
#znalezisko


Mężczyzna, podczas robienia porządków odkrył zakurzoną skrzynię. W środku były dwa szklane pojemniki o średnicy sześciu i długości trzydziestu centymetrów, kształtem przypominające czubki pocisków. Jędrzejowianin nie miał pojęcia jaka substancja mogła być w środku, ale intuicja podpowiedziała mu, że lepiej oddać ją w ręce policji.
"Nie widział, co to jest i bardzo rozsądnie powiadomił służby ratunkowe" - mówi w rozmowie z "Wyborczą" Michał Kowalczyk, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jędrzejowie. Na miejsce przyjechał policyjny pirotechnik, który ocenił, że pojemniki mogą mieć przeznaczenie bojowe. Nie był pewny, więc następnie wezwano pracowników jednostek ratownictwa chemicznego. Jednak oni również nie potrafili stwierdzić, co to za substancja
Sprawa zaczęła robić się poważna. Wojewoda zwrócił się do Ministerstwa Obrony Narodowej. "Liczymy na stanowisko ich eksperta w tym zakresie" - powiedział Jerzy Szeląg, dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Policja od czwartku czas pilnuje miejsca, w którym je znaleziono.

Żródło
Pomijając mocz dziadka i babki w ramach perwersyjnej pamiątki może jakiś ekspert zabierze głos?

Unboxing radioizotopu



Radioaktywny eksponat w muzeum, promieniowanie 170krotnie wyższe od normy.
Radujmy się.




Mało tego, że cena już sięga kismosu maluszek ma dość ciekawą historię...
Tyle wygrać! 126p jak milion w totka!

Marzycie o wygranej szóstce w Lotto? Pewnie wiecie na co wydalibyście całą tą kasę… Cóż, każdy ma swoje marzenia – a tak się zdarza, że od czasu do czasu one się spełniają. Na przykład dla TEGO CZŁOWIEKA z pewnością spełnieniem marzeń musiało być odkrycie spadku po dalekim krewnym. Znamy jednego takiego, który marzył o odkryciu fabrycznie nowego klasyka, o którym zapomniał cały świat. I udało się!

Fiat 126p z 1979 roku z przebiegiem 101 (słownie: STO JEDEN) kilometrów. Licencja: Fiat, samochód fabrycznie nowy, nigdy nie zarejestrowany. Oryginalne folie na siedzeniach, stan: fabryka + patyna, czyli klękajcie narody, to jest faktycznie powalające znalezisko! Stary-nowy samochód, który przez 34 lata nie widział światła dziennego.

Krótka historia tego egzemplarza przedstawia się następująco: Maluszek został kupiony i odebrany w Polmozbycie w Łodzi przy ul. Strykowskiej w lipcu 1979 roku. Wyjeżdżając stamtąd miał przebieg 10 km (co potwierdza wpis w książce gwarancyjnej).
Właściciel auta mieszkał w Piotrkowie Trybunalskim, tam też auto dojechało i zostało wprowadzone do garażu, przykryte plandekami, szmatami… słowem – odizolowane od świata zewnętrznego. Nie wiadomo właściwie po co pierwszy właściciel nabył Fiata, nie wiadomo też jak auto dotarło do miejsca swojego postoju przez kolejne trzy i pół dekady. Dlaczego? Po pierwsze, pojazd nigdy nie został zarejestrowany. Najprawdopodobniej pierwotny właściciel auta nie miał również prawa jazdy…


Właściciel malucha był osobą samotną, nie utrzymywał kontaktu z rodziną ani nawet sąsiadami. O samochodzie nie wiedzieli nawet oni (to znaczy sąsiedzi), oprócz jednej starszej Pani. Gdy właściciel zmarł, samochód odkrył spadkobierca majątku, który postanowił sprzedać auto, bez wyprowadzania go z garażu. Dzięki temu obecny, drugi właściciel dostąpił niebywałej przyjemności – osobistego “odkopania” samochodu i wyprowadzenia go na światło dzienne, po raz pierwszy od trzydziestu czterech lat.

Stan auta, podobnie jak cała historia jest powalający. Auto nie ma zabezpieczeń antykorozyjnych, a mimo tego nie ma na nim rdzy. Olej w silniku jest przezroczysty, oryginalny akumulator z napisem “suchoładowany” jest na swoim miejscu, podobnie jak nie zerwane od momentu zabezpieczenia w fabryce folie na fotelach.


A jak 126p został znaleziony? Historia jest prosta: człowiek, który go odziedziczył skontaktował się ze swoim znajomym prowadzącym autokomis w Piotrkowie. Pan od niechcenia pojechał do garażu zobaczyć maluszka, zrobił jedno zdjęcie i dał ogłoszenie które było praktycznie nie do znalezienia. Niebotyczna suma, jedno zdjęcie z telefonu i jedno zdanie: maluch jest nowy.
“Pojechałem na drugi dzień z czystej ciekawości zobaczyć maluszka bo cena była naprawdę wysoka i miałem nadzieje że maluch jest rzeczywiście nowy. Był. Gdy wszedłem do garażu już wiedziałem że jest mój! Pan który pośredniczył w transakcji (komisant) nie potrafił zrozumieć mojego zachwytu i tego, że zapłaciłem za auto na miejscu.”
Jak przyznaje nam obecny właściciel, odkrycie tego samochodu to spełnienie jego marzeń, cieszy tak samo jak główna wygrana w lotto! Teraz przed nim kolejne miłe chwile: pojazd jeszcze nie został uruchomiony, więc cały weekend majowy zostanie poświęcony na przywracanie stanu sprzed 34 lat…





I link do licytacji

allegro.pl/fiat-126p-1979r-fabrycznie-nowy-101km-maluch-i3267412169.ht...
Cena sięga już 117 000 i zap🤬la żwawo w górę





Często gęsto podczas remontów znajduje różne rzeczy, od różnego rodzaju opakowań po gazety sprzed 30/40 lat. Moim najciekawszym znaleziskiem był zestaw medyczny (mała apteczka) z lat 30, wypadł podczas skuwania sufitów na skosach w starej kamienicy.

Wyrywek gazety pochodzi jak widać ze stycznia 1902 roku. Jak głosi nagłówek, pismo nazywało się mniej więcej Wrocławski Ogólny Wskaźnik.

Ze względu na moją niską znajomość języka piekieł (niemieckiego) nie zajmowałem się tłumaczeniem. Gdyby kogoś bardziej zaciekawiło mogę wrzucić dokładniejsze zdjęcia.

Swoją drogą to ciekawe, jakie jeszcze ciekawe rzeczy można znaleźć ukryte w starych kamienicach
