#mazury
To gangowi Jana R. przypisuje się też zabójstwo dwóch biznesmenów ze Szczecina - Jerzego O. i Stanisława B. - którzy mieli przemycać papierosy dla „Kulawego”.
Otóż cała akcja działa się na początku 1945 roku na Mazurach. Mój pradziadek był Polakiem mieszkającym na tamtych terenach, a jak wiadomo były to Prusy Wschodnie i w większości mieszkali tam Niemcy, zresztą z kilkoma mój pradziad sąsiadował. Był to jakiś okres, w którym Armia Czerwona wkroczyła na Mazury, a jak wiadomo była to banda sku***synów, którzy kradli, gw🤬cili itd. Pewnego dnia pradziadek robił coś na podwórku, w tym samym czasie pijana grupka Rosjan postanowiła bezczelnie ukraść mu krowę. Jeden z Sowietów prowadził krówsko za łańcuch, reszta poszła w krzaki dalej pić. A ponieważ mój pradziadek, wraz ze swoim sąsiadem - Niemcem mieli już ostro na pieńku z Rosjanami i po prostu mieli ich dość, postanowili że już nie dadzą się im okradać. Wpadli na pomysł odbicia krowy, a miało wyglądać to tak - Niemiec zagaduje grupkę Rosjan pijącą w krzakach aby odwrócić ich uwagę, a mój pradziadek pójdzie za żołnierzem prowadzącym krowę, przywali mu palem przez łeb i odprowadzi krowę na swoje miejsce. Pomysł nie był idealny, ale jak postanowili, tak zrobili. Wszystko szło zgodnie z planem, Niemiec zagadywał pijących Rosjan, pradziadek z powodzeniem "odbił" krowę, jednak gdy był już blisko Rosjanie pijący w krzakach zorientowali się, co się stało, bez zastanowienia chwycili za karabiny i zaczęli strzelać do mojego pradziadka. Ten wsiadł na konia, pogalopował do miasta (w tym czasie Ruscy dalej strzelali, podobno tylko słyszał świst kul nad głową). Udało mu się bez szwanku uciec do pobliskiego miasteczka. Najprawdopodobniej albo mój pradziadek miał znajomości u jakiegoś rosyjskiego dowódcy, albo ten po prostu gdy usłyszał, co robią jego podwładni się wściekł - tak czy owak, żaden radziecki żołnierz się tam więcej nie pojawił. Nie pamiętam, co stało się z tym Niemcem ale prawdopodobnie nic mu się nie stało.
Całą historię opowiadał mi dziadek (czyli syn pradziadka), było to kilka lat temu i niewykluczone, że coś delikatnie przekręciłem. Jak widać, czasem warto zaryzykować i postawić opór lub próbować "wykiwać" wroga, chociaż oczywiście się to musi dobrze skończyć
Zachęcam do wklejania różnych tego typu historii (możecie nawet wklejać w komentarzach), nie ukrywam, że z chęcią przeczytam jakieś opowieści, niekoniecznie z drugiej wojny światowej. Pozdrawiam
Chyba napisałem w złym miejscu. Jeśli tak, to proszę przenieść
Gość przekozak aż dziwne, że go tu wcześniej nie było
Najpiękniejsze miejsce w Polsce
GOŁDAP. W piątek około godziny 16.00 oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Gołdapi otrzymał informację, że do jednego z banków w mieście wszedł młody mężczyzna, który oznajmij personelowi, że to napad. Sprawca nie przyszedł z pustymi rękami. Rabunku próbował dokonać za pomocą... widelca. Towarzyszył mu kolega, który nagrywał całe zdarzenie.
Policjanci po przyjęciu zgłoszenia rozpoczęli poszukiwania sprawców. Funkcjonariusze ustalili, jak wyglądali nastolatkowie, ustalili również numer rejestracyjny samochodu, którym przyjechali. Podjęte czynności zakończyły się ich zatrzymaniem: Podczas przesłuchania Radosław S. oraz Piotr R. przyznali kryminalnym, że zrobili to dla żartów. Teraz za swój żart mogą ponieść surowe konsekwencje. 17-latkowie usłyszeli zarzut usiłowania rozboju. Kodeks karny przewiduje za to karę nawet 12 lat pozbawienia wolności.
Według mojej skromnej opini powinni dostać 6lat. Tak się kończą te sranki.
Żródło: goldapinfo
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie