Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#polacy

Jak Polska stworzyła Izrael
myha • 2013-07-04, 9:23
W ostatnich dniach rosyjski naukowiec Siergiej Drożżin ujawnił jakoby rząd polski przed rokiem 1939 zamierzał przesiedlić polskich Ż🤬dów na Madagaskar. Dlatego też myślę, że chyba nadszedł wreszcie czas, aby o tych wydarzeniach opowiedzieć.

W dniu 15 lipca 1954 roku, Benjamin Gepner w liście do Apoloniusza Zarychty kreśli następujące słowa: „My Ż🤬dzi Polscy w Izraelu, i to bez różnicy partii politycznej, czujemy, że ta pomoc przez Rząd Polski udzielona naszej sprawie wolnościowej jest perłą w Koronie Polski, dowodem, że tego, czego się w ławach szkolnych uczyliśmy o Kościuszce i Mickiewiczu nie jest frazesem, lecz tradycją”. (Zachowana pisownia oryginalna) Dlaczego słowa te padły i jakie jest ich historyczne uzasadnienie?

Mało, kto dziś pamięta o tym, że populacja Polaków narodowości ż🤬dowskiej przed wojną stanowiła około 10% wszystkich obywateli naszego kraju, a były obszary, na których populacja ta przekraczała i 30%. Większy procentowy udział obywateli tej narodowości występował tylko w Palestynie, zaś liczbowo więcej ludzi przyznających się do narodowości ż🤬dowskiej niż w Polsce żyło tylko w USA.
Praktycznie od zjazdu w Norymberdze 15 września 1935 roku, na którym ogłoszono tzw. ustawy norymberskie mówiące o konieczności rozwiązania tzw. sprawy ż🤬dowskiej, organizacje syjonistyczne wiedziały o tym, że jedynym ratunkiem dla Ż🤬dów zamieszkujących Europę jest emigracja z tego kontynentu. Szczególnie dotyczyło to Polski, w której Ż🤬dzi znaleźli tak sprzyjające warunki życia, iż populacja tej narodowości była największa w całej Europie. Rozpoczęły się poszukiwania terenów, na których ludzie ci mogliby się osiedlić. Jednym z pomysłów było osiedlenie w polskiej kolonii na Madagaskarze. Pomysł ten zakładał, że Polska wykupił od Francji duże obszary tej wyspy, jako własną kolonię i tam osiedlą się uciekający z Polski Ż🤬dzi. Wysłano tam nawet ekspedycję, która potwierdziła przydatność tych obszarów pod zasiedlenie, lecz wszystko rozbiło się o pieniądze. Gdy Apoloniusz Zarychta zgłosił się do Ministra Skarbu Eugeniusza Kwiatkowskiego o przyznanie funduszy, ten odpowiedział „A po co nam ten Madagaskar”. Innym pomysłem była zaproponowana przez ZSRR kolonizacja Birobidżanu, w należącej do ZSRR części Syberii, gdzie Stalin obiecał stworzyć raj robotniczo-chłopski. Polskie MSZ jednak stanowczo odradzało to rozwiązanie. Szybko okazało się, że nieliczni naiwni, którzy tam się udali skończyli w syberyjskich łagrach.
Tak, więc jedyną drogą ucieczki z Europy dla polskich Ż🤬dów pozostała Palestyna. Jednak na tak wielką emigrację nie zgadzała się Wielka Brytania, obawiająca się powstania, które mogłoby wybuchnąć wśród i tak już sympatyzujących z Niemcami Arabów.
Czego by o Polakach nie powiedzieć to zawsze byliśmy narodem, który, gdy przepisy zakazują zawsze znajdzie rozwiązanie obejściowe. Tak, więc rozpoczął się okres „wycieczek turystycznych”, wycieczek w jedną stronę. Drogą kolejową do Rumuńskiego portu Konstanca (PKP utrzymywało regularne połączenie z tym miastem), a następnie drogą morską do Hajfy. Na trasie Konstanca – Hajfa pływał liniowiec „Polonia”***. Nie trudno domyśleć się, iż jedną z atrakcji tego rejsu była koszerna kuchnia. Dodatkową drogą emigracji były wprowadzone w roku 1937 przez LOT połączenie lotnicze do Hajfy. Do wybuchu wojny tą drogą przeszmuglowano do Palestyny 13 tysięcy ludzi.
Szkolenie wojskowe
Jednak celem działaczy organizacji syjonistycznych nie było tylko ratowanie ludzi, lecz przede wszystkim powstanie państwa Izrael. Do tego potrzebni byli wysoko wyszkoleni specjaliści wojskowi. I w tym zakresie organizacje syjonistyczne uzyskały w Polsce daleko idącą pomoc, bo gdzie było szukać lepszych specjalistów, jak nie w kraju, który niedawno walczył o swoją niepodległość. Polska wsparła te organizacje zarówno finansowo jak i poprzez szkolenia m.in. z Zofiówce na Wołyniu, w Poddębinie k. Łodzi, czy też poprzez najtajniejszy kurs w Andrychowie przeznaczony dla najwyższej klasy specjalistów, w czasie, którego przekazywano matematyczne i naukowe podstawy niszczenia konstrukcji betonowych, stalowych, czy też drewnianych. Kurs w Andrychowie przeznaczony był dla oficerów Irgunu, podziemnej organizacji założonej przez Władimira Żabotyńskiego. Irgun była organizacją palestyńskiej klasy średniej, w której jak twierdzi pisarz Artur Koestler, dowództwo tworzyli młodzi polscy intelektualiści wychowani na tradycji romantycznych zrywów niepodległościowych”. Kursy te były efektem umowy między Żabotyńskim**** a władzami polskimi. Ze strony ż🤬dowskiej nadzorował je Abraham Stern.
Do walki potrzebna jest broń
A sytuacja dla Polski nie była prosta. Wiele zabiegów było potrzebnych, aby z jednej strony pozostać w przyjaznych stosunkach z Wielką Brytanią, a z drugiej strony wspierać organizacje działające przeciw jej interesom na terenie Palestyny. A przecież poza szkoleniami władze Polski współpracowały w zaopatrzeniu oddziałów ż🤬dowskich. Uzbrojenie finansował rumuńsko-francuski milioner Simon Marcovici, lecz również częściowo rząd Polski. Z Polski uzbrojenie, identyczne jak uzbrojenie naszego żołnierza, z zatartymi numerami seryjnymi oraz znakami producenta, przerzucano m.in. z magazynu przy ul. Ceglanej w Warszawie, jako koce, buty, a amunicję, jako cement przez Bułgarię i Rumunię.
