

U wujka na wsi,20 parę lat temu był piesek,który wabił się Misiek. Był na tyle uczynny,że kiedy moja mała siostra szła pod płot załatwić się,wystarczyło zawołać "Misiek!" a on podbiegał,zjadał wszystkie gówna,oblizał się i poszedł dalej.
Kiedyś też miałem taką imprezę niestety moja (była) dziewczyna bardzo lubiła psy i gdy po posiłku złożonego z mojej treści żołądkowej zwyczajnie do niej podszedł dała sie polizać mu po swojej twarzy. Niestety jak opowiedzieli mi koledzy o tej sytuacji jakoś nie mogłem się potem przełamać