



David Gilmour & Rick Wright - Echoes (Gdańsk 2006):
Byłem, słyszałem, widziałem, mogę umrzeć
Niecięta wersja HD -> tubka /Qq_bITDr_90
Byłem, słyszałem, widziałem, mogę umrzeć

Niecięta wersja HD -> tubka /Qq_bITDr_90
Jeśli Waters po Floydach, to tylko solowo. The Pros and Cons of Hitch Hiking (małe The Wall) i Amused to Death to majstersztyki, ale z drugiej strony trudno to porównać do stylu Gilmoura z choćby On an Island. Post-waterski sierotom jednak dobrze się wiodło, Division Bell to snadne p🤬lnięcie.
sabazios napisał/a:
wybiera się ktoś na narodowy na niego?
bilety od 242 - 1300 zł
Hah, The Wall na stadionie dobre sobie :p
@up Bob Geldof też nie lubił, a grał Pinka :p

Co by nie gadać że Roger Waters był trzonem Pink Floyd i że The Wall jest we większości jego dziełem to po rozstaniu z zepsułem niczego wielkiego nie zrobił. Szkoda że przecenił swoją wartość w tym zespole bo moglibyśmy mieć jeszcze kilka takich płyt do posłuchania...

sabazios napisał/a:
wybiera się ktoś na narodowy na niego?
bilety od 242 - 1300 zł
Odradzam, jeśli ktoś ma możliwość to niech jedzie do Pragi, bo tam mają normalne ceny a nie kosmos wymyślony przez wiejskich krawaciarzy.
jakby ktos nie wiedzial - Roger Waters to nie ta dupa z rudymi loczkami


Cytat:
Jeśli uznać za lata jego świetności okres The Wall, to idziemy do 1979 roku
The Wall? Najbardziej komercyjna i c🤬jowa płyta PF? Prawda jest taka, że naprawdę warte uwagi i wnoszące coś do muzyki są: jedynka, dark side i umma, ja tam osobiście jeszcze animals sobie puszczę.