Heh przypomniało mi się jak mój pies przyjechał po raz pierwszy na wieś. Sąsiadka (taka typowa wiejska sp🤬olina) miała w zwyczaju wypuszczać kury na podwórko (a jest wspólne), pomimo zakazów itp. Jak się goniło, bo suki rozgrzebywały wszystko, to ta k🤬a potrafiła zgłosić na pały sprawę (za co potem dostała mandat, bo kury maja być w zagrodzie).
Jak mój pies po wyjściu ze samochodu zobaczył ptactwo (a w mieście cięty, zwłaszcza na wrony, które w podzięce potem go atakowały i przed nim się ostrzegały), jak nie puścił się za nimi, tak pióra wszędzie latały. Jak zj🤬y do kurnika a mi udało się go złapać, tak przez bity miesiąc jak siedzieliśmy u babci nawet dzioba nie wystawiły za drzwi kurnika

Z drugiej strony szkoda, że tylko parę piór wyrwał, a nie zagryzł jakiejś, może ta stara suka nauczyłaby się trzymać te kury za ogrodzeniem. :[
Przy okazji, psy fajnie myszy łapią. Jednym płynnym ruchem potrafią poderwać i złamać kark myszce. I w odróżnieniu od kotów polują na szczury i się ich nie boją, więc taki kogut ma szczęście, że pies nie chciał go zagryźć, bo właściciel mu nie dał, a bał się go silniej niż instynkt mu nakazywał w tym momencie. Tylko pióra mu powyrywał, nawet go nie drasnął.
Psy są zajebiste, a koty, tfu koguty to c🤬je.