trochę technologii i czarny się gubi
📌
Ukraina ⚔️ Rosja
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 22:27
#budowa
Poniżej fotografie ilustrujące budowę metra w Nowym Jorku( lata 1900-1931).
A miało być tak pięknie...
Witam drodzy sadole,
Wracając wczoraj z siłowni, przechodziłem obok remontowanego domu. Przed bramą stali trzej robotnicy i coś biadolili. Przechodząc między nimi, usłyszałem jak młodszy majster pyta się starszych:
- Pytanko mam, jaką viagrę polecacie?
- O k🤬a, w tym wieku już viagry potrzebujesz?! Ja w twoim wieku c🤬jem stoły łamałem!!!
Przez całą drogę miałem banana na ryju
Nie było bo własne
Wracając wczoraj z siłowni, przechodziłem obok remontowanego domu. Przed bramą stali trzej robotnicy i coś biadolili. Przechodząc między nimi, usłyszałem jak młodszy majster pyta się starszych:
- Pytanko mam, jaką viagrę polecacie?
- O k🤬a, w tym wieku już viagry potrzebujesz?! Ja w twoim wieku c🤬jem stoły łamałem!!!
Przez całą drogę miałem banana na ryju
Nie było bo własne
"Rzemieślnik z wioski leżącej w rejonie Nowosybirska, Wiaczesław Werjowoczkin, jest znany nie tylko w swojej rodzinnej wsi. Poza swoimi codziennymi obowiązkami Wiaczesław znalazł sobie hobby - w garażu tworzy wierne repliki czołgów i pojazdów pancernych z okresu II WŚ.
Swoją dodatkową działalność rozpoczął ledwie kilka lat temu, kiedy w jego ręce wpadły plany ciężarówki Studebaker, którą Rosjanie otrzymali od Amerykanów w ramach programu Lend-Lease. Przy użyciu jedynie podstawowych narzędzi posiadanych w garażu pan Werjowoczkin stworzył idealną replikę tego znanego samochodu. Tak mu się to spodobało, że na nim nie poprzestał - teraz rzemieślnik wyszukuje plany w internecie i otrzymuje z całego kraju od miłośników drugiej wojny światowej.
Co prawda przed domem stoi "jedynie" sześć pojazdów, ale jak sam zainteresowany mówi zbudował już ponad 30 czołgów i pojazdów opancerzonych. Ponieważ jest jedyną osobą produkującą tak dokładne repliki, częstymi klientami Wiaczesława są muzea czy producenci filmowi (m.in. największy producent z Moskwy - Mosfilm). Spostrzegawczy widzowie będą mogli wypatrzeć dzieła hobbysty w filmie "Stalingrad", który pojawił się w kinach pod koniec ubiegłego roku.
Spod ręki pana Werjowoczkina wyszły pojazdy konstrukcji radzieckiej, niemieckiej i amerykańskiej, między innymi legendarny Tygrys, BT-7, BTR-40 Katiusza, M4A4 Sherman czy M3 General Lee. Kadłuby były budowane z metali zdobytych za złomu, a do napędu posłużyły silniki wyciągnięte z rosyjskich samochodów takich jak UAZ, GAZ-52 i innych ciężarówek i traktorów.
Nie dość, że Wiaczesław stara się podtrzymać pamięć o historii, to jednocześnie dba o jak najbardziej współczesną młodzież. Kiedy rzemieślnik spostrzegł, że koledzy z otoczenia jego wnuka często sięgają po narkotyki i alkohol, zaprosił ich do wspólnej budowy czołgu. Młodzież ochoczo przystąpiła do pracy i tak się wciągnęła w to zajęcie, że nie myślą nawet o spędzaniu wolnego czasu "na ulicy". Pan Werjowoczkin powiedział, że skoro w ekipie ma teraz tak dużo młodych ludzi, to będą mogli budować jeszcze więcej czołgów."
Zajumane z joemonster.
Swoją dodatkową działalność rozpoczął ledwie kilka lat temu, kiedy w jego ręce wpadły plany ciężarówki Studebaker, którą Rosjanie otrzymali od Amerykanów w ramach programu Lend-Lease. Przy użyciu jedynie podstawowych narzędzi posiadanych w garażu pan Werjowoczkin stworzył idealną replikę tego znanego samochodu. Tak mu się to spodobało, że na nim nie poprzestał - teraz rzemieślnik wyszukuje plany w internecie i otrzymuje z całego kraju od miłośników drugiej wojny światowej.