Wybuch wojny
Tuż przed wybuchem wojny do Palestyny powraca, dotychczas nadzorujący szkolenia, Stern. We wrześniu 1939 roku Żabotyński wydaje rozkaz zaprzestania, na terenie Palestyny, wszystkich działań przeciw Wielkiej Brytanii. Jednak Stern wyłamuje się spod tego rozkazu i tworzy oddziały określane przez Brytyjczyków, jako Gangi Sterna. Dowodząc wyszkolonymi w Polsce specjalistami siał postrach wśród oddziałów Brytyjskich. Dlatego też Brytyjczycy nadal skrupulatnie blokowali dopływ nowych imigrantów, wyłapując wszystkich przedzierających się na statkach i kierując ich do obozów internowania na Mauritiusie.
Armia Andersa
Po ogłoszeniu przez Stalina amnestii, do szeregów formowanej armii Andersa przedostawali się również zwolennicy Żabotyńskiego. Rosjanie jednak uznając wszystkich obywateli ziem polskich zajętych w roku 1939, za obywateli radzieckich, robili tylko ustępstwa względem obywateli narodowości polskiej, co blokowało możliwość większego uczestnictwa Ż🤬dów w tej armii. Jednak mimo ścisłej kontroli części zwolenników Żabotyńskiego udało się do armii Andersa przeniknąć. Żabotyński nawet forsował pomysł stworzenia w armii polskiej oddziałów ż🤬dowskich, pod dowództwem oficerów pochodzenia ż🤬dowskiego. Temu jednak całkowicie sprzeciwiała się Wielka Brytania, planująca przeniesienie oddziałów Andersa na Bliski Wschód.
Stosunki Polsko-Ż🤬dowskie w Armii
Jak układały się stosunki między tymi dwoma nacjami w armii. Układały się jak to między ludźmi bywa, były przyjaźnie i były wyśmiewania. Faktem zarówno potwierdzającym takie sytuacja jak i to, że dowództwo wszelkim przejawom nietolerancji było przeciwne, świadczy rozkaz generała Sikorskiego stanowczo zakazujący jakichkolwiek form niechęci do żołnierzy wyznania mojżeszowego. Pojawienie się polskiej armii w Palestynie było przez bojowników ż🤬dowskich dobrze przyjęte. Szybko nawiązano kontakty pomiędzy dowództwem polskim, a bojownikami ż🤬dowskimi, co z pewnością ułatwiały znajomości nawiązane w czasie szkoleń. Dzięki temu ustalono, że specjalne oznaczenie wozów oraz na mundurach żołnierzy będzie chroniło Polaków przed jakimikolwiek atakami ze strony bojowników ż🤬dowskich. Oddziały Sterna oraz Irgun kierowane przez urodzonego w Polsce, późniejszego premiera Izraela, Menachema Begina, zasilili uciekinierzy z armii Andersa. Pierwotnie wstrzymujące się od działań oddziały Irgun po roku 1944 powróciły do walki ramię w ramię z oddziałami Sterna. Do ich wspólnych działań można zaliczyć wysadzenie w powietrze rafinerii w Hajfie, pacyfikację wsi Deir Jassin, gdzie w kwietniu 1948 roku w odwecie za ataki na osadników ż🤬dowskich zabito 254 mieszkańców. Ostatnim ich „wyczynem” było zabicie w 1948 roku hrabiego Folke Bernadotte, który był negocjatorem z ramienia ONZ w sporze między Ż🤬dami i Arabami. Nie pomógł mu fakt, że w czasie wojny uratował 11 tysięcy Ż🤬dów. Dziś z oddziałów tych wywodzi się prawicowa partia Likud.
Utworzenie państwa Izrael
Jednak w utworzonym państwie Izrael władzę uzyskują mniej radykalne siły. 14 maja 1948 deklarację niepodległości wygłasza urodzony w Płońsku pierwszy premier Izraela, Ben Gurion, określany bardziej, jako socjalista niż bojownik. W momencie przejęcia władzy rozwiązał on wszystkie organizacje wojskowe, pozostawiając tylko jedną armię, armię Izraela. Między innymi ta decyzja doprowadziła do otworzenia ognia i zatopienia statku „Altalena” na pokładzie, którego, Menacheim Begin wraz z tysiącem ż🤬dowskich rewizjonistów przewoził broń, dla walki o Jerozolimę, która decyzją ONZ nie została włączona w tereny Izraela. Jakbyśmy na to nie patrzyli, o powstaniu państwa Izrael w większości decydowali ludzie urodzeni i wychowani na terenach Polski.
Tak, więc, gdy czyta się o artykułach mówiących o polskim antysemityzmie, przychodzą na myśl słowa Żabotyńskiego, z pisma zachowanego w naszych archiwach „Pożyczkę udzieloną naszym przyjaciołom traktuję jak dług honorowy, który postaram się jak najszybciej zwrócić”, bo czyż dług honorowy zaciągnięty przez Żabotyńskiego nie zaważył na dziejach państwa Izrael?
I choć fakt historyczny powstania państwa Izrael przez różne nacje może być w różny sposób odbierany, to jednak działania rządu polskiego w obliczu zbliżającej się nawałnicy, dla ochrony jednej z mniejszości narodowych z pewnością antysemityzmem zwane być nie mogą.
Jedno można stwierdzić, że żaden inny kraj w Europie nie zapewnił swoim obywatelom narodowości ż🤬dowskiej tak daleko idącej pomocy, w obliczu zbliżającego się holokaustu, jak uczynili to Polscy. Dlatego też rodzi się pytanie, czy tylko nieuctwo rosyjskiego naukowca Siergieja Drożżina legło u podstaw formułowania tezy, iż Polacy chcieli wysłać Ż🤬dów na Madagaskar, czy też u podstaw tych leżą zupełnie inne cele polityczne. Bo faktem jest, iż zamiast oskarżeń o antysemityzm Polakom należy się szacunek za wysiłki mające na celu ratowanie życia obywateli naszego kraju bez względu na narodowość czy też wyznanie.

