Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#oszustwo

W czasach PRL handel walutami przez osoby prywatne był zabroniony. Byli jednak tacy, którzy podejmowali to ryzyko, oferując klientom lepsze kursy wymiany niż te oficjalne i zarabiali na tym bardzo duże pieniądze.

To oczywiście cinkciarze, w PRL wystający pod dworcami, hotelami czy sklepami typu Pewex.W Walutą handlowali późniejsi znani gangsterzy, m. in. Jerzy W. ps. „Żaba”, Zygmunt R. ps. „Bolo” czy Leszek D. ps. „Wańka”.

Wielu cinkciarzy było jednocześnie wajchowiczami, czyli oszustami, którzy sprytnie odwracając uwagę klienta, potrafili np. sprzedać mu zamiast waluty pocięte gazety.

O „gangu przebierańców” nie tak dawno pisały media w całym kraju.

Mowa o grupie wywodzącej się ze środowisk pseudokibicowskich jednego z łódzkich klubów piłkarskich, której członkowie, przebierając się za policjantów lub celników, dokonywali rozbojów, włamań i kradzieży, głównie maszyn do produkcji papierosów, a także nielegalnego tytoniu i gotowych papierosów.

Okradali w ten sposób innych pseudokibiców, powodując jednocześnie duże straty Skarbu Państwa z tytułu nieopłaconych podatków.

Krótki przegląd wydarzeń kryminalnych z maja, a w nim m. in. o:

* Polakach, którzy mieli zrabować ponad 6 milionów euro z niemieckiego Urzędu Celnego

* Wydarzeniach sprzed lat – strzelaninie pod Siestrzenią, strzelaninie w Centrum Handlowym „Klif” czy śmierci Ryszarda P. ps. „Krzyś”

* Akcie oskarżenia wobec poznańskich pseudokibiców, produkujących, przemycających i handlujących środkami odurzającymi

* Zakończeniu procesu w sprawie groźnego gangu z woj. zachodniopomorskiego, który ma na koncie m. in. dwa zabójstwa i trzy usiłowania zabójstw


Bazar Różyckiego powstał w 1882 roku i już wtedy przyciągał gangsterów, przestępców czy oszustów.

W okresie PRL słynął z równie mrocznej strony - tzw. „benkli”, gdzie oszukiwano w grze w trzy kubki lub trzy karty czy „Kanady” - części bazaru, w której można było za odpowiednią opłatą odzyskać skradzione przedmioty.

„Różyc” miał też nieco jaśniejszą twarz - popularne do dziś, domowe flaki po warszawsku i pyzy.

Ich sprzedażą parał się tam m. in. Henryk N. ps. „Dziad”, późniejszy, domniemany boss gangu ząbkowsko-praskiego.

Początki słynnego Bazaru Różyckiego na warszawskiej Pradze sięgają lat 80. XIX wieku.

Już wtedy nie brakowało tam gangsterów, kieszonkowców czy oszustów.

Bliżej naszych czasów „Różyc” stał się miejscem, gdzie o wpływy walczyły różne grupy przestępcze. Można tam było spotkać tzw. benklarzy (organizujących podstępną grę w trzy karty lub trzy kubki) czy kupić nielegalną broń i inne przedmioty.

Na początku lat 2000 na Śląsku ujawniono aferę paliwową, której organizatorem miał być Henryk M.

Na nielegalnym handlu paliwem, m. in. z wykorzystaniem fikcyjnych spółek i fałszywych faktur, Skarb Państwa stracił 500 mln zł.

W sprawie za pranie brudnych pieniędzy na 1,5 roku więzienia prawomocnie skazano byłego detektywa Krzysztofa R. 9 miesięcy spędził wtedy w areszcie.

Odwoływał się, wnosząc o uniewinnienie - twierdził, że rzeczywiście delegował do spółek paliwowych 4 swoich pracowników, a za usługi doradcze zgodnie z zasadami wolnego rynku mógł inkasować tyle, ile chciał. Kasację oddalono.

Damian, choć to młody chłopak, wyłudzał kredyty i prał pieniądze m. in. przez Bitcoiny. Był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania. Wpadł w 2019 roku, usłyszał już wyrok. Teraz opowiada, jak działał ten proceder i jak się dla niego zakończył.