Co prawda przed domem stoi "jedynie" sześć pojazdów, ale jak sam zainteresowany mówi zbudował już ponad 30 czołgów i pojazdów opancerzonych. Ponieważ jest jedyną osobą produkującą tak dokładne repliki, częstymi klientami Wiaczesława są muzea czy producenci filmowi (m.in. największy producent z Moskwy - Mosfilm). Spostrzegawczy widzowie będą mogli wypatrzeć dzieła hobbysty w filmie "Stalingrad", który pojawił się w kinach pod koniec ubiegłego roku.
Spod ręki pana Werjowoczkina wyszły pojazdy konstrukcji radzieckiej, niemieckiej i amerykańskiej, między innymi legendarny Tygrys, BT-7, BTR-40 Katiusza, M4A4 Sherman czy M3 General Lee. Kadłuby były budowane z metali zdobytych za złomu, a do napędu posłużyły silniki wyciągnięte z rosyjskich samochodów takich jak UAZ, GAZ-52 i innych ciężarówek i traktorów.
Nie dość, że Wiaczesław stara się podtrzymać pamięć o historii, to jednocześnie dba o jak najbardziej współczesną młodzież. Kiedy rzemieślnik spostrzegł, że koledzy z otoczenia jego wnuka często sięgają po narkotyki i alkohol, zaprosił ich do wspólnej budowy czołgu. Młodzież ochoczo przystąpiła do pracy i tak się wciągnęła w to zajęcie, że nie myślą nawet o spędzaniu wolnego czasu "na ulicy". Pan Werjowoczkin powiedział, że skoro w ekipie ma teraz tak dużo młodych ludzi, to będą mogli budować jeszcze więcej czołgów."
Zajumane z joemonster.
daj przypalić
Nie wiem gdzie to, ale robi wrazenie!
ciekawy sposób
Budowa rusztowania w Hong Kongu
BHP jest, kask jest ...
BHP jest, kask jest ...
Ostatnio pojawiła się moda na pisanie historii, więc i ja napiszę coś od siebie w związku z tym, że mamuśka zawsze potwarza, że do 16 roku życia miałem kartkotekę jak 90letnia Babcia.
Historia własna
pt: "Krwiożerczy kątownik"
Występują:
Ja
Sadolowa Mama
Krwiożerczy Kątownik
Dom Sąsiadów
Sąsiedzi
Na samym początku ogólny zarys historii. Sąsiedzi budowali dom, że bliscy to zaprosili na wódkę mnie i moich rodziców co by zobaczyć jak on wygląda
, jedno piętro było ukończone, a drugie nadal w proszku.
Tegoż właśnie dnia, ja mały chłopiec lubiący życie na krawędzi wybrałem się do nich z rodzicami. Sąsiedzi mieli dzieci, które były w podobnym wieku jak ja. Namówili mnie żebym zobaczył ich pokoje, które były na piętrze. Miałem może wtedy z 10 lat, ale jak już wspominałem lubiłem życie na krawędzi i zawsze musiałem coś odj🤬. Mamuśka zabraniała, żebym z nimi szedł ale w końcu uprosiłem. No i pobiegłem z nimi na górę. Schody betonowe bez żadnego pokrycia brak barierki naj🤬e młotków siekierek śrubek i innego gówna. Pomykaliśmy sobię chwilę po piętrze i nadszedł czas aby zejść. Pierwszy krok, drugi krok i jeb. Spadłem z połowy schodów
. Nie było by tak źle gdyby nie kątownik, dla debili oto zdjęcie kątownika:
No i właśnie ja mały chłopiec nabiłem się udem na ten kątownik. Krew płacz zgrzytanie zębów, a ja tak stoje jak wryty. Od razu zleciała się reszta famili z sąsiadami, sąsiadka jak zobaczyła mięsko i plamę krwi pode mną to kipła. Wszyscy płacz, darli morde. Moja mama przyzwyczajona już do krwi i innych urazów ( chciała być pielęgniarką ale nie wyszło ), chwyciła mnie za rękę i z poważnym wyrazem twarzy powiedziała
: Biegniemy szybko do domu trzeba tamować.
