Polska armia leci do Afganistanu. Na poklad samolotu odlatujacego z Warszay wchodza zolnierze z kapitanem. Samolot startuje, kapitan zauwaza smutek i lzy w oczach zolnierzy. Gdy samolot byl w powietrzu dluzsza chwile kapitan mysli sobie - K🤬a rozklejaja mi sie, z takich zolnierzy nie bedzie pozytku. Kapitan wiec postanawia ich umotywowac i krzyczy - Zolnierze !! w Afganistanie albo my ich albo oni nas !! Daje k🤬a 100 dolarow za kazda glowe Afgana !! Wtem w oczach zolneirzy pokazuje sie radosc, ekstaza i chec walki !! Zaczynaja wznosic wojenne okrzyki i razem sie nakrecac. Samolot powoli zniza sie do ladowania a zolnierze dra sie jak zwierzeta w oczach amok !! Kapitan cos tam do nich jeszcze krzyczy ale oni juz nie sluchaja chca krwi. Tylna czesc samolotu sie otwiera zolnierze wylatuja jak rakiety i w p🤬du poszli w pola ..... Kapitan mysli - Co to k🤬a bylo ??!! Po godzinie wracaja, worki pelne glow na bagnetach glowy. Kapitan az przysiadl .... Po chwili krzyczy - Co wyscie k🤬a narobili !! A zolnierze - Ale panie kapitanie sam pan mowil 100 za glowe. Kapitan sposcil glowe i wyszeptal - Tp bylo k🤬a miedzyladowanie w Krakowie ...........
📌
Ukraina ⚔️ Rosja
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 0:22
🔥
Niewypał
- teraz popularne
#kapitan
czyli jedna z oldschoolowych przeróbek, jeszcze z czasów, kiedy nie było youtube'a
czysty klasyk
Skusicie sie na partyjke?
Ostatni Najlepszy
Odcinek 1
Reszta poniżej
<<MOD EDIT>>
na przyszłość proszę nie wrzucać całych seriali/sezonów jak już musicie to zrobić to w pości poniżej a nie w temacie
Odcinek 1
Reszta poniżej
<<MOD EDIT>>
na przyszłość proszę nie wrzucać całych seriali/sezonów jak już musicie to zrobić to w pości poniżej a nie w temacie
Wchodzi pułkownik i widzi majora pochylonego nad papierzyskami.
- Co piszecie majorze?
- Dysertację - odpowiada zrywając się z krzesła major.
- Acha! Interesujące. A na jaki temat?
- Obieg wody w pisuarze.
- Jakoś tak mało ciekawie brzmi.
- A jak pan pułkownik by zaproponował?
- Na przykład - Możliwości transportu dwuwodorotlenku w naczyniach o
powierzchni słabo perforowanej?
- Świetny tytuł panie pułkowniku ! - krzyczy uradowany major.
- Tak zatytułuję tę rozprawę. Dziękuję za radę.
Po wyjściu pułkownika major biegnie na piętro niżej do swojego
przyjaciela kapitana, żeby pochwalić się nowymi ustaleniami i zastaje
go tez coś piszącego.
- Cześć co piszesz - pyta.
- Dysertację.
- Ooo Na jaki temat?
- Możliwość zastąpienia instrumentów muzycznych w kościele
garnizonowym walorami głosowymi duchowieństwa.
- Widzę, że odwiedził cię pułkownik - domyśla się major.
- Tak, poradził mi zmienić tytuł mojej rozprawy naukowej.
- A jak ten tytuł brzmiał wcześniej?
- Po c🤬j kapelanowi akordeon.
- Co piszecie majorze?
- Dysertację - odpowiada zrywając się z krzesła major.
- Acha! Interesujące. A na jaki temat?
- Obieg wody w pisuarze.
- Jakoś tak mało ciekawie brzmi.
- A jak pan pułkownik by zaproponował?
- Na przykład - Możliwości transportu dwuwodorotlenku w naczyniach o
powierzchni słabo perforowanej?
- Świetny tytuł panie pułkowniku ! - krzyczy uradowany major.
- Tak zatytułuję tę rozprawę. Dziękuję za radę.
