prawo do relaksu po. A jak ktoś za relaks uważa chlanie, to współczuję, ale nie potępiam.
nie do końca -
funkcjonariuszem/żołnierzem jest się przez 24/7, natomiast godziny pracy wyznacza Ci służba, za którą jesteś uposażany. O dobre imię formacji w której służysz masz obowiązek dbać więc cały czas: jesteś jej przedstawicielem i (jak w przypadku osoby komendanta - wizytówką) ... dlatego bardzo dobrze się stało, że pijus poleciał. Przyjmując się do służby godzisz się na pewne zasady i ich przestrzegasz. Jak to ktoś kiedyś powiedział: "wódka jest dla mądrych ludzi". Tym właśnie się różni SŁUŻBA od PRACY (tak w skrócie).
Natomiast odnośnie UWTPiA:
nikt oczywiście nie zabrania bycia nietrzeźwym w "miejscu publicznym" (nie ma czegoś takiego jak "miejsce publiczne" w UWTPiA - jest jedynie "miejsce objęte zakazem"), ale jeżeli byś doczytał ustawę do końca to wiedziałbyś, że jeżeli będąc pijanym stanowisz zagrożenie dla SWOJEJ osoby lub osoby trzeciej - jedziesz na izbę. A żeby stanowić zagrożenie dla swojej osoby wystarczy ... zataczać i potykać się - bo przewrócisz się jeszcze i łeb sobie rozwalisz ...