Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#odszkodowanie

Rekordowe odszkodowanie
k................5 • 2013-12-16, 13:50
Mój kraj, taki piękny...

Cytat:

Szpital zaproponował rodzicom 1 zł odszkodowania za śmierć dziecka

Szpital zaproponował rodzicom 1 zł za śmierć dziecka. Inne za trwały uszczerbek na zdrowiu oferują po 1 tys. zł. Wszystko zgodnie z prawem, bo przepisy nie określają minimalnej kwoty odszkodowań
- Poczułam, jakby roześmiali mi się w twarz - mówiła dziennikarzom Maria Świrk, kiedy wiosną Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu zaproponował jej 500 zł odszkodowania za śmierć męża.

Komisja przy wojewodzie orzekła, że lekarze w USK nie wykonali koniecznych dla niego badań. Przez to nie wykryli tętniaka. Kilka dni później zmarł w innym szpitalu.

Ta sprawa stała się głośna, ale o innych, podobnych, jest cicho. Pacjenci i ich rodziny upokorzeni propozycjami rażąco niskich odszkodowań wolą milczeć.

Z danych zebranych przez biuro Rzecznika Praw Pacjenta wynika, że takich przypadków jest wiele. Pacjent z Małopolski (RPP nie podaje nazw szpitali, tylko województwa) z powodu złego leczenia zachorował na zakrzepowe zapalenie żył. Pojawiły się skrzepliny, które mogą doprowadzić do zatoru i śmierci. Szpital zaproponował mu 7,5 tys. zł. Chory się nie zgodził. Podobnie jak pacjenci ze Śląska: jednemu szpital zaproponował za trwałe uszkodzenie ciała 3 tys. zł, drugiemu zaledwie połowę tej kwoty. W województwach lubelskim i świętokrzyskim szpitale proponowały za uszkodzenie ciała po 1 tys. zł, a jeden ze szpitali w podkarpackim - tylko 1 zł.



źródło
Hipokryzja na całego: Tomasz Lis pozywa "wSIECI"
l................8 • 2013-10-13, 22:13
"Będę się domagał wysokiego odszkodowania". Tomasz Lis za­po­wie­dział pozew przeciwko Tygodnikowi "wSieci"



Re­dak­tor na­czel­ny "New­swe­eka" za­po­wie­dział pozew przeciwko Tygodnikowi "wSieci" - informuje onet.pl. Tomasz Lis będzie się domagał zadośćuczynienia w związku z okładką tygodnika, który ukaże się jutro.

Wkrótce sprawa trafi do sądu, pozostaje napisanie pozwu i oszacowanie roszczeń. Ponieważ o tej okładce informują największe portale mające miliony odbiorców, a omawiana jest ona także w programach radiowych mających olbrzymią rzeszę słuchaczy, będę się domagał wysokiego odszkodowania

- mówi dziennikarz.

O okładce Tygodnika "wSieci" rozmawiano w kilku programach publicystycznych w rozgłośniach radiowych i stacjach telewizyjnych.

"Nosił Lis razy kilka, ponieśli i Lisa..." Okładka "wSieci" wywołuje gorącą dyskusję wśród polityków

Zdjęcie pokazało większość portali internetowych, zaprezentował je także osobiście w swoim artykule Tomasz Lis.

CZYTAJ TAKŻE: W najnowszym numerze tygodnika "wSieci" o medialnej nagonce na Kościół. "Czy zatrzymają się dopiero, gdy zaczną ginąć księża?"

źródło: onet.pl/Wuj

Źródło

Oto kilka okładek z gazety, w której redaktorem naczelnym jest Tomasz Lis:





Cytat:

W swojej odpowiedzi na publikację "W Sieci" redaktor naczelny "Newsweeka" napisał też, że ma "słaby wzrok i słuch" i nigdzie nie zauważył "kampanii nienawiści wobec Kościoła", widział za to "materiały o pedofilskich przestępstwach niektórych księży (...)". "Nigdzie, w żadnym medium nie spotkałem się z próbą postawienia jakiegokolwiek znaku równości między księdzem a pedofilem i między Kościołem a pedofilią" - podkreśla Lis, dodając, że nie bardzo rozumie sformułowań o "agresywnym i brutalnym tonie większości relacji medialnych".

Źródło







Ktoś tu chyba popadł w amok.
Nie wiem czy to ja jestem nienormalny czy ten kraj już doszedł do tego poziomu absurdalności. Historia aktualna z Stargardu Szczecińskiego.

-----

"Sąd Okręgowy w Szczecinie orzekł, że producent "Kreta" - firma Global Pollena S.A. - musi zapłacić 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia chłopcu, który w 2010 roku połknął żrące granulki środka do udrażniania rur. Będzie także musiał zapłacić za przyszłe szkody i powikłania. Rodzice zapowiadają apelację; chcą dożywotniej renty dla syna.

Wyrok zapadł w Sądzie Okręgowym w Szczecinie. Sprawa toczyła się z powództwa cywilnego, ponieważ prokuratura wcześniej nie dopatrzyła się znamion przestępstwa i umorzyła postępowanie przygotowawcze w sprawie karnej. Rodzice walczyli o pieniądze na rehabilitację i dalsze leczenie chłopca. Domagali się co najmniej 100 tys. złotych. Proces toczył się od grudnia 2011 r.

Sąd, oprócz zadośćuczynienia, orzekł również, że producent "Kreta" będzie odpowiadał za przyszłe szkody wywołane przez środek. Zasądził także, że pozwany musi ponieść koszty procesu.

Rodzice chcą się odwołać
Wyrok nie jest prawomocny. Rodzice Adriana zapowiedzieli, że odwołają się od wyroku, ponieważ zadośćuczynienie jest za niskie. Ojciec chłopca uważa ponadto, że producent środka i sklep, w którym go sprzedawano, powinni odpowiadać karnie (takiej możliwości już nie ma, sąd podtrzymał decyzję o umorzeniu śledztwa w 2011 r. - red.). Według ojca, chłopiec nie mówi i będzie wymagał jeszcze wielu operacji. Matka chłopca dodała, że będą walczyć o dożywotnią rentę dla syna.

Połknął żrące granulki
W kwietniu 2010 roku 2,5-letni wówczas Adrian był na zakupach wraz z rodzicami w jednym z supermarketów Netto w Stargardzie Szczecińskim. Gdy rodzice na chwilę się odwrócili, dziecko wzięło z dolnej półki "Kreta" - preparat do udrażniania rur w granulkach - po czym odkręciło nakrętkę i połknęło garść granulek.
Środek wywołał u chłopca silne poparzenia jamy ustnej i przełyku. Adrian trafił do szpitala w ciężkim stanie."

-------

K🤬a mać. Żyjemy w świecie w którym uczy się ludzi braku odpowiedzialności za samych siebie. Jakieś dziecko nie upilnowane przez rodziców którzy w danym momencie na pewno kłócili się o to jaki zapach płynu do okien jest lepszy, najadło się trującego środka. Następnie upomnieli się o odszkodowanie, ale po wyroku 100tyś okazało się że im mało bo prawnik powiedział że mogą nachapać się więcej.
Litości, to że jakaś dwójka jest na tyle niedoj🤬a że stawiają/sadzają dziecko obok kreta po czym mają go w dupie, co to k🤬a ma kogokolwiek obchodzić. Jak się nie potrafi upilnować 2.5 latka to proponuję chomika bo psa też szkoda.
Funkcjonujące prawo w coraz większej ilości aspektów jest abstrakcyjne.

-------

Uwaga hit:
"Niewłaściwe zabezpieczenie
Sędzia Agnieszka Tarasiuk-Tkaczuk wskazała w uzasadnieniu, że skutkiem połknięcia "Kreta" były poważne obrażenia, jakich doznał chłopiec, w tym poparzenia, zrosty w jamie ustnej, zaburzenia świadomości, zaburzenia mowy i niedoczynność tarczycy.

