


... nie wierze stary ... HEHEHEH !!! jestem mieszkańcem Tomaszowa Mazowieckiego i miałem dokładnie ten sam przypadek. Też dokładnie akcja z ZUS-em...
... Jak kiedyś jakiś wieś-men zadzwonił to mi psycha pękła i :
" - Czy to je ZUS ?
- Nie k🤬a !!! Sam Pan Bóg przy telefonie ! słucham... "
... Jak kiedyś jakiś wieś-men zadzwonił to mi psycha pękła i :
" - Czy to je ZUS ?
- Nie k🤬a !!! Sam Pan Bóg przy telefonie ! słucham... "
Mój kolega dostał numer po informacji pkp czy tam jego numer się jedną cyfrą różnił...
Normą były telefony o której ten pociag przyjeżdża jaki peron itd.
Jednak nie w tym rzecz ^^
Parę razy jak ktoś był niekulturalny i nie docierało do niego, ze to pomyłka, kumpel zmyślał godzinę odjazdu
Normą były telefony o której ten pociag przyjeżdża jaki peron itd.
Jednak nie w tym rzecz ^^
Parę razy jak ktoś był niekulturalny i nie docierało do niego, ze to pomyłka, kumpel zmyślał godzinę odjazdu

ja p🤬le, jakbym te babki wkręcał to c🤬j
tylko konto w monako założyć i niech tępe dzidy wysyłaja mi kase



@Xotor - Numery są 7 cyfrowe co daje prawie 10 milionów kombinacji na każde województwo. Każdy z tych numerów był już w użyciu?

jaj mam kilka razy dziennie telefon " czy to restauracja bazylia?"
Standard. We Wrocławiu, w czasie tzw. "Wielkiej rewolucji telefonicznej" takie akcje były na prządku dziennym.
Na mojej dzielnicy, telefony pojawiły się bardzo późno - Dopiero ok. 1995 roku (brzmi absurdalnie, a jednak).
Instytucjom jak i nowym użytkownikom prywatnym przydzielano numery telefonu jak leci.
Tak więc TEN SAM NUMER, ale:
- z końcówką "0" był moim numerem
- z końcówką "1" był do przychodni dla dzieci,
- z końcówką "8" był do klasztoru sióstr Elżbietanek
Codziennie k🤬a od 6 rano rozdzwaniał się telefon z pytaniem, czy to rejestracja. Moja mama do czasu miała niezły ubaw, słuchając jak ludzie wywalają całą historię choroby, zamiast najpierw spytać gdzie się dodzwonili.
Następnie po godzinie 10 rano, do ok. 18 dzwoniły siostry zakonne, ich rodziny i księża, nie dający sobie tłumaczyć, że 8 jest koło zera i źle wciskają, a siostry przełożonej k🤬a NIE MA i nie będzie.
Sprawę załatwił definitywnie mój młodszy brat, który miał wtedy bodajże 5 czy 6 lat. Dopiero zaczynał rozumieć znaczenie pewnych słów. Jak ktoś dzwonił i pytał o np. rejestrację, mama zawsze odpowiadała "To mieszkanie prywatne". Brat chciał też zabłysnąć, bo chciał się poczuć taki "Dorosły".
K (ktoś) B (brat)
K- Dzień dobry. Czy to zakon sióstr Elżbietanek?
B- Nie.
K- A gdzie się dodzwoniłam?
B- Do domu PUBLICZNEGO
Telefon - Piiii Piiii Piiii
Długo trzeba było młodemu tłumaczyć, że mieszkanie prywatne to coś innego niż dom publiczny
Ale załatwił chłopak sprawę definitywnie. Przynajmniej siostry się odp🤬liły.
Po aferze, bo jak mówiłem bawiło to "do czasu", dowiedzieliśmy się, że na nowy numer możemy czekać kolejne 2-3 lata, bo teraz nie ma wolnych. Na szczęście przyszła telefonia na literkę "D" i zmieniliśmy numer bez gadania.
Z "D" były znowu inne problemy. Była to nowa sieć i cały czas p🤬liły im się podłączenia w skrzynkach. Bywało tak, że przez klika dni pół kamienicy miało spięte ze sobą numery telefonu. Ktoś dzwonił do nas, a odzywały się telefony u połowy sąsiadów. Podnosiło się słuchawkę, i można było pobawić się w szpiega.
Przej🤬e mieli też znajomi ulice obok.
Oni akurat po wielu staraniach (chyba z 5 lat!!!!) dostali upragniony telefon. Z tym, że był to numer po... podstacji pogotowia ratunkowego. O 2-3 w nocy dostawali telefony pod tytułem "Ratunku, przyjeżdżajcie bo ojciec ma zawał" . Musieli co noc wyłączać telefon, by by nie spali w ogóle.
Telefony stacjonarne swoją drogą. Na mój pierwszy numer komórkowy w sieci "ERA" dzwonił często komornik, z zapytaniem gdzie się ukrywam i kiedy zacznę spłacać dług. Miałem wtedy z 16 lat. W niczym nie chciał się dać przekonać, że rozmawia z kimś innym, niż chce. Jaja k🤬a, jaja.
Na mojej dzielnicy, telefony pojawiły się bardzo późno - Dopiero ok. 1995 roku (brzmi absurdalnie, a jednak).
Instytucjom jak i nowym użytkownikom prywatnym przydzielano numery telefonu jak leci.
Tak więc TEN SAM NUMER, ale:
- z końcówką "0" był moim numerem
- z końcówką "1" był do przychodni dla dzieci,
- z końcówką "8" był do klasztoru sióstr Elżbietanek
Codziennie k🤬a od 6 rano rozdzwaniał się telefon z pytaniem, czy to rejestracja. Moja mama do czasu miała niezły ubaw, słuchając jak ludzie wywalają całą historię choroby, zamiast najpierw spytać gdzie się dodzwonili.
Następnie po godzinie 10 rano, do ok. 18 dzwoniły siostry zakonne, ich rodziny i księża, nie dający sobie tłumaczyć, że 8 jest koło zera i źle wciskają, a siostry przełożonej k🤬a NIE MA i nie będzie.
Sprawę załatwił definitywnie mój młodszy brat, który miał wtedy bodajże 5 czy 6 lat. Dopiero zaczynał rozumieć znaczenie pewnych słów. Jak ktoś dzwonił i pytał o np. rejestrację, mama zawsze odpowiadała "To mieszkanie prywatne". Brat chciał też zabłysnąć, bo chciał się poczuć taki "Dorosły".
K (ktoś) B (brat)
K- Dzień dobry. Czy to zakon sióstr Elżbietanek?
B- Nie.
K- A gdzie się dodzwoniłam?
B- Do domu PUBLICZNEGO
Telefon - Piiii Piiii Piiii
Długo trzeba było młodemu tłumaczyć, że mieszkanie prywatne to coś innego niż dom publiczny