Kod:
http://www.focus.pl/historia/artykuly/zobacz/publikacje/jak-polacy-stworzyli-izrael/

Kod:
http://interia360.pl/artykul/jak-polacy-izrael-budowali,25453
[/code]
Wielcy Polacy : Dywizjon 303
Konto usunięte • 2013-06-30, 18:20
PODCZAS LEKTURY MOŻNA ODSŁUCHAĆ:




Dywizjon 303
Utworzony : 2 sierpnia 1940 Northolt
Rozwiązany : 11 grudnia 1946
Typ : Eskadra Myśliwska.


PILOCI:


Imię i Nazwisko : Józef Frantisek
Stopień : Sierżant pilot
Urodzony : 7 października 1914 Otaslavice
Zmarł : 8 października 1940 Ewell
Zestrzelenia : 17 na maszynie Hurricane
Ciekawostka : Najbardziej skuteczny pilot Dywizjonu | Z pochodzenia był Czechem.


Imię i Nazwisko : Witold "Kobra" Urbanowicz
Stopień : Genrał Brygady /Podczas BoA był Pułkownikiem
Urodzony : 30 marca 1908 Olszanka
Zmarł : 17 sierpnia 1996 Nowy Jork
Zestrzelenia : 17 na maszynie Hurricane
Ciekawostka : Jako jedyny Polak znalazł się w pierwszej dziesiątce najskuteczniejszych pilotów alianckich bitwy o Anglię.

Imię i Nazwisko : Mirosław "Ox" Ferić
Stopień : Kapitan pilot / porucznik w BoA
Urodzony : 17 czerwca 1915 Travnik
Zmarł : 14 lutego 1942 Northolt
Zestrzelenia : 9 na maszynie Hurricane
Ciekawostka : Od roku 1939 do śmierci Ferić prowadził dziennik, znany potem jako Pamiętnik pilota 111 eskadry myśliwskiej. W dzienniku są podpisy takich osób jak Władysława Sikorskiego i króla Jerzego VI.

Imię i Nazwisko : Ludwik Witold "Pasza" Paszkiewicz
Stopień : porucznik pilot
Urodzony : 21 października 1907 Wola Gałęzowska
Zmarł : 27 września 1940Borough Green
Zestrzelenia : 6 na maszynie Hurricane
Ciekawostka : Pośmiertnie został awansowany do stopnia kapitana i nagrodzony Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari. W późniejszym czasie został jeszcze pośmiertnie nagrodzony Krzyżem Walecznych i Distinguished Flying Cross.

