Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#polaczki

Dzisiaj wracam do Was z kolejnym przykładem polskiej dziczy drogowej.
Pomimo licznych filmów, akcji informacyjnych, próby cywilizowania polskich troglodytów drogowych, w Polsce dalej jak chlewie osranym gównem.

Otóż razu pewnego gościńcem (klepiskiem w Polsce zwanym błędnie i nie wiadomo dlaczego - drogą ekspresową) pędziła na złamanie karku karetka transplantacyjna wioząca świeżą dorodną wątróbkę do przeszczepu.
Nie trzeba tłumaczyć jak bardzo im się śpieszyło. Niestety mieli pecha bo trafili na krula szosy kierowcę tira, który uznał, że jemu się bardziej spieszy niż karetce transplantacyjnej i miał głęboko wyj🤬e na to, że kierowca ambulansu próbuje go wyprzedzić i daje mu sygnały do zjechania.

Ciekawe co takiego wiózł ten tirowiec, że tak mu się śpieszyło, żeby kosztem czyjegoś zdrowia i życia walczyć o cenne setne sekundy na 1000 km?

Rozjaśnijmy sytuację o jak wielką stawkę walczą w wyścigach słoni ludzie, którzy potrafią tylko kręcić kołem i wciskać pedały.

Więc tak:

Jeśli tirowiec jedzie z V 91 km/h to tysiąc km pokonuje w 10:59h 20:44s
Jeśli jego kolega go wyprzedzi jadąc 92 km/h to 1k km pokona w 10:52h 10:43s.
Biorąc pod uwagę, że pod drodze kilka razy staną na tych samych czerwonych światłach albo ten z przodu zrobi pauzę, żeby wylać się na koło albo wysrać w rowie to na miejsce dojeżdżają równocześnie.
Także jest o co walczyć w tych wyścigach! Ja się zaprze to z minutę się zaoszczędzi! To oznacza, że w czasie noclegu można pić minutę dłużej!!!



Kierowcę tria można wychować tylko w jeden sposób: karać, j🤬, nie nagradzać.
Pokaz siły maszyny parowej z przełomu XVIII i XIX wieku.
w................s • 2016-10-23, 17:01
Siemanko Sadole i Sadolki.
Jest to mój pierwszy temat, więc wiadomo ale spróbuje. Wraz ze znajomymi byliśmy rok temu w Holandii i fart chciał, że trafiliśmy na pokaz maszyn z tego właśnie okresu ,może akurat co poniektórzy mogli by się zainteresować materiałem, gdyż takowe maszyny, w tak dobrze zachowanym stanie, które potrafią coś jeszcze POCIĄGNĄĆ (if u know ) są warte zobaczenia ,jednym słowem ENJOY .


Materiał własny rzecz jasna
PS.Tak ,dojechał do końca.
PS2.Ten z końca nie dał rady 2 m ujechać
W ciągu pięciu dni od otwarcia "mobilnej czytelni" zniknęły niemal wszystkie wyłożone w gdańskich tramwajach książki.



Gdańska akcja miała być promocją czytelnictwa na szeroką skalę. Organizatorzy przyznają jednak, że pasażerowie najwyraźniej nie zrozumieli idei tramwajowych czytelni.

Znikają codziennie, razem z siatkami

- Istniała taka ewentualność, że pasażerowie zamiast czytać i odłożyć, zabiorą książki ze sobą, ale jestem zdziwiona, że aż tyle ich zniknęło - przyznaje Natalia Gromow z Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej.

Organizatorzy akcji nie zamierzają jednak z niej rezygnować. Zapowiadają także, że w tramwajach będą się pojawiać nowe tytuły. - Ale chciałabym, żeby zaczęły wracać także stare - dodaje Gromow.

Zakład Komunikacji Miejskiej codziennie dokłada po 4 książki do każdej z 35 tramwajowych czytelni. - Co z tego, jak książki od razu znikają. Nawet siatki, w których umieszczone były lektury - opowiada Alicja Mongird, rzecznik gdańskiego ZKM.

Będą je znakować

Michał Piotrowski z biura prasowego urzędu miasta kilka dni temu mówił, że "nie obawia się, że ktoś hurtowo będzie zabierał książki". Teraz przyznaje, że nowe książki zostaną prawdopodobnie oznakowane.

- Mamy pewien pomysł, jak temu, chociaż trochę zapobiec. Najprawdopodobniej książki otrzymają swój znak rozpoznawczy, który będzie informował, że konkretna książka pochodzi z tramwajowej czytelni i tam powinna się znajdować - zapowiada.

"Widziałem jak kamera bezbłędnie wyłapuje podpitego obywatela krzyczącego: "Bo to Żydy są wszystko!", i byłem pewien, że ten właśnie materiał zostanie pokazany jako setka w "Faktach". W końcu teza mówiąca, iż nasze społeczeństwo jest nastawione ksenofobicznie oraz nietolerancyjnie dla wszelkiej odmienności, domagała się potwierdzenia. O dziwo, to stałe potwierdzanie było konieczne pomimo wytężonej wieloletniej działalności ****** oraz jej podobnych mediów, w których pracujący dziennikarze od dawna starali się udowodnić, że my, Polacy, powinniśmy za wszystko przepraszać i wszystkiego się wstydzić, by być godnymi wejścia do wielkiej europejskiej rodziny. Bogu dziękować, coraz mniej rodaków miało ochotę na przepraszanie i wstydzenie się, gdyż wreszcie zrozumieli, iż po prostu nie mają za co.
Bo i czego mieliśmy się wstydzić? Tego, że byliśmy pierwszym krajem na świecie, w którym katolicy, prawosławni, luteranie i kalwini zasiadali w sejmie i senacie oraz cieszyli się pełnią praw obywatelskich? Tego, że nigdy nie prowadziliśmy wojen religijnych? Tego, że w Polsce nie działała inkwizycja, a prześladowania czarownic były incydentem, nie regułą? Tego, że stworzyliśmy demokrację parlamentarną i liberalny system sądowniczy wtedy, kiedy w innych państwach mordowano ludzi dla spełnienia królewskiego kaprysu? Tego, że byliśmy tak tolerancyjnym krajem, iż Żydzi z całego świata, od Hiszpanii po Rosję, uciekali do nas i osiedlali się w naszych granicach? A może tego, że jako jedyny europejski naród nie splamiliśmy się współpracą z Hitlerem, i kiedy tacy Francuzi ochoczo polowali na swoich Żydów i radośnie służyli w ss, my walczyliśmy z hilteryzmem na wszystkich frontach świata?"

źródło: Jacek Piekara - "Stowarzyszenie Nieumarłych Polaków"

książka fantasy, ale akurat ta myśl jest jakże prawdziwa.