Po wyjściu pułkownika major biegnie na piętro niżej do swojego
przyjaciela kapitana, żeby pochwalić się nowymi ustaleniami i zastaje
go tez coś piszącego.
- Cześć co piszesz - pyta.
- Dysertację.
- Ooo Na jaki temat?
- Możliwość zastąpienia instrumentów muzycznych w kościele
garnizonowym walorami głosowymi duchowieństwa.
- Widzę, że odwiedził cię pułkownik - domyśla się major.
- Tak, poradził mi zmienić tytuł mojej rozprawy naukowej.
- A jak ten tytuł brzmiał wcześniej?
- Po c🤬j kapelanowi akordeon.
Jednostka wojsk pancernych.Młodzi żołnierze stoją przy czołgu, podchodzi do nich dowódca.
-Nazywam się kapitan Dyszel. Od dzisiaj jestem waszym dowódcą.
-Tak jest panie kapitanie!
-Żeby nie było niejasności - co jest najważniejsze w czołgu?
-Działo - mówi jeden.
-Nie, najważniejszy jest pancerz- rzuca drugi.
-Radiostacja jest najważniejsza - krzyczy trzeci.
-Bzdura, głupoty gadacie! Zapamiętajcie! Najważniejsze w czołgu, to nie pierdzieć!
-Nazywam się kapitan Dyszel. Od dzisiaj jestem waszym dowódcą.
-Tak jest panie kapitanie!
-Żeby nie było niejasności - co jest najważniejsze w czołgu?
-Działo - mówi jeden.
-Nie, najważniejszy jest pancerz- rzuca drugi.
-Radiostacja jest najważniejsza - krzyczy trzeci.
-Bzdura, głupoty gadacie! Zapamiętajcie! Najważniejsze w czołgu, to nie pierdzieć!
Zdesperowana dziewczyna stoi na nadbrzezu i chce popelnic samobójstwo. Widzi to mlody marynarz, podchodzi do niej i mówi:
- Nie rób tego! Zabiore cie na poklad naszego statku, ukryje, przemyce do Ameryki i zaczniesz nowe zycie. Przez caly rejs bede cie karmil, bede ci dawal radosc, a ty bedziesz mnie dawac radosc. Jeszcze nie wszystko stracone...
Dziewczyna, jeszcze pochlipujaca z cicha, postanowila dac sobie jeszcze jedna szanse i poszla z nim na statek. Jak obiecywal tak zrobil - ukryl ja pod pokladem, raz na jakis czas podrzucal jej kanapke, jakis owoc lub cos do picia, a cale noce spedzali na milosnych igraszkach. Sielanke przerwal kapitan, który pewnego dnia odkryl kryjówke dziewczyny.
- Co tu robisz? - zapytal surowo.
- Mam uklad z jednym z marynarzy. Zabral mnie do Ameryki, karmi mnie, a ja mu pozwalam robic ze mna, co chce. Mam nadzieje, ze kapitan go nie ukarze?
- Nie - odpowiedzial kapitan. - Chcialbym jednak, zebys wiedziala, ze jestes na pokladzie promu Wolin - Swinoujscie - Wolin.
- Nie rób tego! Zabiore cie na poklad naszego statku, ukryje, przemyce do Ameryki i zaczniesz nowe zycie. Przez caly rejs bede cie karmil, bede ci dawal radosc, a ty bedziesz mnie dawac radosc. Jeszcze nie wszystko stracone...
Dziewczyna, jeszcze pochlipujaca z cicha, postanowila dac sobie jeszcze jedna szanse i poszla z nim na statek. Jak obiecywal tak zrobil - ukryl ja pod pokladem, raz na jakis czas podrzucal jej kanapke, jakis owoc lub cos do picia, a cale noce spedzali na milosnych igraszkach. Sielanke przerwal kapitan, który pewnego dnia odkryl kryjówke dziewczyny.
- Co tu robisz? - zapytal surowo.
- Mam uklad z jednym z marynarzy. Zabral mnie do Ameryki, karmi mnie, a ja mu pozwalam robic ze mna, co chce. Mam nadzieje, ze kapitan go nie ukarze?