Stwierdziła także, że producent "Kreta" niewystarczająco zabezpieczył opakowanie środka - nakrętka na produkcie była wadliwa, a oznakowanie żrącego środka chemicznego było nieprawidłowe. - Kontrola wszystkich plastikowych opakowań "Kreta", przeprowadzona bezpośrednio po zdarzeniu przez Inspekcję Handlową wykazała, że w kilkudziesięciu opakowaniach tzw. bezpieczne nakrętki nie działałby prawidłowo, gdyż można je było odkręcić bez użycia siły - powiedziała Tarasiuk-Tkaczuk. - W związku z tym towar wycofano z sieci sklepów Netto - dodała.

Jej zdaniem, opakowania z niebezpiecznymi preparatami nie powinny mieć kształtu i dekoracji, które przyciągają dzieci, powinny mieć także znaki ostrzegawcze i określenia bezpiecznego stosowania. - Treść oznakowania "Kreta" jest niezgodna z obowiązującymi przepisami - podkreśliła sędzia.
Jak dodała, na butelce znajduje się kolorowa dekoracja "z motywem lubianych przez dzieci bąbelków i rurki z dziurkami", co może przyciągać uwagę i ciekawość dzieci. Tarasiuk-Tkaczuk zaznaczyła też, że etykieta jest słabo widoczna i może wprowadzać konsumenta w błąd."

------

Brak mi słów, proponuję na opakowania takich środków wrzucać zdjęcia z harda. Gwarancja że dzieci nie dotkną.
Poza tym każdy 2.5 latek ogarnia znaki ostrzegawcze, proste.

Nie wiem co mnie śmieszy bardziej, prawko które powinno mieć wartości edukacyjne a nie promujące debilizm i cwaniactwo, chciwość nieudanych rodziców którzy nie potrafią upilnować dziecka a potem węszą interes czy moda na antykorporacyjno liberalne słodkie współczucie wszystkim pokrzywdzonym ludziom.
Nie wiem ile osób podziela moje poglądy ale zaczynam się bać jutra patrząc jak świat się rozwija. Może ktoś mnie poda do sądu że przez to że na niego spojrzałem wpadł pod samochód, kto wie.

Źródło: tvn24.pl/100-tysiecy-zlotych-dla-chlopca-ktory-polknal-granulki-kreta,...
zgłoszenie do PZU
z................8 • 2012-12-03, 21:32
kiedyś pracowałem w PZU i dostawaliśmy takie kwiatki od klientów



miałem jeszcze gdzieś zgłoszenie najmana po 2 walce z saletą. znajdę - wrzucę
Kajdanki za pisanie po ławce
L................o • 2010-04-05, 12:53
TVN24 napisał/a:


12-letnia uczennica ze szkoły w Stanach Zjednoczonych została wyprowadzona w kajdankach. Powód? Pomazała ławkę żółto-zielonym markerem. Teraz domaga się odszkodowania w wysokości miliona dolarów.
Do zdarzenia doszło w lutym w szkole w dzielnicy Queens w Nowym Jorku. Alexa Gonzales, czekając na swojego nauczyciela hiszpańskiego, pisała po ławce. - Kocham moich przyjaciół Abby and Faith. Lex tu była. 2.1.2010 - napisała na ławce żółto-zielonym mazakiem. Dorysowała też uśmiechniętą twarz.
Dziewczyna myślała, że w najgorszym wypadku jej występek może zakończyć się przymusowym czyszczeniem szkolnych ławek. Okazało się, że konsekwencje, które ją spotkały, były znacznie poważniejsze.

Nauczyciel wezwał do szkoły policję, która z budynku wyprowadziła 12-latkę w kajdankach. Zaprowadzono ją do komisariatu, gdzie spędziła kilka godzin.

- Zaczęłam płakać. Zrobiłam tylko dwa małe "gryzmoły". To można łatwo. Ale oni założyli mi kajdanki tłumacząc, że to jest konieczne - opowiadała potem uczennica.

Alexa, która ma jedną z lepszych frekwencji w szkole, od tego czasu nie wróciła na zajęcia.

Urzędnicy przyznali, że sposób zatrzymania 12-latki był błędem. - Zapoznajemy się z faktami. Na podstawie tego, co widziałem do tej pory, ta sytuacja nie powinna mieć miejsca - przyznał rzecznik miejskiego Wydziału Edukacji David Cantor.

- Nawet, gdy każe nam się kogoś aresztować, powinniśmy kierować się zdrowym rozsądkiem - dodaje rzecznik policji Paul Browne.
Alexa jest nadal zawieszona w prawach ucznia. Nakazano jej osiem godzin prac społecznych oraz napisanie referatu nt. tego, co nauczyło ją zajście. Z pewnością wypracownaie będzie ciekawe, tym bardziej, że dziewczyna wraz ze swoją matką postanowiły pozwać nowojorską policję za straty moralne. Żądają miliona dolarów.



Źródło

To jednak dziwny naród jest...
Zgw🤬cony policyjną pałką żąda 220 mln dolarów
Tatuażysta z Nowego Yorku Michael Mineo, który został zgw🤬cony przez funkcjonariusza policyjną pałką żąda od policji 220 milionów dolarów odszkodowania - donosi New York Post.
Policjant Richard Kern podczas patrolu w stacji metra w Brooklynie oskarżył Michaela o palenie marihuany. Michael został zatrzymany i policjant dopuścił się brutalnego czynu. Po zdarzeniu na jego pałce odnaleziono ślady DNA zgw🤬conego. Policjant trafił do więzienia na 25 lat.

Nie jest to pierwszy proces, w którym poszkodowany domaga się od nowojorskiej policji tak wysokiego odszkodowania. W 2001 roku Abnera Louima domagała się 155 milionów dolarów po brutalnym pobiciu przez stróżów prawa. Sąd nakazał wówczas wypłatę odszkodowania w wysokości ponad 8 milionów dolarów - czytamy w serwisie.

źródło: onet.pl
Pewien rolnik z Rosji pozwał rosyjską agencję kosmiczną. Mężczyzna domaga się odszkodowania za to, że na teren jego posesji spadł ponad trzymetrowy kawał metalu, który oderwał się od rakiety. Jak zaznacza poszkodowany, niewiele brakowało, by zniszczeniu uległ drewniany wychodek.

Borys Urmatov mieszka w małej wiosce w Kraju Ałtajskim. Nad okolicą latają rakiety, które wystrzeliwane są z kosmodromu w Bajkonurze na terenie Kazachstanu.

Jak relacjonuje siostra Borysa - Marina, pewnej nocy potężny huk zbudził jej brata. Było ciemno, więc na początku nie zorientował się, co wpadło do jego ogródka. Dopiero nad ranem Borys zobaczył przed swoją chatą dziwną, metalową obudowę, gładką niczym jajko - powiedziała Marina.

Mieszkańcy sąsiedniej wioski twierdzą, że takie kawałki metalu regularnie spadają na te tereny. Cześć okolicy jest nawet oznaczona jako specjalna strefa, gdzie podczas odpalania rakiet zakazuje się przebywać ludziom. Czasami są to gładkie, metalowe osłony, czasami jakieś śruby. Pamiętam jak kiedyś spadło coś, co wyglądało jak silnik - opowiada Anatolij Kazakov.

Urmatov domaga się od agencji Roskosmos w przeliczeniu ok. 95 tys. złotych odszkodowania. Te pieniądze - jak zaznacza siostra Borysa - mają mu zrekompensować stres, jaki przeżył w związku z całą historią. (zel)

Źródło