
Sytuacja z przed kilku tygodni. Wyszedłem z kolesiami w sobotni wieczór napić się wódki w plenerze. Gdy już zacząłem napie*dalac telemarki trzymając się płotu obrałem drogę do domu, zły los chciał że idąc po schodach miałem dłonie w kieszeniach spodni. Noga mi się powinęła i padłem pyskiem na stopnie. Rankiem ojciec widząc mnie pyta gdzie się biłeś itp. mówię mu zgodnie z prawdą że to na schodach i ze nie zdążyłem nawet łap z kieszeni wyjąć bo złożyłem się jak scyzoryk. Powiedział: "trzeba było ciaśniejsze spodnie ubrać pedale"