Imię i Nazwisko : Witold "Tolo" Łokuciewski
Stopień : pułkownik pilot
Urodzony : 2 lutego 1917 Nowoczerkask
Zmarł : 12 kwietnia 1990 Warszawa,
Zestrzelenia : 8 na maszynie Hurricane
Ciekawostka : 13 marca 1942 jego samolot został uszkodzony nad okupowaną Francją i po awaryjnym lądowaniu Łokuciewski dostał się do niewoli niemieckiej. Został osadzony przez Niemców w Stalag Luft III w Żaganiu. 15 sierpnia 1943 uczestniczył w ucieczce 26 więźniów z obozu. Po kilku dniach został złapany przez Niemców w Legnicy. Uczestniczył w przygotowaniach do słynnej Wielkiej Ucieczki.

Imię i Nazwisko : Stanisław Karubin
Stopień : sierżant
Urodzony : 29 października 1915 Woźniki
Zmarł : 12 sierpnia 1941
Zestrzelenia : 7 na maszynie Hurricane
Ciekawostka : W dniu 12 sierpnia 1941 r., powracając z lotu treningowego na samolocie Hurricane, wychodząc z chmur do lądowania, zderzył się z wyniosłością terenu.

Imię i Nazwisko : Zdzisław "Król" Krasnodębski
Stopień : major
Urodzony : 10 lipca 1904 Wola Osowińska
Zmarł : 3 sierpnia 1980 Toronto
Zestrzelenia : brak danych
Ciekawostka : Wiele czasu poświęcał pracy społecznej w organizacjach polonijnych. Działał głównie w polskim środowisku lotniczym. Ponadto był mocno zaangażowany w działalność upamiętniającą polskość Lwowa i ziem południowo-wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej.

Imię i Nazwisko : Zdzisław Karol Henneberg
Stopień : kapitan
Urodzony : 11 maja 1911 Warszawa
Zmarł : 12 kwietnia 1941 Kanał La Manche
Zestrzelenia : 8 na maszynie Hurricane
Ciekawostka : Ciała Henneberga nigdy nie odnaleziono.

"Winston Churchill już po pierwszej fazie bitwy stwierdza: „Never in the field of human conflict was so much owed by so many to so few” (nigdy w dziedzinie ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym)."


MASZYNY NA KTÓRYCH LATALI POLACY

Brytyjski samolot myśliwski, jednomiejscowy, jednosilnikowy dolnopłat o konstrukcji metalowej z częściowo płóciennym pokryciem, zaprojektowany i produkowany przez firmę Hawker Siddeley Company.

STATYSTYKI:
"Wśród wojsk alianckich walczą także Polacy - sławny Dywizjon 303 - którzy wchodzą do bitwy w ostatniej fazie. Żołnierze walczą 43 dni, ogółem strącają 126 niemieckich samolotów. Ginie pięciu z nich."


GŁÓWNE OPERACJE:

- Bitwa o Anglię
- ofensywa myśliwska nad Francją
- obrona ujścia rzeki Mersey
- Rajd na Dieppe
- osłona konwojów
- Alianckie naloty na Niemcy
- "Overlord"
- "Big Ben" (zwalczanie V1)
- Udział w inwazji na Niemcy
- W 1942 r. piloci dywizjonu przeszkolili w walce powietrznej amerykański 94 Dywizjon Bojowy skierowany do walki w Europie oraz towarzyszyli jego pilotom w pierwszych lotach operacyjnych nad Francją.

UPAMIĘTNIENIE:
Dzieje dywizjonu 303 w czasie Bitwy o Anglię opisał w książce Dywizjon 303 Arkady Fiedler, książka ta miała liczne wydania krajowe i zagraniczne.
W IPN przygotowano także planszową historyczną grę edukacyjną "303". Została ona opublikowana w języku polskim, czeskim i angielskim (również w wersji ON-LINE!!)LINK DO GRY
I wiele wiele więcej.



Po tagach Szukałem i było ale było badziewnie więc postanowiłem trochę napisać bo były same filmy Informacje różnego źródła Wikipedia , google , Książka "Dywizjon 303" i Biografie co niektórych pilotów.
Polskie kolonie zamorskie - "Kiedyś w Afryce"
Konto usunięte • 2013-06-25, 11:38
Plan kolonizacji Afryki.

Blitzkrieg i atak Niemiec na kraje sąsiadujące
Konto usunięte • 2013-06-25, 9:23
Dokument Discovery z polskim lektorem.

Nasze matki, unsere Väter
Dildowagins • 2013-06-24, 10:35
Ostatnio huczy o tym przekłamanym serialu niemieckim, w którym niemcy(a może już Zjednoczone Emiraty Niemieckie?) zrzucają na nas winę z mordowanie ż🤬dków.
Miłego!

Niemcy odebrali Polakom dziecko
Vof • 2013-06-23, 23:41
Przyjechali do Berlina za pracą i chlebem. Nieuczciwy pracodawca wyrzucił ich na bruk, a pracownicy Jugendamtu odebrali sześciotygodniowego synka. Od trzech tygodni polscy rodzice koczują w samochodzie w oczekiwaniu na wynik rozprawy w sądzie opiekuńczym. - Nie wrócimy do kraju bez naszego dziecka - mówią zrozpaczeni.