- Nie - odpowiedzial kapitan. - Chcialbym jednak, zebys wiedziala, ze jestes na pokladzie promu Wolin - Swinoujscie - Wolin.
Był rok 1943. Spory konwój przemierzał wody północnego Atlantyku w drodze do Murmańska. Była jasna, księżycowa noc. Na mostku polskiego statku, kapitan wzywa bosmana i rzecze:
- Widzicie, bosmanie, ten ląd trzy mile na prawej burcie? Właśnie U-boot strzelił torpedę. Idziemy w ciasnym szyku bez możliwości manewru. Według moich obliczeń, torpeda ta trafi nas za pięć minut. Zejdźcie do załogi i przygotujcie marynarzy do opuszczenia statku. Nie ma dla nas ratunku.
Bosman, nie dyskutując, czym prędzej ruszył w głąb parowca by wykonać rozkaz. Ale że był osobnikiem nie pozbawionym humoru, a przy tym chłop jak niedźwiedź, postanowił obrócić całą sprawę w żart. Wszedł do pomieszczeń załogi, zebrał marynarzy i rzecze:
- Widzicie, chłopcy, ten stołek tutaj? Jak zaraz p🤬lnę w niego członkiem, to cały statek w drebiezgi pójdzie.
Marynarze, acz doskonale wiedzieli o mitycznej wręcz sile bosmana, tym razem wybuchnęli śmiechem, kiwając głowami z niedowierzaniem. Rozeźlił się bosman okrutnie i jak nie wrzaśnie:
- To się załóżcie, gnojki jedne, jak żeście tacy pewni, a w międzyczasie zakładać kamizelki ratunkowe.
Rozweseleni marynarze zaczęli zbierać pulę zakładu, zakładając przy okazji kapoki. Bosman odczekał chwilę, spojrzał na zegarek, nonszalanckim ruchem wyciągnął narzędzie, spojrzał pogardliwie wokoło i BUM!
Statek poszedł w drzazgi! Pośród rozbitków, którzy uszli z życiem, byli bosman i kapitan. W pewnym momencie podpływa do bosmana kapitan, cały szary z przerażenia.
- Na Boga, bosmanie, co się stało? Torpeda minęła statek za rufą!!!
- Widzicie, bosmanie, ten ląd trzy mile na prawej burcie? Właśnie U-boot strzelił torpedę. Idziemy w ciasnym szyku bez możliwości manewru. Według moich obliczeń, torpeda ta trafi nas za pięć minut. Zejdźcie do załogi i przygotujcie marynarzy do opuszczenia statku. Nie ma dla nas ratunku.
Bosman, nie dyskutując, czym prędzej ruszył w głąb parowca by wykonać rozkaz. Ale że był osobnikiem nie pozbawionym humoru, a przy tym chłop jak niedźwiedź, postanowił obrócić całą sprawę w żart. Wszedł do pomieszczeń załogi, zebrał marynarzy i rzecze:
- Widzicie, chłopcy, ten stołek tutaj? Jak zaraz p🤬lnę w niego członkiem, to cały statek w drebiezgi pójdzie.
Marynarze, acz doskonale wiedzieli o mitycznej wręcz sile bosmana, tym razem wybuchnęli śmiechem, kiwając głowami z niedowierzaniem. Rozeźlił się bosman okrutnie i jak nie wrzaśnie:
- To się załóżcie, gnojki jedne, jak żeście tacy pewni, a w międzyczasie zakładać kamizelki ratunkowe.
Rozweseleni marynarze zaczęli zbierać pulę zakładu, zakładając przy okazji kapoki. Bosman odczekał chwilę, spojrzał na zegarek, nonszalanckim ruchem wyciągnął narzędzie, spojrzał pogardliwie wokoło i BUM!
Statek poszedł w drzazgi! Pośród rozbitków, którzy uszli z życiem, byli bosman i kapitan. W pewnym momencie podpływa do bosmana kapitan, cały szary z przerażenia.
- Na Boga, bosmanie, co się stało? Torpeda minęła statek za rufą!!!
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie