#polak
- Bangladesz?
Murzyn nic. To Polak znów:
- Bangladesz?
Murzyn wstał, otworzył okno, wyciągnął rękę i mówi:
- Nie bangla.
Biegnie rusek i krzyczy
- wódka!!. jezioro zamieniło się w wódkę
Biegnie polak i krzyczy
- piwo!!. jezioro zamieniło się w piwo
Biegnie anglik poślizgną się i krzyczy
- Oh shit!!
Wartość zakładu: 100 zł
Wynik:
Ok. 140 kilometrów przejechał pod naczepą ukraińskiej ciężarówki 24-latek z Pabianic (Łódzkie), który wcześniej założył się, że pokona w ten sposób kilometr. By zatrzymać pojazd, uszkodził hamulce, a potem nie mogąc dogadać się z kierowcą, szarpał się z nim raniąc go.
Jak poinformował komisarz Jacek Pytel z zespołu prasowego śląskiej policji, 24-latek został zatrzymany w nocy z wtorku na środę na drodze nr 11 w pobliżu Lublińca (Śląskie). Wcześniej lublinieccy policjanci dostali zgłoszenie o pobiciu kierowcy ciężarówki, do którego doszło na obwodnicy miasta, między Kochanowicami a Kochcicami.
Na miejscu obok swojej ciężarówki na policję czekał 35-letni kierowca z Ukrainy. Jak relacjonował, zatrzymał się z powodu awarii układu hamulcowego. Po wyjściu z kabiny miał zostać zaatakowany przez nieznanego mężczyznę, który - gdy kierowca uciekł do szoferki - wrzucił mu przez okno gaśnicę raniąc go w twarz, a potem uciekł.
Inny patrol w tym czasie zatrzymał 24-latka próbującego na krajowej "jedenastce" złapać okazję. Przesłuchania obu mężczyzn w lublinieckiej komendzie pozwoliły ustalić, że młody człowiek wskoczył na ramę naczepy w Pabianicach, gdzie po raz ostatni na stacji benzynowej zatrzymała się ciężarówka.
Podejrzany miał założyć się z kolegami, że ukrywając się pod naczepą da radę przejechać kilometr. Obserwowany przez kolegów, wyposażony w latarkę i sznurek, wskoczył pod naczepę wyjeżdżającego z parkingu pojazdu. Jednak wobec małego ruchu ciężarówka jechała płynnie i 24-latek nie miał okazji, by opuścić swoje miejsce.
Po ponad dwóch godzinach jazdy, w pobliżu Lublińca, pasażer na gapę zdecydował się zerwać część przewodów hamulców i układu antypoślizgowego naczepy. Zaniepokojony kierowca zatrzymał się i wyszedł obejrzeć naczepę, spod której wyskoczył wtedy nieznany mu, domagający się czegoś mężczyzna.
24-latek wyjaśniał policjantom, że jest mechanikiem samochodowym i próbował dogadać się z kierowcą, by ten pozwolił mu naprawić szkody. Między nim, a nierozumiejącym go Ukraińcem wywiązała się jednak szarpanina. Kierowca uciekł do kabiny, a 24-latek - jak mówił - próbował jeszcze nawiązać kontakt. Gdy jednak wybił gaśnicą szybę i wrzucił ją do środka, a kierowca odrzucił ją z powrotem, ostatecznie uciekł.
Mieszkaniec Pabianic za swoje zachowanie stanie przed sądem. Prokurator postawił mu już zarzuty spowodowania uszkodzenia ciała i uszkodzenia mienia, za co może mu grozić do pięciu lat więzienia. Po postawieniu zarzutów, 24-latek został zwolniony do domu.
Temu panu trzeba polać
Źródło
W poniedziałek, 9 maja 2011 roku, niemiecka policja po pościgu zatrzymała dwóch Polaków, którzy wraz z trzecim wspólnikiem (najprawdopodobniej także Polakiem) dzień wcześniej ukradli w Szwajcarii samochody o wartości około 1,5 miliona euro. I to nie byle jakie: Bugatti Veyron Grand Sport Sang Bleu, Ferrari 599 GTB oraz BMW serii 7. Przez takie niechlubne wybryki nasz naród nie prędko pozbędzie się stereotypu o Polakach-złodziejach samochodów…
Srebrno-granatowe Bugatti i czarne BMW serii 7 na szwajcarskich tablicach zostały przyuważone na autostradzie A9 w okolicach miasta Pegnitz. Samochody jechały w stronę Berlina. Szybko okazało się, że są to te same pojazdy, które wraz z Ferrari 599 GTB zostały skradzione dzień wcześniej w szwajcarskim mieście Oberrieden. Skoordynowana akcja niemieckiej policji z użyciem helikoptera szybko doprowadziła do udaremnienia kradzieży i zatrzymania dwóch z trzech sprawców.
Nie widząc innej drogi ucieczki, 27-latek z Gdańska zatrzymał Bugatti, wysiadł z samochodu, przebiegł przez ruchliwą autostradę, przeskoczył barierki i zaczął oddalać się od autostrady. Jednak policjanci nie dali za wygraną i szybko zatrzymali Polaka.
W międzyczasie, 24-letni mieszkaniec Elbląga, który siedział za kierownicą skradzionego BMW serii 7, udał się na drogę B2. Jednak widząc masę niemieckich radiowozów, zdał sobie sprawę ze swojej sytuacji, zatrzymał się i nie stawiał oporu przy aresztowaniu.
Natomiast czarne Ferrari 599 GTB zostało odnalezione we wtorkowy poranek niedaleko stacji kolejowej w miejscowości Fürth. Kierowca tego pojazdu (najprawdopodobniej również Polak) jest nadal poszukiwany przez policję.
Złapani złodzieje zostali oczywiście zatrzymani, a samochody zostały przekazane szwajcarskim władzom, które zwrócą je prawowitemu właścicielowi – szwajcarskiemu biznesmenowi. Niestety, jak widać na pierwszym zdjęciu – przód Bugatti Grand Sport uległ uszkodzeniu podczas pościgu.
Wstyd, że w taki sposób nasi rodacy dostali się na pierwsze strony serwisów motoryzacyjnych na całym świecie. Po raz kolejny w krajach Europy Zachodniej następujący żart zyska na popularności: „Przyjedź do Polski, Twój samochód już tam jest”…
-No i jak się panu podobało?
-Nie za bardzo.
-Czemu?
-Ugryzłem laskę w cyca, to się sp🤬ziała i wyleciała przez okno.
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie