

ksero napisał/a:
Dokładnie, a ile razy od ojca się dostało wp🤬l, bo przyszło się za późno, albo nie przyszło na obiad. To było przynajmniej 10lat temu, jak jeszcze sędziowałem i zdarzało się, że trzeba było jechać do południa posędziować juniorów, to przyjeżdżali w 7, może 8. Z trenerami rozmawiałem, to Oni jeździli do domów prosić się, żeby chłopaki na mecz pojechali. Co za starych czasów człowiek chciał grać, a jak go trener nie wziął to z płaczem wracał do domu.
moze takie gnidy i patusy jak ty dostawaly wp🤬l od ojca bo ja nie, a teraz to pewnie sędziują ale twoją przyszłą odsiadkę w pierdlu