Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#medal

Medal
Vados • 2014-01-03, 0:27
Witam , siedzialem sobie tak na klopie i wymyslilem malego suchara

Dlaczego kibel zajmuje zawsze 3-cie miejsce ?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Bo zawsze dostaje Brazowy Medal
Szanse
Konto usunięte • 2013-11-28, 17:43
Mamy 1:7 000 000 000 szans, że powstaniemy. To już małe zwycięstwo.
Większe szanse są na zostanie prezydentem niż wygranie na loterii. Do dzieła sadole oraz sadolki.

Kilka fotek tutaj, reszta w komentach 3.. 2.. 1.. Hajda!


Zapraszam do fabryki biżuterii "Adamas", aby zobaczyć, jak powstają medale na Igrzyska Olimpijskie "Sochi-2014". To może być ciekawe, obczajmy to.


Wszystko zaczyna się od pieca do wytopu brązu i srebra. Poprzez półciągły odlew powstaje gruby płat materiału. Będzie on pocięty na kwadratowe płyty, które następnie są ogrzewane do 180°C przez dwie godziny w celu usunięcia naprężeń wewnętrznych w medalu. Po tym zostaną odłożone do powolnego ostygnięcia.


Po ochłodzeniu, półprodukt idzie na tokarkę, gdzie z takiego klocka jest wycinany "mniej więcej kształt medalu. Potem idzie na inną tokarkę która zapewnia bardziej precyzyjną obróbkę. Po tych operacjach średnica obrabianego przedmiotu wynosi 100 mm, a grubość - 10 mm.



Ojciec część 2
Konto usunięte • 2013-09-09, 23:48
Ten kto kojarzy mój nick wie czego może się spodziewać. Ci co nie wierzą w poprzednie "opowiadanie". Niech z góry sobie odpuszczą. Nie mam jak tej historii udowodnić, nie cofnę się w czasie i nie nagram tego. Jedyne co mogę pokazać to zdjęcie"prezentu" na 18'nastke, kiedyś może dorwę taty książeczkę wojskową to pokażę.

Dziś nie będzie długo, bo na sadolu im tekst dłuższy tym mniej osób czyta. Lepiej więcej, a krócej niż mniej, a dłużej.

Zacznę dzisiaj może od ulubionej historii taty.



Medalowi możecie się przyjrzeć.(sorry za jakość jest noc, a ja mam kartofel a nie telefon...)(Gdyby stary się dowiedział, że ruszam jego rzeczy byłby materiał na Harda )

Podczas wyprawy do "cioci" (siostra mojego dziadka która mieszka w Gozdnicy jest to mała miejscowość przy granicy z niemcami) wraz z bratem poszli do miejscowego baru. Gdzie spotkali 5 rodowitych szwabów. Trochę popili z wujkiem i zaproponowali im gre w pokera. (Ojeciec jest mistrzem pokera, bo go tego nauczyli w wojski, w sumie czego on mistrzem nie jest...). No niestety przegrali, ponieważ szawby jak to szwaby oszukiwały. Co mój tato im powiedział, i próbował odzyskać swoje pieniądze. Na co szwab odpowiedział " po co nam wasze ziemie skoro i tak mamy wasze pieniądze" no i się zaczęło. Jak to mój tato mówi "Wizna w 39 to przy tym nic !" Zdemolowali z wujkiem pół baru. Po czym im zabrali portfele gdzie schowali szwaby ich pieniądze. (Jakby starszy zobaczył, że piszę "szwaby" to by mnie zaj🤬, bo do wroga trzeba mieć szacunek.) I po wstępnym przejrzeniu znalazł tam owy medal.

Historia ta nie mogła mieć miejsca bo gdy byliśmy 5 lat temu w Gozdnicy to pokazał mi ten bar. Kiedy zacząłem wypytywać "ciocie" o bar powiedziała mi że powstał 2 lata temu. A on był tam zaraz po powrocie z wojska. Więc albo "ciocia" ma sklerozę albo ojciec kręci jak zawsze ^_^. Pewnie znalazł za dziecka i tyle.

Wspomniałem tutaj o Wiźnie. Gdy pokazałem Tacie 2 lata temu 40:1 Sabatonu z polskimi napisami to się popłakał i odrazu zadzwonił do dziadka żeby mu pokazać słuchali tego cały dzień -_-. Ojciec do dzisiaj ma taki dzwonek i K🤬A choćbyś umierał nie odbierze przed 43 sekundą bo musi posłuchać. Mało tego, jeszcze zamówił sobie w graniu na czekaniu czy innym gównie tą piosenkę i zmusza wszystkich do słuchania jej (nuta dobra ale ileż można).

O Darku ( na prawdę ma inaczej na imię) dzisiaj nie będzie za wiele. Powiem tylko o jego córce, to jest sztuka. Na jej widok nogi miękną a inne narządy twardnieją.

Mianowicie, mój ojciec ma dwie siostry i brata. Siostry przejęły jak to w tradycji bywa nazwisko męża, natomiast wujek ma dwie córki. Co za tym idzie na moich barkach spoczywa przedłużenie bytu nazwiska "iksińskich" (nazwisko wymyśliła moja wykładowczyni XD). Tak więc dziadek wraz z ojcem przy każdej okazji umawiają mnie z jakakolwiek dziewoją. Próbowali, wszystkich znajomych i nic. (tak jak wspominałem wcześniej ryj mam nieprzeciętnie c🤬jowy.) Tato w geście desperacji wszczął rozmowy z Darkiem. Darek ni c🤬ja nie chciał się zgodzić bo nie będzie zmuszał do niczego córki (OJCIEC MARZENIE ). No ale po długich namowach zgodził się z nią porozmawiać.

Kilka dni później starszy uświadomił mnie, że mam w piątek randkę. Dał hajs i się cieszył... do czasu XD.

Poszedłem więc z Sandrą do kina na Atlas chmur, następnie na pizze, wybrała poczekaliśmy i zjedliśmy. Ogólnie rozmowa się kleiła wszystko pięknie itp. Gdy odprowadzałem ją do domu było zimno to wtulona we mnie. No było pięknie, doszliśmy do jej domu zaproponowała herbatę na rozgrzanie zanim wrócę do domu. Siedliśmy u niej w pokoju i już wiedziałem, że coś jest nie tak. No ale gadaliśmy chwile i gdy miałem ją pocałować. Zrzygałem się (delikatnie mówiąc). Do dziś dzień dziękuje Bogu, że zdążyłem obrócić głowę. Jak później się dowiedziałem nie trawie kukurydzy. Wróciłem do domu Ojciec oczywiście czekał na raport z pola bitwy jednakże nic mu nie powiedziałem. Gdy następnego dnia dowiedział się, co się stało stwierdził. "Dla Ciebie nie ma już ratunku". Od tamtej pory co parę dni słyszę co się dzieje w pokoju obok. Stary chce spłodzić drugiego syna...
Najmłodszy kawaler Orderu Virtuti Militari.
Konto usunięte • 2013-06-24, 16:08
Jego życiorys jest tak krótki, jak było jego życie. Nie znamy nawet dokładnej daty jego urodzenia, jedynie rok 1905 r. Jego ojciec Kasper był właścicielem niedużej posiadłości i podobno wójtem dzielnicy Lwowa – Zniesienia. Antoś wychowywał się razem z trzema siostrami oraz czterema braćmi. Uczył się w V Gimnazjum we Lwowie. W listopadzie 1918 r. miał 13 lat i chodził do drugiej klasy gimnazjum.


13-letni Antoś Petrykiewicz.

Co go skłoniło do tego, żeby porzucić szkolną ławę, sięgnąć po karabin i bić się na lwowskich ulicach z Ukraińcami? Może namówili go do tego koledzy, którzy chcieli wspólnie przeżyć przygodę swojego życia? A może jednak pchnęły go do tego miłość do Lwowa i poczucie obowiązku? Podobnie jak skłoniły do czynu innego młodocianego żołnierza – 14 letniego Jurka Bitschana, który zapisał w pożegnalnym liście: Kochany Tatusiu, idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę na tyle siły, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem też moim jest iść, gdy mam dość sił, a wojska braknie ciągle dla oswobodzenia Lwowa. Z nauk zrobiłem już tyle, ile trzeba było. Dlaczego rodzice dopuścili do tego, że ich syn z bronią w ręku walczył na śmierć i życie w pobliżu swojej kamienicy? A może uciekł z domu i bez wiedzy rodziców dołączył do polskich oddziałów wojskowych? Odpowiedzi na wszystkie pytania możemy się tylko domyślać.



A karabin udźwigniesz? Możliwe, że tak wyglądała scena przyjęcia Antosia do oddziału por. Abrahama.