Wojciech Pomorski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech nie ma wątpliwości, że na ulicach Berlina rozgrywa się nowy dramat pod starym tytułem: nadgorliwy Jugendamt kontra polscy emigranci, nie znający niemieckiego i przysługujących im praw.

- Chodzi o zwykłą rodzinę ze Śląska, żadną patologię - zastrzega Wojciech Pomorski.- To co ich spotkało jest ewidentnym przykładem dyskryminacji Polaków. Wyrządzono im niewyobrażalną krzywdę. Proszę sobie wyobrazić, jak czuje się matka karmiąca piersią, której odebrano sześciotygodniowe niemowlę? To barbarzyńskie postępowanie w majestacie prawa. Nikt mi nie powie, że służy dobru dziecka.

Po sześciu latach emigracji zarobkowej w Wielkiej Brytanii operator koparek Leszek C. razem ze swoją partnerką Danielą M. postanowili poszukać pracy w Berlinie. W połowie kwietnia urodził mu się syn, Wiktor. Pana Leszka zatrudnił Polak z niemieckim obywatelstwem, właściciel firmy budowlanej. Niestety pracodawca okazał się oszustem. Nie dość, że nie wypłacił zaległych poborów, to wyrzucił rodzinę z mieszkania służbowego. Jednocześnie odebrano im zasiłek socjalny. Polacy zostali bez dachu nad głową i środków do życia. Pani Daniela zamieszkała w domu samotnej matki z dzieckiem. Pan Leszek bezskutecznie szukał nowej pracy. W końcu postanowili, że na początku czerwca wrócą do Polski. Nie zdążyli. O ich planach dowiedział się Jugendamt. W dniu 31 maja urzędnicy w asyście 15 policjantów odebrali Polakom sześciotygodniowego Wiktora i oddali do niemieckiej rodziny zastępczej.

- Sposób odebrania dziecka woła o pomstę do nieba. Policjanci obezwładnili matkę, powalili na ziemię i wykręcili jej ręce, jakby była groźnym przestępcą. Pan Leszek nie ułomek, musiało go przytrzymywać czterech funkcjonariuszy - opowiada oburzony Wojciech Pomorski. - Nie ulega wątpliwości, że Polacy potrzebowali pomocy, ale Jugendamt jak zwykle wybrał sposób najgorszy z możliwych. Powołując się na „dobro dziecka” siłą rozłączył je od rodziców zamiast zrobić wszystko, aby zostali razem.

Szukają pomocy

Zdesperowany ojciec poprosił o pomoc stowarzyszenie Dyskryminacja.de, walczące od 2007 roku o prawa polskich rodziców i dzieci pokrzywdzonych przez niemieckie sądy rodzinne. - Nie mieli pieniędzy, jedzenia, myli się pod uliczną pompą. Skrzyknąłem członków naszego Stowarzyszenia i zorganizowaliśmy łańcuch ludzi dobrej woli - mówi Wojciech Pomorski. - Jedni zapraszają rodziców do domu na ciepły posiłek. Inni udostępniają łazienkę. Ze skromnych funduszy wygospodarowaliśmy dla nich 70 euro na pokrycie najpilniejszych wydatków. No i zaalarmowaliśmy naszego prawnika.

Mecenas Markus Matuschczyk przyjechał do Niemiec w wieku sześciu lat. Mieszka w Hanowerze od wielu lat, ale nie zapomniał o polskich korzeniach. Od trzech lat współpracuje z Polskim Stowarzyszeniem Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech. - Z mojej praktyki zawodowej wynika, że większość interwencji urzędów ds. dzieci i młodzieży wobec Polaków nie dotyczy rodzin z marginesu społecznego, lecz osób, które znalazły się w tarapatach życiowych, często nie z własnej winy - stwierdza prawnik. - W przypadku rodziny ze Śląska pracownicy Jugendamtu argumentowali, że musieli przystąpić do działania, ponieważ polska rodzina nie ma uregulowanej sytuacji mieszkaniowej i jest praktycznie bezdomna. Urzędnicy obawiali się, że podobny los spotka sześciotygodniowego Wiktora. Jednak zapomnieli, że to decyzje niemieckich urzędników ściągnęły kłopoty na polską rodzinę. W maju pan Leszek i pani Daniela złożyli podanie o pomoc socjalną i do tej pory nie rozpatrzono ich wniosku. Jednym słowem jedni urzędnicy skazali rodzinę na bezdomność odbierając środki do życia, a drudzy dodatkowo ukarali za opieszałość kolegów.