No i pobiegliśmy. Wbiegliśmy do domu. Nie wiem gdzie był wtedy ojciec ale gdzieś się chyba zgubił po drodze. Bynajmniej wbiegamy do kuchni mama wyciąga apteczkę. Sytuacja była kiepska. Kątownik rozciął mi dość ukrwiony punkt nogi, wisiało mięso, no taki w zasadzie materiał na harda
Ogólnie moja mamuśka wspomina moją kamienną twarz przez 90% akcji, kiedy tylko mowiłem " Tak " "Nie" Chce mi się siku". Do sedna. Mama jak już mówiłem minęła się z powołaniem ale umiejętności to ona miała. Wzięła szybko Gazy spirytus salicylowy itd itp. Pytacie zapewne, czemu nie zadzwoniła po karetke albo nie pojechaliśmy autem. Pierwsze jak ona to mówi " liczył się czas" drugie "zaprosili nas na wódeczkę " a nie k🤬a na piknik z kiełbaskami i muzyką country. Po oczyszczeniu rany stwierdziła, coś trzeba zrobić z tym mięskiem więc wzięła i przykleiła plaster naciągnęła mięsko, owinęła nogę bandażem. Polała banie wódki i powiedziała żebym się położył. Doglądała mnie podobno całą noc ale przespałem. Potem już się goiła przez kilka dni.
Oczywiście powiecie, że historia z dupy nie moja i w ogóle, więc proszę oto zdjęcie blizny:
Ps: wiem, że jakość trochę słaba ale mam tylko toster
Historia własna
pt: "Krwiożerczy kątownik"
Występują:
Ja
Sadolowa Mama
Krwiożerczy Kątownik
Dom Sąsiadów
Sąsiedzi
Na samym początku ogólny zarys historii. Sąsiedzi budowali dom, że bliscy to zaprosili na wódkę mnie i moich rodziców co by zobaczyć jak on wygląda
, jedno piętro było ukończone, a drugie nadal w proszku.Tegoż właśnie dnia, ja mały chłopiec lubiący życie na krawędzi wybrałem się do nich z rodzicami. Sąsiedzi mieli dzieci, które były w podobnym wieku jak ja. Namówili mnie żebym zobaczył ich pokoje, które były na piętrze. Miałem może wtedy z 10 lat, ale jak już wspominałem lubiłem życie na krawędzi i zawsze musiałem coś odj🤬. Mamuśka zabraniała, żebym z nimi szedł ale w końcu uprosiłem. No i pobiegłem z nimi na górę. Schody betonowe bez żadnego pokrycia brak barierki naj🤬e młotków siekierek śrubek i innego gówna. Pomykaliśmy sobię chwilę po piętrze i nadszedł czas aby zejść. Pierwszy krok, drugi krok i jeb. Spadłem z połowy schodów
. Nie było by tak źle gdyby nie kątownik, dla debili oto zdjęcie kątownika:
No i właśnie ja mały chłopiec nabiłem się udem na ten kątownik. Krew płacz zgrzytanie zębów, a ja tak stoje jak wryty. Od razu zleciała się reszta famili z sąsiadami, sąsiadka jak zobaczyła mięsko i plamę krwi pode mną to kipła. Wszyscy płacz, darli morde. Moja mama przyzwyczajona już do krwi i innych urazów ( chciała być pielęgniarką ale nie wyszło ), chwyciła mnie za rękę i z poważnym wyrazem twarzy powiedziała
: Biegniemy szybko do domu trzeba tamować.
No i pobiegliśmy. Wbiegliśmy do domu. Nie wiem gdzie był wtedy ojciec ale gdzieś się chyba zgubił po drodze. Bynajmniej wbiegamy do kuchni mama wyciąga apteczkę. Sytuacja była kiepska. Kątownik rozciął mi dość ukrwiony punkt nogi, wisiało mięso, no taki w zasadzie materiał na harda
Oczywiście powiecie, że historia z dupy nie moja i w ogóle, więc proszę oto zdjęcie blizny:
Ps: wiem, że jakość trochę słaba ale mam tylko toster
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie