


Powiem tak, jak jeszcze studiowalem, i czasem ze stancji (akurat tej na ktorej wypadla impreza) jechalismy mpk do klubu, na koncert, czy w plener. to zawsze spiewalismy. czy to byla bogu rodzica, czy deszcze niespokojne czy hej sokoly to ludzie sie integrowali, poczawszy od studentow takich jak my po ludzi wracajacych z drugiej zmiany.
biorac pod uwage ze living on prayer to hit z usa, jak gosciu dobrze to zaspiewal na imprezce w parku to ludzie podchwycili to normalnie....
biorac pod uwage ze living on prayer to hit z usa, jak gosciu dobrze to zaspiewal na imprezce w parku to ludzie podchwycili to normalnie....
Żeby zmusić cały tłum ludzi do odśpiewiania znanej i lubianej piosenki w takim miejscu wystarczą 4 osoby.
~T3RMINATOR napisał/a:
Mega pozytywne.
Giga pozytywne