Drugiego lipca sąd rodzinny dla berlińskiej dzielnicy Tempelhof zadecyduje, czy polscy rodzice odzyskają rodzone dziecko. - Wysłaliśmy do urzędu ds. dzieci i młodzieży pismo z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego rodzinie odebrano dziecko. Cały czas czekamy na odpowiedź. Na pewno będziemy na wtorkowej rozprawie w sądzie rodzinnym - informuje Michał Bolewski, I sekretarz ambasady RP w Berlinie, odpowiedzialny za pomoc prawną. Do tego czasu pani Daniela i pan Leszek spotykają się z synkiem dwa razy w tygodniu po półtorej godziny. „Widzenia“ odbywają się w siedzibie Jugendamtu pod czujnym okiem urzędników.

- Bierzemy pod uwagę dwie opcje. Pierwsza, że wygramy sprawę przed sądem socjalnym i rodzice dostaną zasiłek. Wówczas będą mieli środki finansowe, aby wynająć w Berlinie mieszkanie. Wtedy Jugendamt odda im dziecko. Drugą alternatywą - równie realistyczną - jest wyjazd do kraju.

Jugendamt żąda „twardych” dowodów, że rodzice po powrocie do Polski będą mieli środki do życia i dach nad głową. Tymczasem Pan Leszek i pani Daniela nie mają w Polsce własnego mieszkania. Babcia, mieszkająca w Ustroniu obiecała, że przyjmie ich pod swój dach. Pomoc zaofiarowało również Górnośląskie Towarzystwo Charytatywne, aby polska rodzina spełniła warunki formalne, stawiane przez Jugendamt. - Nie wiemy tylko, jakie dokumenty zadowolą niemieckich urzędników i rozwieją ich podejrzenia - mówi Markus Matuschczyk.

Kto ma dziecko, ten ma władzę

- Zdajemy sobie sprawę, że na rynku pracy panuje trudna sytuacja, ale bez stałego zajęcia rodzina nie będzie w stanie podołać obowiązkom wychowawczym - stwierdza urzędniczka Jugendamtu w berlińskiej dzielnicy Tempelhof-Schöneberg. Zgodziła się porozmawiać z Wirtualną Polską, bo przez pomyłkę wzięła naszą korespondentkę za opiekunkę środowiskową.

Czy nie byłoby lepiej, gdyby pozwolono Polakom powrócić kraju? - A kto zagwarantuje, że rodzice zapewnią dziecku właściwe warunki opieki? - odpowiada urzędniczka. - Jednak musi pani przyznać, że to nieludzkie, aby matka widywała się z dzieckiem dwa razy w tygodniu? - nie daję za wygraną. - Jesteśmy zadowoleni, że tak szybko udało się nam znaleźć rodzinę zastępczą dla niemowlaka. Liczba spotkań nie jest idealna, ale zgodna z przepisami. Proszę pamiętać, że rodzice zastępczy mają również inne obowiązki - wyjaśnia. - Czy Jugendamt miał prawo ingerować w problemy rodziny z polskim obywatelstwem? - Narodowość rodziców nie ma dla nas znaczenia. Ur🤬amiamy procedury, jeśli jest zagrożone dobro dziecka - kończy moja rozmówczyni.

Czy Jugendamty rzeczywiście zachowują się równie bezkompromisowo wobec innych narodowości, żyjących w Niemczech, tak jak w przypadku polskich rodziców?

- Machina biurokratyczna Jugendamtów nie oszczędza także rodzin niemieckich, choć wobec Turków i Arabów zachowują większą wstrzemięźliwość - odpowiada Markus Matuschczyk. - To rodziny wielodzietne o całkowicie odmiennej kulturze i mentalności. Natomiast urzędnicy bardzo chętnie wkraczają do rodzin z jednym lub dwojgiem dzieci, zwłaszcza wychowanych w kulturze europejskiej. Powód jest oczywisty. Dzieci te nadają się do łatwiejszej socjalizacji w Niemczech niż ich rówieśnicy z innych kultur.

Celem działalności Jugendamtów jest szeroko rozumiana prewencja dla dobra dziecka. Poparta ogromnymi uprawnieniami stanowi groźną i nieobliczalną broń. Jugendamty nie podlegają kontroli ze strony państwa i organów wykonawczych. Trzeba wiedzieć, że każde dziecko i każda rodzina przebywająca na terenie Niemiec z mocy prawa automatycznie podlega pieczy lokalnego Jugendamtu.

- Urzędnicy często insynuują sytuacje, które wcale nie muszą się wydarzyć - opowiada Uwe Kirchof, długoletni pracownik Jugendamtu w Hanowerze i placówek opiekuńczych dla młodzieży. - Na przykład matka jest Polką więc w głowach urzędników natychmiast rodzi się podejrzenie, że zechce pani wyjechać z dzieckiem do Polski.

Uwe Kirchof przyznaje, że od dawna Niemcy mają spory problem etyczny z Jugendamtami. - Pracownicy socjalni często podejmują interwencje sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, burzące spokój rodziny. Urzędnicy powinni włączyć logiczne myślenie, a nie tylko wypełniać decyzje, wpisujące się w schematy paragrafów.

- Nie jest tajemnicą, że Jugendamty stosują dyskryminujące praktyki wobec niektórych narodowości, zwłaszcza z Europy Wschodniej - kontynuuje Uwe Kirchof. - Nie będę ukrywał, że należą do nich także Polacy. Urzędnicy działają wobec rodziców w myśl zasady: wiemy lepiej, co jest dla was dobre. Po odebraniu dziecka rodzice biologiczni muszą udowadniać urzędnikom, że są porządnymi ludźmi. Dziecko staje się kartą przetargową, zakładnikiem urzędu. W myśl dewizy: kto ma dziecko, ten ma władzę.

"Omijajcie Jugendamty szerokim łukiem"

Działania Jugendamtu rozpoczynają się w różny sposób. Urzędnicy często otrzymują informacje od „życzliwych” sąsiadów albo szpitali, gdy lekarze zauważą u małych pacjentów „coś niepokojącego”. Niedawno Markus Matuschczyk zajmował się tego rodzaju przypadkiem. Polskie dziecko wybudziło się po operacji z narkozy i zaczęło przeraźliwie krzyczeć. Szpital w Karlsruhe wezwał psychologa, a ten zdiagnozował głęboką psychozę. Doszedł do przekonania, że dziecko jest w domu systematycznie bite. Natychmiast zawiadomiono Jugendamt. Historia rozgrywała się w szpitalu miejskim, a te podobnie jak Jugendamty podlegają samorządom i działają ręka w rękę. Później okazało się, że psycholog postawił błędną diagnozę, ale wystarczyła do odebrania dziecka. Na szczęście polski prawnik odkręcił całą sprawę i chłopiec szybko wrócił do domu.

- Może to marne pocieszenie, ale wielu niemieckich rodziców także boi się zwracać o pomoc do Jugendamtów - opowiada Uwe Kirchof. - Ten fakt powinien dawać Polakom wiele do myślenia. Chyba z naszymi urzędami ds. dzieci i młodzieży jest coś nie tak, skoro ich pomoc budzi paniczny lęk. Skutki pomocy mogą być opłakane i wpędzić rodziców w jeszcze większe tarapaty. Dziwię się, że polskie władze reagują tak spokojnie na działania Jugendamtów, często naruszających prawa polskich obywateli.

Niemieckie sądy opiekuńcze prowadzą na zlecenie Jugendamtówco co roku 80 tys. postępowań w sprawie regulowania kontaktów rodziców z dzieckiem. Urzędy ds. dzieci i młodzieży odbierają rodzicom 40 tys dzieci rocznie. To ewenement na skalę europejską.

W grudniu 2009 roku Jugendamty znalazly się pod ostrzalem Parlamentu Europejskiego. Komisja Petycji PE stwierdziła, że niemieckie urzędy ds. dzieci i młodzieży dopuszczają się licznych naruszeń zasady niedyskryminowania ze względu na narodowość i powinny być poddane demokratycznej kontroli. Komisja postulowała zacieśnienie współpracy pomiędzy resortami sprawiedliwości i ministerstwami ds. rodziny poszczególnych państw UE. Eurodeputowani zapowiedzieli, że będą patrzeć na ręce niemieckim urzędnikom. - Może i patrzą, ale póki co nie odczuwamy żadnej poprawy - ocenia Wojciech Pomorski.

Do stowarzyszenia zgłasza się coraz więcej polskich rodziców, szykanowanych przez Jugendamty. W tym tygodniu wpłynęła kolejna sprawa: matka magister ekonomii, ojciec muzyk w Operze Bydgoskiej. Jugendamt stwierdził, że "nie sprawują właściwej opieki zdrowotnej nad 2-letnią córką". W ciągu dziesięciu minut sąd rodzinny w Cottbus odebrał rodzicom prawa rodzicielskie. Rodzice nagrali na komórki przebieg rozprawy. - Przesłuchałem nagranie i jestem zaszokowany - opowiada Wojciech Pomorski. - Sędzina wyzywała matkę, traktowała ją jak element przestępczy. Na szczęście Jugendamt nie zdążył odebrać córeczki, bo rodzice natychmiast wyjechali do Polski.

Wojciech Pomorski ostrzega polskie matki i ojców o konsekwencjach przyjazdu do Niemiec. - Pamiętajcie, że w przypadku rozwodu, utraty pracy, konfliktu z prawem Jugendamt w majestacie niemieckiego prawa może wam odebrać dzieci i oddać do pogotowia rodzinnego albo niemieckiej rodziny zastępczej - stwierdza na zakończenie. - Pocztą otrzymacie rachunki za pobyt dziecka w rodzinie zastępczej. Mogą wynieść nawet kilka tysięcy euro.