Jedno jest pewne – na początku listopada znajdujemy Antosia w oddziale porucznika Romana Abrahama, który wkrótce będzie nazywany „Straceńcami” i obrośnie legendą. Tak wspominał po latach postać Antosia Abraham: Najmłodszym żołnierzem ochotniczym w moim oddziale Góry Stracenia w listopadzie 1918 r. był uczeń II klasy gimnazjalnej Antoni Petrykiewicz, lat 13. W walce był nieustępliwy. Antoś walczył na ulicach Lwowa pod porucznikiem Abrahamem aż do oswobodzenia miasta.


Orlęta Lwowskie – młodociani żołnierze.

Później żołnierze z trupią czaszką na ramieniu walczyli na przedmieściu Lwowa – Persenkówce. W dniach 27-29 grudnia 1918 r. na wzgórzach Persenkówki rozegrała się krwawa bitwa. Obrosła ona legendą. Brał w niej udział także Antoś. Główną pozycją obronną Polaków był dworek, który uzyskał później miano reduty śmierci. Przeciwnikiem Straceńców były elitarne oddziały Strzelców Siczowych, które poprzez pozycje polskich żołnierzy chciały się wedrzeć do Lwowa. Najbardziej zacięte walki trwały w nocy z 28 na 29 grudnia. Noc tą nazwano szatańską. Polacy obronili swoje pozycje kosztem wielkich strat. Po bitwie po stronie polskiej doliczono się tylko 3 oficerów i 25 szeregowców z przeszło 100-150 biorących udział w bitwie. Na zbiórce nie stawił się również Antoś, który został ranny tej nocy. Jak pisał major Czesław Mączyński – dowódca obrony Lwowa – obrońcy Persenkówki do granic nieprawdopodobieństwa spełnili rozkaz walki do ostatniej kropli krwi.



Antosia przewieziono do szpitala urządzonego w budynku Politechniki. W wyniku odniesionych ran zmarł 16 stycznia 1919 r.

Abraham wspominał, że podał go do odznaczenia podczas raportu przed samym Naczelnikiem Państwa Józefem Piłsudskim: Podałem go wraz z innymi obrońcami do najwyższego odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari. Podczas raportu składanego Naczelnikowi Państwa w Belwederze prosiłem o zatwierdzenie listy żołnierzy przedstawionych do tego odznaczenia. Marszałek Józef Piłsudski zaakceptował ten wniosek.

Krzyż Srebrny Virtuti Militari uroczyście nadano poległemu Antosiowi 22 stycznia 1920 r. w rocznicę Powstania Styczniowego. Antoś do dzisiaj jest najmłodszym kawalerem tego najwyższego polskiego odznaczenia wojskowego. Oprócz Virtuti Militari uhonorowano go również pośmiertnie 3-krotnie Krzyżem Walecznych. Zwłoki bohatera złożono na Cmentarzu Obrońców Lwowa w katakumbach. Były otoczone należną czcią i opieką polskiej ludności aż do końca drugiej wojny światowej. Zwłoki młodocianego bohatera sprofanowali dopiero Sowieci. Za ich sprawą katakumby wymieciono z prochów pochowanych tutaj bohaterów, a pomieszczenia zaaranżowano na zakład kamieniarski. Dopiero po 1989 r. rozpoczęto odbudowę katakumb i samego cmentarza, który uroczyście otwarto w 2005 r.


Krzyż Srebrny Virtuti Militari z 1920 r.


Postać Antosia zajmuje do dzisiaj centralne miejsce w legendzie o Orlętach Lwowskich. Jeden z poetów lwowskich, opiewających czyny polskich żołnierzy, Henryk Zbierzchowski napisał o nim wiersz:

W pamięci ten żołnierz mały,

Który bronił Lwów

Dla Polski Chwały:

Czapka większa od głowy,

Pod którą widać włos płowy

A na obszernym mundurze

Jak ze starszego brata

Na łacie łata,

Dziura na dziurze.



Monika Hojnisz i jej pogoń po medal na mistrzostwach świata w biathlonie w bieg ze startu wspólnego na 12.5 km. Po niespodziewanym medalu Krystyny Pałki w biegu pościgowym, kolejna polska sprawiła sensacje. Komentują oczywiście Tomasz Jaroński i Krzysztof Wyrzykowski, mistrzowie komentarza.