Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#wykop

Mirki, co mi się w zeszłym tygodniu odj🤬o to ja nawet nie. xD

Jestem od 15 lat właścicielem dobrze prosperującego przedsiębiorstwa, zajmującego się obrotem materiałami budowlanymi (szeroko pojęta wykończeniówka itd.). Zgodnie z polityką, że nie zawsze będzie dobry hajc k🤬o postanowiłem od kilku lat inwestować zarobione środki w nieruchomości i je wynajmować. Wiem, żaden oszałamiający pomysł ale stały dodatkowych przypływ hajsów. W środowisku znajomych Mirków uchodziłem za Rockefellera, #piwnebrzuchy zaczęły nazywać mnie nawet „biznesmenem”.

Tu musze wam powiedzieć jak działałem. Gromadziłem odpowiednią kwotę pieniędzy potrzebną do kupna nieruchomości. Wybierałem te ekskluzywnie położone, z ładnym widokiem i szukałem do nich lokatorów z pewnego określonego przedziału (studbaza odpadała) a więc ekskluzywne prostytutki (o dziwo główny dochód jak na razie) a także cała masa nowobogackich, którzy powoli stawali w stolicy na nogi i do tego czasu wynajmowali u mnie.

Tu muszę powiedzieć że działałem w dwóch dużych miastach – Gdyni i Warszawie.
7 miesięcy temu kupiłem za 1,5 mln nowych polskich cbln (stać mnie, a co) apartament na warszawskim Mokotowie. Dzielnica strzeżona, ładny widok z tarasu a i miejscówka dobrze skomunikowana. Przez miesiąc szukałem lokatora. W końcu zadzwoniła ona. Powiedziała, ze jest zainteresowana i że chce się spotkać, zobaczyć apartament. No to cyk, ustawianko. Na oko nie miała więcej niż 30 lvl. Duże czarne okulary typu muchy, elegancka #rozowypasek, dobry cyc, nogi jak u sarenki. Idealna do zerżnięcia przed zawarciem umowy kupna-sprzedaży. Zaczyna mi mi p🤬lić, ze jest jakąś wpływową producentką, że robi w szołbiznesie i że zna wielu wpływowych ludzi i że ze chęcią wynajmie ode mnie apartament. Niestety nie por🤬ałem, ale popędziłem chałupę i już liczyłem spływ sianka, który będę rozp🤬alał na głupoty typu skitelsy albo milka lila stars.

Niestety, wybór okazał się nietrafiony. Minął miesiąc. Czynsz nie uregulowany. Myślę se – co za k🤬ikłak, hajsem sra a dla mnie nie ma. Dzwonie do niej, mówie że ma hajc dać i mi mówi, że przeprasza, że w telewizji mają problemiki, że naczelny od jakiegoś czasu wariuje, że spóźni się ze spłatą. Myślę se – a c🤬j ci w dupę, stać mnie na te opóźnienie. A może jeszcze nakręcę ją na te słynne r🤬anie w sensie lizanie.

Mija drugi miech, j🤬a nie odbiera. Myślę sobie a c🤬j cie trącał wywłoko j🤬o. Mówie do mojego #rozowypasek że ogarniemy sprawę po powrocie do Warszawy, gdyż na 4 miesiące musiałem pojechać do Gdyni gdzie siedzibę miała moja firma. Oczywiście w tym czasie regularnie dzwoniłem do tego damskiego c🤬ja. Nie odbierała dając mi znac że mną gardzi i puszcza mnie zytę w ryj.

Mircy, miarka się przebrała. Po pół roku nieregulowania czynszu i lecenia sobie ze mną w tzw. klocki myślę sobie, parafrazując ministra Sienkiewicza: idę po ciebie. Po powrocie do stolicy, ominięciu j🤬ych popłuczyn Witosa blokujących ruch ciągnikami kupionymi za dopłaty z UE, dotarłem z żoną na Mokotów.

Wbijam pod drzwi apartamentu. Patrzę, zamki wymienione. Myślę sobie – zajebie cię ty k🤬iszonie. Pukam, a wręcz walę jak gestapo i nic k🤬a. Myślę sobie – no co za c🤬j, niefart. Ale nagle coś słysze. Słychać, ze ktoś jest w mieszkaniu. Że „hehehe”, że „hahaha”. I to więcej niż jedna osoba! Do 100 tys. C🤬jów w dupie. Tego było za wiele. Mówię do żony – Sabina, dzwonimy na psy i wyp🤬olimy te drzwi na hukach. Żona dzwoni i przekazuje dyżurnemu rozwój wypadków. Ja cały czas nap🤬lam w drzwi, ktoś jakby się krzątał, coś pospiesznie robił.

Po 10 minutach nap🤬lania drzwi nagle się otwierają i stoi przede mną zakapturzony mężczyzna. Kaptur miał nałożony tak, ze ciężko było rozpoznać jego twarz. Patrze a ten chce sp🤬alać. A ze ja sam jestem nie w kij dmuchał to łapie jebańca za szmaty, krzyczę do niego – ty c🤬ju, ja ci dam skłoty robić z apartamentów na Mokotowie. Ściągam mu kaptur a to nikt inny jak sam KAMIL DURCZOK redaktor i główny prowadzący Faktów tefałen. Muszę wam przyznać że aż k🤬a odskoczyłem. Nie spodziewałem się tak znanej osoby w moim apartamencie. Tym bardziej że Kamil miał grudę pod nosem, no i ewidentnie był nafukany. Ale że p. Kamil jest uznanym dziennikarzem pozwoliłem się mu wytłumaczyć. Powiedział, ze to nie moja sprawa co tu robiłem, ze był u znajomej i nie będzie się przede mną tłumaczył, ze kim ja jestem, że fakty po faktach, ze on i olejnik i w ogóle że go popamiętam. Ja już mocno wk🤬iony mówię – to czekaj ty w dupe ranny beduinie, fuzlu, psy jado, będziesz się im tłumaczył. Na ten czas wbiliśmy do środka, chodź musiałem zatarasowac Kamilowi drogę ucieczki bo ewidentnie chciał sie ulotnić. Patrzę, a tu jakiś nagi k🤬iszon biega po sypialny, okryty prześcieradłem. Pytam grzecznie – a ty k🤬a kim jesteś? – K🤬ą – odpowiada młoda dziewka. Okazało się, że szołbiznesłumen, której wynająłem chawirę pozwoliła kimać tutaj swojej siostrzenicy z Otwocka. A że pracowała w tefałenie to ją wzięła na praktyki i tak małolata poznała Durczoka.

Po kilkunastu minutach wpadły bagiety. Spisali Kamila i tą dupencję po czym mówią że zawijają, że w sumie nic się nie stało. Ja mówie – halo, zaraz moment, jak to nic. Panie, bierz pan te fifki, białe proszki na ekspertyzę, niech wam to wrzuca na kombajn, c🤬j wi co oni tu wąchali. Nalezy tu zaznaczyć że zrobiono mi z kwadratu małe Madelin, wszystko było zaj🤬e w prochach, łącznie z deską od sedesu. Psy popatrzały na siebie. Zaczeli przeszukiwac chałupę. Mało do rękoczynów nie doszło między mną a Durczokiem kiedy bagieta otworzyła szafę. Z mebla wysypało się pełno filmów pornograficznych a jeden to nawet z koniem k🤬a. Jak mnie uspokoili to pytam speszonego Durczoka – czy ty masz godność i rozum człowieka? Czy ty wierzysz w kościół przenajświętszy, świetych obcowanie i grzechów odpuszczenie? Zwyrodnialcu? Kamilowi było głupio ale dalej powtarzał, że to nie moja sprawa, że to jego prywatna sprawa. I że to jego krawaty.

Narkotyki, pornografia i to ta poj🤬a. Naga k🤬a u mnie na kwadracie i do tego reporter faktów. Mówie do niego – mów całą prawdę całą dobę bo ci jaja zaraz urwę. Bagiety wyprowadziły Kamila i dupere. Zabezpieczono także jakies połamane karty sim i rozj🤬e telefony. Mircy, a jak oni mi w mieszkaniu urządzili kopalnie bitcoinów i teraz mnie poszukuje rząd USA?

Tak straciłem szacunek do jednego z moich ulubionych dziennikarzy i prowadzących fakty.

Źródło:http://www.wykop.pl/wpis/11452854/mirki-co-mi-sie-w-zeszlym-tygodniu-odj🤬o-to-ja-/
Chleb
Konto usunięte • 2015-01-07, 1:18
Wychodzę lekko zawiany (naprawdę lekko) z imprezy u kolegi. To stara kamienica, na klatce panuje półmrok. Schodzę po schodach i widzę sąsiada kolegi, facet koło 60 lat, jak wchodzi na górę niosąc małego psa na rękach. Mówię do psa “Cześć mały koleżko” i wyciągam rękę, aby go pogłaskać. Gdy tylko go dotknąłem zorientowałem się, że to nie pies, tylko chleb w reklamówce...

Facet popatrzył na mnie jak na niebezpiecznego wariata. Przykleił się do ściany i wyminął mnie szybkim krokiem, parę razy oglądając się za siebie. Ja stałem dalej z tą wyciągniętą ręką jak zamurowany, chciałem się wytłumaczyć, ale nie wiedziałem nawet od czego zacząć.
Krzysiek i karma
-KaI- • 2014-03-06, 18:55
Jak byłem mały to był koniec lat '80 i była bieda. W wakacje rodzice wysyłali mnie do babci na wieś bo na nic innego ich nie było stać a zresztą Rzeczpospolita Ludowa nie miała zbyt szerokiej oferty turystyczno-rekreacyjnej dla młodzieży więc nie było raczej alternatyw.

U babci pomagałem przy gospodarstwie. Szczególnie przy łuskaniu fasoli bo babcie bolały palce a ja miałem paluszki małe i zwinne, w sam raz do łuskania. Łuskał ze mną jeszcze taki Krzysiek, starszy o kilka lat syn patologicznych sąsiadów, którym babcia opiekowała się gdy jego familia była w ciągu alkoholowym lub zakładzie karnym.
Krzysiek był trochę poj🤬y (patrząc z perspektyw czasu dochodzę do wniosku, że należała mu się jakaś renta) ale min. nauczył mnie walić konia, robić wędki z leszczyny i proce.

Przechodząc do rzeczy- po kilku godzinach łuskania fasoli babcia zawsze dawała nam "zapłatę" na miarę swoich skromnych możliwości. Był nią chleb polany mlekiem i posypany cukrem. Pewnego razu kończyliśmy już z Krzyśkiem łuskać i babcia zawołała go do domu żeby dać mu "słodycze" dla nas dwóch. Krzysiek wrócił do stodoły z dwoma talerzami pełnymi kanapek z tym, że swój od razu zabrał i gdzieś poszedł.

Wygłodniały wbiłem zęby w łakoć by ku swojej rozpaczy odkryć, że cukru na kromkach praktycznie nie ma, za to jest dużo piasku. Krzysiek idąc z domu zsypał cukier z moich kromek na swoje i dla niepoznaki dosypał w zamian piachu z podwórka. Byłem tak rozgoryczony, że płacząc zjadłem wszystkie pajdy chleba z piaskiem bo nie mogłem pogodzić się z tym, że nie zjem tego dnia przysmaku. Usilnie starałem sobie wyobrazić, że piasek jest cukrem ale nie udało się oszukać ani kubków smakowych ani układu pokarmowego więc potem rzygałem.

Kilka lat później sprawiedliwości stało się zadość bo Krzysiek zasnął pijany w polu podczas żniw i traktor przejechał mu po głowie.
Rozmowa kwalifikacyjna po Polsku
Konto usunięte • 2012-11-13, 15:56
1. Dlaczego zdecydował się pan aplikować akurat do naszej firmy?

- Bo jesteście najlepszą firmą w galaktyce. Tej i sąsiednich. Żartowałem. Bo daliście, k🤬a, ogłoszenie, a ja szukam lepszej pracy?

2. Dlaczego rozstał się pan z poprzednim pracodawcą?

- Bo trafiłem na zakompleksionego małego fiutka, zwanego "menedżerem", a mój zespół miał największą w firmie rotację - w ciągu roku ze starego składu 14 osób zostały 2?

3. Co się panu podobało w korpo?

- To, że na dziadowskim polskim rynku pracy płacili relatywnie dobrze, dzięki czemu było mnie stać na pół bułki i plaster goudy dziennie.

4. Co się panu nie podobało w korpo?

- Głupie HRy i ich głupie pytania.

5. Dlaczego ma pan miesięczną przerwę w zatrudnieniu w 1963?


- Bo postanowiłem rzucić wszystko i wyjechać do Boliwii uprawiać bataty. A po miesiącu się rozmyśliłem. W sumie, co was to obchodzi? Czy nie bardziej istotne jest, jaką wartość dodaną mogę wnieść do waszej firmy w przyszłości?

6. Pana mocne strony?

- Umiem nieźle ściemniać na rozmowach kwalifikacyjnych.

7. Pana słabe strony?

- Niski próg tolerancji na głupotę.

8. Czy na projekcie ABC uważa pan, że się rozwinął?

- Nie, k🤬a. Uwsteczniłem się. Serio, kto wam pisze te pytania, Magda Gessler?

9. Pana oczekiwania finansowe?

- 120K miesięcznie. Netto. Hi hi hi. A poważnie - po co pytacie, skoro i tak na końcu weźmiecie jakąś dziewczynkę na utrzymaniu rodziców, bez doświadczenia, za tysiaka? W każdym cywilizowanym kraju to pracodawca podaje widełki płacowe już na etapie ogłoszenia - skoro aspirujecie do bycia "międzynarodowym ąę", może warto byłoby do tych standardów dążyć?

10. Czy dysponuje pan referencjami od pracodawcy U, V, X, Y i Z?

- Pewnie. Cieszę się, że tak dokładnie sprawdzacie, czy nie uroiłem sobie pozycji w CV. W końcu, jak powiedział Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili: "kontrola najwyższą formą zaufania". Mam też i chętnie przedstawię cenzurkę z przedszkola, dyplom z rytmiki, kartę pływacką i stempel z ziemniaka. A, i świadectwo maturalne - bo w sumie nie ma pewności, że skończyłem liceum, prawda?

11. Bardzo dziękuję za spotkanie. Teraz obrobimy pana w gronie HRów. Jeśli jakimś cudem uznamy, że do czegoś pan się nadaje, dostanie pan zaproszenie na kolejną rozmowę, z partnerem naszej firmy. Potem kolejną, z drugim partnerem. Potem z trzecim i czwartym partnerem. Potem z piątym. Potem z panią księgową. Potem z naszymi sekretarkami. Potem z panią Gienią sprzątaczką, która zapyta pana o zalety Domestosa - sugeruję się przygotować. Potem ze wszystkimi na literę "L". Na końcu jeszcze tylko portier z dołu i wtedy umówimy się już na podpisanie umowy. Mam nadzieję, że to nie problem?


- Absolutnie nie. Nie wiem co robić z wolnym czasem... Lubię też trwonić pieniądze na dojazdy, postoje, czyszczenie garnituru i napoje energetyczne. Uwielbiam też żyć w poczuciu niepewności i ciągłego oczekiwania - to takie ekscytujące!

tekst pochodzi z wykopu.
Złodzieje
Konto usunięte • 2012-05-19, 14:09
ZAPAMIĘTAJCIE TE MORDY ! Właściciel małego sklepu spożywczego jest regularnie okradany przez idiotów którzy myślą, że im wszystko wolno.W dniu 11 maja kilku niezbyt rozgarniętych małolatów ukradło ze sklepu ''Mikrus''w Poznaniu dwa kosze z Chrupkami.Właściciel zgłosił sprawę na policję, ta jednak nic z tym nie zrobiła z powodu ''Niskiej rangi wykroczenia''. (Obecnie jest to kwota 250 zł). Powtarzało się to wielokrotnie !. Właściciel pieniędzy za towar nie odzyskał więc film z tego incydentu umieścił na Youtubie.A oto filmik jak zawstydzony złodziej próbuje zerwać swoje zdjęcie.
.
To mieszkańcy Poznańskiego Łazarza.




Zrodlo
Głosy z piekła
HardY-HarD • 2012-02-12, 8:36


a tak pół serio to ruscy przewiercili się w głąb ziemi na 12 262 metry, wsadzili mikrofon i nagrali dźwięki. powstała z tego dość duża manipulacja w 89 i później.