źródło: wp.pl
Wielcy Polacy : Stefan Starzyński
Konto usunięte • 2013-06-23, 17:40


Imię i Nazwisko: Stefan "Lew" Starzyński
Urodzony: 19 sierpnia 1893 , Warszawa
Zmarł: 17 października 1943 , KL Dachau
Stanowisko: Prezydent Warszawy
Stopień Wojs.: Major


BIOGRAFIA
Urodził się 19 sierpnia 1893 w Warszawie przy ulicy Dobrej nr 33.W domu rodzinnym trwałe były tradycje powstańcze i patriotyczne. W Warszawie brał czynny udział w działalności Związku Młodzieży Postępowo-Niepodległościowej, działającym wśród młodzieży w polskich szkołach średnich i akademickich w Królestwie. Za działalność w Związku został w wieku 17 lat aresztowany, sądzony i skazany na miesiąc pobytu w twierdzy. Siedział w areszcie w Cytadeli Warszawskiej. Przez to naukę musiał ukończyć w prywatnym gimnazjum im. E. Konopczyńskiego w Warszawie (obecnie IV LO im. Adama Mickiewicza w Warszawie).

W pierwszych dniach I wojny światowej, chcąc uniknąć służby w armii carskiej opuścił Warszawę i udał się do Łodzi.22 października 1914 r. wstąpił do Legionów Polskich. Starszy brat Roman zwerbował go do Ekspozytury Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego (NKN). Na wiadomość o możliwości oblężenia Krakowa 9 listopada wraz z Departamentem Wojskowym NKN, ze Szkołą Podchorążych i kompanią garnizonową bracia Starzyńscy ewakuowali się na południe Polski.
Zakończył służbę w stopniu kapitana. Za odwagę i ofiarność odznaczony Krzyżem Walecznych. Od 1927 zmieniano mu przynależność mobilizacyjną. Najpierw do 1 pułku artylerii ciężkiej (pac), później do Centrum Wyszkolenia Artylerii i w końcu do 8 pac. 1 stycznia 1934 r. mianowany majorem Wojska Polskiego.

Na rozkaz Marszałka Polski J. Piłsudskiego w latach 1922–1924 przejął obowiązki sekretarza generalnego Polskiej Komisji Reewakuacyjnej i Specjalnej, powołanej do realizacji polsko-rosyjskiego traktatu Ryskiego.
W 1924 opublikował pod pseud. St. Stepol dwie prace: "Jak jest naprawdę dzisiaj w Rosji" i "Zagadnienia narodowościowe w Rosji Sowieckiej". Był zwolennikiem niezależnej, demokratycznej Ukrainy. W pracy poddał krytyce działalność publicystyczną Stalina, traktującą o problemach narodowościowych.
W 1937 zaangażował się w polityczną działalność Obozu Zjednoczenia Narodowego. W tym samym roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.

2 sierpnia 1934 został mianowany komisarycznym prezydentem m.st. Warszawy. Lubił być popularny. Nie znosił pustki wokół siebie. Był pełen energii i inicjatywy. Był niejednokrotnie apodyktyczny, lecz nie bał się robić sobie wrogów w obronie spraw które uważał za słuszne.
Przy pomocy prezydenta I. Mościckiego, wicepremiera i ministra Skarbu E. Kwiatkowskiego, ministra Rolnictwa J. Poniatowskiego i ministra Oświecenia W. Świętosławskiego doprowadził do opracowania 4 letniego planu rozwoju gospodarczego m.st. Warszawy na lata 1938/1939–1941/1942. Plan przewidywał intensywny rozwój budownictwa mieszkaniowego w kierunku zachodnim od dworca Głównego, budowę Dworca Zachodniego i w związku z tym rozwój Ochoty, Koła i rejonu Czyste. Miała sie rozwijać południowa Warszawa, tzw. Dzielnica Reprezentacyjna marszałka Piłsudskiego, miał się rozbudowywać Mokotów. W dzielnicy siekierkowsko-czerniakowskiej planował budowę ośrodka sportowo-rekreacyjnego, z myślą o zorganizowaniu w Warszawie igrzysk olimpijskich w latach pięćdziesiątych. Plan przewidywał rozwój i modernizację Powiśla, Żoliborza, Bielan i Powązek ale oraz przygotowanie projektu budowy mostu Piłsudskiego i sieci metra, modernizacja tras wylotowych Warszawy, modernizacja siedmiu szpitali. 27 lipca 1939 napisał testament, w którym własne zbiory sztuki zapisał Muzeum Narodowemu.

Podczas Kampanii Wrześniowej po odmowie wykonania rozkazu ewakuacji ze stolicy, sprawował funkcję komisarza cywilnego przy Dowództwie Obrony Warszawy. Na propozycję odlotu z Warszawy samolotem przysłanym przez E. Rydza-Śmigłego, odpowiedział gen. J. Rómmlowi jako dowódcy obrony stolicy: "Tak jak Pan dzieli los swoich żołnierzy – tak i ja pozostanę wśród swoich". Był znakomitym organizatorem , podtrzymywał ducha oporu ludności żarliwymi przemówieniami radiowymi. Zachowało się nagranie, w którym wypowiedział pamiętne słowa: "Chciałem, by Warszawa była wielka (...) I dziś widzę ją wielką ...".

Został wreszcie aresztowany przez Niemców 27 października 1939 w ratuszu, był więziony kolejno na Pawiaku w Warszawie, od grudnia 1939 w Moabicie w Berlinie, a następnie w obozie koncentracyjnym w Dachau gdzie prawdopodobnie został zamordowany.






Informacje z google brane.