Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#opowiadania

Kwiecień
szymy • 2015-03-15, 23:12
Będziecie sobie siedzieć w kwietniowy wieczór w swoich ciepłych domach i oglądać TV lub surfować po Internecie. W pewnym momencie zobaczycie coś jakby błysk, jakby ktoś robił zdjęcie na podwórku a zaraz potem nastąpi potężny przytłumiony wybuch.

Podbiegniesz do okna razem ze swoimi rodzicami i zobaczycie na horyzoncie czarny dym. Pomyślisz - to gaz. Ktoś z sąsiadów stojących też przy oknach krzyknie, że to gaz albo w fabryce jakiś wybuch. Na około wszyscy będą krzyczeć w podnieceniu - ja p🤬le oraz k🤬a ale jebło. Pomyślisz sobie nawet, że to fajnie że coś wybuchło bo możesz być tego świadkiem, no coś się wreszcie dzieje. Przyjdzie sąsiad z zapytaniem czy widzieliście i słyszeliście, bo podobno samolot się rozbił. Jednak za chwilę stanie się coś, czego nikt z Was się nie spodziewał - otóż znowu błysk i eksplozja ale znacznie głośniejsza bo bliżej. Zatrzęsą się meble, w kuchni spadnie szklanka i nagle zrozumiesz, że to nie mógłby być gaz po raz drugi. To niemożliwe. Jeśli więc nie gaz to co?

Najprawdopodobniej atak terrorystyczny, ale dlaczego akurat w Polsce? Przecież my nie jesteśmy jakimś supermocarstwem żeby atakowali nas Talibowie jak Amerykę, przecież to bez sensu! Ledwo skończysz to myśleć rozlegnie się przeraźliwe wycie syren jak w godzinie "W" podczas rocznicy Powstania Warszawskiego. Nagle Matka krzyknie z przerażeniem trzymając dłonie na policzkach: "Rany Boskie, to wojna!" Ojciec oburzony odpowie, że co za głupoty plecie, jaka wojna. Pomyślisz sobie to samo co Twój Ojciec, bo przecież nikt w telewizji nie informował, że mogłaby być jakaś wojna z kimkolwiek. Kto miałby nas atakować i po co? Przecież to bez sensu! Jesteśmy w UE, w NATO a ponadto nikt niczego nie mówił o prawdopodobieństwie jakiegokolwiek konfliktu zbrojnego - żaden TVN, żadna TVP ani Polsat o tym nie informowali. Przecież na litość Boską powiedzieliby chyba ludziom, żeby Ci mogli się przygotować! Prawda?

Na ulicach słychać karetki pogotowia, straż i policję kursującą tam i z powrotem. "Ale się dzieje, ale się dzieje"- pomyślisz patrząc na to wszystko, będzie o czym opowiadać z kumplami, yee ale fajnie! Ojciec podbiega do telewizora, włącza TVN ale brak sygnału. Rozwaliło przekaźnik? Ojciec dalej przeskakuje po kanałach ale wszędzie brak sygnału. W końcu na TVP jest obraz. Mruga wielki napis: Za chwilę nadamy oświadczenie Prezydenta Polski. W tym momencie uświadomisz sobie, że stało się coś bardzo poważnego, że to już z pewnością nie jest gaz. Wobec tego atak terrorystyczny no bo co innego?

I jest, pojawia się obraz. Za stołem siedzi Komorowski, za nim biało-czerwona flaga, niebieska flaga UE i flaga NATO. Widać, że całe studio przygotowane w pośpiechu. Matka zaczyna szlochać i mówić przez łzy: "Rany Boskie, mówiłam, że wojna, Rany Boskie, co to będzie..." Wszyscy ją uciszacie i słuchacie Komorowskiego który zaczyna mówić:

ukryta treść
PRIMA APRILIS SK🤬YSYNY!
Powrót do przyszłości w moim wydaniu
W................d • 2015-01-16, 17:18
Był piątek, jakoś środek lipca 2035 roku. Miałem 24 lata i jako świeżo upieczony magister seksuologii miałem za sobą pół roku pracy w zawodzie. Tej pamiętnej soboty postanowiłem, że czekający mnie wieczór spędzę tak, jak nigdy wcześniej- pójdę na imprezę. Stać mnie. Nie po to od początku etatu oszczędzam, żeby teraz nie pozwolić sobie na taką ekstrawagancję, myślałem sobie. W normalnych okolicznościach, na drugi dzień oczywiście szedłbym do pracy jednak na jutro przypadał najważniejszy i jednocześnie jedyny wolny od pracy w ciągu roku dzień- Dzień Niepodległości UE. Jako uprzywilejowany człowiek z wyższym wykształceniem kończyłem pracę godzinę wcześniej niż reszta niewyedukowanej gawiedzi, dlatego punkt 20 opuszczałem już biuro. Mijając bufet pracowniczy zaburczało mi w brzuchu. Przez ostatni miesiąc tryb hiperoszczędzania wiałem ustawione na „ON” dlatego zamiast jeść co drugi dzień tak, jak robili to wszyscy, posiłek spożywałem co dzień trzeci. Dzięki korporacyjnym zarobkom i tak mogłem robić to częściej niż raz na tydzień.

O pozwolenie na jednorazowy zakup alkoholu zatroszczyłem się już wcześniej. Zamiast kupować nielegalne, przemycane ze wschodu piwo i ryzykować wieloletnim więzieniem, po krótkiej bo 30 minutowej kontroli dokumentów i rewizji w pełni legalnie wkroczyłem do sklepu monopolowego i za równowartość miesięcznych zarobków stałem się przeszczęśliwym posiadaczem dwóch owocowych piw o mocy 2,5%, za które zapłaciłem oczywiście dowodem osobistym wydanym przez Centralny Bank UE (nie chciałbym mieć problemów). Byłem tak szczęśliwy, że trasę do mieszkania pokonałem biegiem. Mieszkałem wtedy w dystrykcie 3, w całości przeznaczonym dla pracowników korporacji. Na swoje osiedle o oryginalnej nazwie Gehause 7 wkraczałem w akompaniamencie zachodu słońca. Pamiętam ten szczegół, dlatego że słońce zachodziło dokładnie nad blokiem, w którym mieszkałem, a różowa poświata jaką rzucało doskonale komponowała się z fasadą bloku, pomalowanego w kolory tęczy. Wiatru nie było wcale, dlatego flagi wiszące na masztach, przedstawiające 40 gwiazdek na ciemnoniebieskim tle leniwie zwisały ze swoich masztów. Piękny widok.

Bałem się stanu, w jakim będę po piwach, jednak na przekór całemu światu poradziłem sobie z nimi bardzo szybko bo w niecałe 2 godziny. Wbrew wszelkim mitom smakowały całkiem dobrze i umiliły mi oglądanie nowego, pokrzepiającego programu w Telewizji Europa pt. Wszyscy jesteśmy przeciętniakami . Byłem zwarty i gotowy, by wyruszyć na przygodę swojego życia. Każdy obywatel landu Polska pracujący w korporacji , miał prawo do jednej wizyty w dystrykcie nr 1 rocznie. Większość wykorzystywała go do tego, by na własne oczy podziwiać styl życia Panów firm, w których pracowali, ze mnie jednak przebiegła bestia- wykorzystam go do wyjścia na imprezę, myślałem sobie. Szaleństwo do późna wiązało się oczywiście z porannym odczuwaniem braku snu, czego nie robi się jednak dla takich wrażeń! W razie czego mam zapas nowego europejskiego hitu- bez kofeinowej kawy, nie powinienem mieć więc problemu w jutrzejszym, obowiązkowym udziale w całodziennej paradzie równości i homoseksualności na ul. Aleje Europejskie. Kocham życie w nowoczesnej Europie!