

Przypomina mi się moja przygoda opisana na Hardzie. Te wyjmowanie opatrunków, ja p🤬le ;/
podpis użytkownika
o.O"
Spokojnie, za jakiś czas czeka mnie prostowanie przegrody nosowej a co za tym idzie właśnie takie tampaksy, więc będzie materiał ;3

Ja miałem złamanie nosa wraz z zabiegiem przegrody nosowej. W każdej z dziur ponad 1metr opatrunków. Chodziłem z tym przez 5 dni. Mogę śmiało powiedzieć że było to 5 najgorszych dni w moim życiu. Przy wyciąganiu ból był po prostu nie do zniesienia a przez 15 min po wyciągnięciu czułem się dobrze naćpany
Nie polecam nikomu no chyba że wrogom

Nie polecam nikomu no chyba że wrogom

j4bolbp napisał/a:
ee jak znów połamię nos to zrobię kronikę specjalnie dla sadoli
![]()
Możemy Ci pomóc

podpis użytkownika
o.O"
W czerwcu tego roku też będę miał prostowanie przegrody nosowej, będzie się działo



msnrc napisał/a:
Gdzie mu się to zmieściło?
![]()
Ja oglądając pornosy zadaję sobie to samo pytanie

Skoro weszła w modę gadka "za (...) zawsze piwo", to i ja nie będę gorszy:
za wyciąganie opatrunku z nosa - zawsze piwo
za wyciąganie opatrunku z nosa - zawsze piwo

Miałem to samo. Nic przyjemnego 24h musiałem z tym żyć nie ma opcji z tym usnąć.
Nikomu tego kurestwa nie życzę...
Pamiętam jak jakimś cudem kawałek opatrunku dyndał mi w krtani, szczerze to nie wiem jakim cudem. Na początku myślałem że to jakiś j🤬y fafrot, to go próbowałem zapić sokiem ale nic to nie dało. Poszedłem do pielęgniarki, spekulując że to może być zwisający opatrunek, no i sprawdziło się. Kazała mi usiąść i powiedziała że utnie ten kawałek nożyczkami. Ja trochę zdygany pytam się "Pani mi tymi nożyczkami w buzo będzie operować?", nagle wbija druga pielęgniarka, bierze inne nożyczki i mówi "Weź te, są ostrzejsze". Byłem dość zamurowany, tym bardziej jak mi zaczęła memłać tymi nożyczkami w buzi. Na szczęście nie dała rady i wyj🤬a mi resztę opatrunku przez nos. Zakładanie świeżego jest równie przej🤬e.
Naprawdę nikomu nie polecam.
Pamiętam jak jakimś cudem kawałek opatrunku dyndał mi w krtani, szczerze to nie wiem jakim cudem. Na początku myślałem że to jakiś j🤬y fafrot, to go próbowałem zapić sokiem ale nic to nie dało. Poszedłem do pielęgniarki, spekulując że to może być zwisający opatrunek, no i sprawdziło się. Kazała mi usiąść i powiedziała że utnie ten kawałek nożyczkami. Ja trochę zdygany pytam się "Pani mi tymi nożyczkami w buzo będzie operować?", nagle wbija druga pielęgniarka, bierze inne nożyczki i mówi "Weź te, są ostrzejsze". Byłem dość zamurowany, tym bardziej jak mi zaczęła memłać tymi nożyczkami w buzi. Na szczęście nie dała rady i wyj🤬a mi resztę opatrunku przez nos. Zakładanie świeżego jest równie przej🤬e.
Naprawdę nikomu nie polecam.
podpis użytkownika
drum'n'bass | dubstep | breakcore

co wy p🤬licie, ja po otwartym złamaniu nosa ( nie wystawała mi kość, nos był "wgnieciony" do środka, po drodze kość zrobiła niezły burdel, dlatego otwarte ) siedziałem, spałem, jadłem z takim gównem przez ponad tydzień. 0 smaku, 0 węchu, cieknie ci z tego kurestwa non stop, można dostać szału, o normalnym śnie możesz zapomnieć + chore gardło ze względu na ciągłe oddychanie pyskiem ( wysuszone ). A c🤬ki pokroju Wydra płaczą, żeby sobie wyobrazić, jakie "katorgi" musiał znosić nosząc to 2 dni... medal dla ciebie ziomuś !
aa i nie gadajcie, że wyciąganie jest takie ble i boli... nic nie boli, za to już w momencie, gdy laryngolog zaczyna za to ciągnąć czujesz niesamowitą ulgę ... i możesz ( ale nie musisz, jak w moim przypadku ) przez niedługi czas od usunięcia tamponów mieć zawroty głowy, czuć się jak naćpany. Choć i tak większość czasu, gdy to masz chodzisz jak naćpany przez kroplóweczki z ketonalu ; ) i chciałbym jeszcze dodać coś dla tych z góry, którzy się podniecają zajebistą "fazą" po głupim jasiu : GÓWNO PRAWDA, choć z początku sam prosiłem pielęgniarki o 3 bonusowe tabsy (niestety odmówiły i kazały się położyć na swoją salę), bo niedługo po podaniu zaczęło się robić lekko i fajniutko... tylko, że na tym się skończyło, bo ten lek cie odcina i idziesz w kime, to nie ma ci dać lotu życia
aa i nie gadajcie, że wyciąganie jest takie ble i boli... nic nie boli, za to już w momencie, gdy laryngolog zaczyna za to ciągnąć czujesz niesamowitą ulgę ... i możesz ( ale nie musisz, jak w moim przypadku ) przez niedługi czas od usunięcia tamponów mieć zawroty głowy, czuć się jak naćpany. Choć i tak większość czasu, gdy to masz chodzisz jak naćpany przez kroplóweczki z ketonalu ; ) i chciałbym jeszcze dodać coś dla tych z góry, którzy się podniecają zajebistą "fazą" po głupim jasiu : GÓWNO PRAWDA, choć z początku sam prosiłem pielęgniarki o 3 bonusowe tabsy (niestety odmówiły i kazały się położyć na swoją salę), bo niedługo po podaniu zaczęło się robić lekko i fajniutko... tylko, że na tym się skończyło, bo ten lek cie odcina i idziesz w kime, to nie ma ci dać lotu życia


wydr napisał/a:
inaczej septoplastyka. Dwa dni z tamponem w nosie to byl koszmar. tero snu bolaca glowa zakrwawione oczy. Kto lubi przez sen oddychac nosem ten moze sobie wyobrazic co przechodzilem.
Tylko 2 dni? Ja musialem z takim gownem zap🤬lac 6 dni a na koncu jak mi wyciagnieli to gowno mozna szczerze powiedziec 2 a nawet 3x dluzsze to czulem sie jak nowo narodzony i to bez zadnego p🤬lenia jak tu. Szczypcze czy c🤬j wie jak to sie "profesjonalnie" nazywa i jazda do oporu ciagniemy a na koncu pani doktor doj🤬a tekstem ze zle przegrode nosowa "sprostowali" i trzeba by lamac raz jeszcze