Po aferze, bo jak mówiłem bawiło to "do czasu", dowiedzieliśmy się, że na nowy numer możemy czekać kolejne 2-3 lata, bo teraz nie ma wolnych. Na szczęście przyszła telefonia na literkę "D" i zmieniliśmy numer bez gadania.
Z "D" były znowu inne problemy. Była to nowa sieć i cały czas p🤬liły im się podłączenia w skrzynkach. Bywało tak, że przez klika dni pół kamienicy miało spięte ze sobą numery telefonu. Ktoś dzwonił do nas, a odzywały się telefony u połowy sąsiadów. Podnosiło się słuchawkę, i można było pobawić się w szpiega.
Przej🤬e mieli też znajomi ulice obok.
Oni akurat po wielu staraniach (chyba z 5 lat!!!!) dostali upragniony telefon. Z tym, że był to numer po... podstacji pogotowia ratunkowego. O 2-3 w nocy dostawali telefony pod tytułem "Ratunku, przyjeżdżajcie bo ojciec ma zawał" . Musieli co noc wyłączać telefon, by by nie spali w ogóle.
Telefony stacjonarne swoją drogą. Na mój pierwszy numer komórkowy w sieci "ERA" dzwonił często komornik, z zapytaniem gdzie się ukrywam i kiedy zacznę spłacać dług. Miałem wtedy z 16 lat. W niczym nie chciał się dać przekonać, że rozmawia z kimś innym, niż chce. Jaja k🤬a, jaja.
To wszystko wina Tuska! Premier Donald Tusk i jego rząd Platformy Obywatelskiej odpowiadają za wszystkie zło w naszym kraju. Nikt nas nie przekona, że jest inaczej!
podpis użytkownika
Post mortem per rectum
Prometeus Coprophagus napisał/a:
To wszystko wina Tuska! Premier Donald Tusk i jego rząd Platformy Obywatelskiej odpowiadają za wszystkie zło w naszym kraju. Nikt nas nie przekona, że jest inaczej!
troll?
Do mnie wydzwaniali po okna PCV, nigdy tyle okien nie sprzedałem


haha , miałęm podobną sytuację, tylko u mnie pytali o przychodnie
Wiele wizyt umawiałem na rózne godziny i do wszelakich specjalistów. ludzie byli jakoś miło zaskoczeni że tak łatwo sie zarejestrować i ze wizyty będą tak nie spodziewanie szybko

Wiele wizyt umawiałem na rózne godziny i do wszelakich specjalistów. ludzie byli jakoś miło zaskoczeni że tak łatwo sie zarejestrować i ze wizyty będą tak nie spodziewanie szybko

Mam podobną sytuację. Mieszkam na MS AGH i dzwonią do mnie, najczęściej emeryci, z pytaniem czy to ZUS w Tarnowie. Niby nic strasznego, bo czasami jest z tego niezła beka, ale czemu najczęściej dzwonią między 7.00 - 8.00 rano, gdzie w akademiku 90% osób śpi :|
Dlaczego numery zus sa przydzielane bylejakiemu uzytkownikowi?
A no dla tego ze to jest jak TOTOLOTEK wystarczy wkrecic stare baby podac nr konta... i czekac az uzupelnia ci konto!
A no dla tego ze to jest jak TOTOLOTEK wystarczy wkrecic stare baby podac nr konta... i czekac az uzupelnia ci konto!


Morei_Sky napisał/a:
Po co wogóle te numery są zmieniane od tego zacznijmy.

Z tymi numerami to niestety prawda -ale ta historia to i tak nic... (jestem pracownikiem infolinii w tp). Proponuję obejrzeć poniższy filmik (dwie części) - wszystko, o czym mówi Sadowski było prawdą...
[/video]

[/video]