
Oprócz tego zaprosił Artura Zawiszę i Tomasza Terlikowskiego, naczelnego fronda.pl
Na początku programu widzimy świetnie zmontowany materiał, pokazujący tępej części społeczeństwa, który to marsz był tym jedynym "słusznym" i "prawidłowym".
A co z białymi myszkami? Też masz z nimi problem?
Źle się wyraziłem, masz rację. Chodziło o to, że Szczuka, Nałęcz i Lis porównują ogół do skrajności.
Czy zrobił to w TYM programie Terlikowski i Zawisza?
Serio, uważam, że moje poglądy są słuszne. I jeżeli konserwatyzm światopoglądowy i liberalizm gospodarczy to dla ciebie prawicowa skrajność, to tak, stoję mocno po tej stronie barykady.
Co to znaczy "mocno prawicowe"?
Media lubią używać określenia "skrajna prawica" na faszystów.
Albo na taki ONR.
Z programem takie ONR zgadzam się może w połowie. Więc chyba nie jestem skrajnie prawicowy?
Zgodzę się, media nie są zmanipulowane, bo zmanipulowane być nie mogą.
Mogą manipulować, albo nie. Mogą być ukierunkowane politycznie. Wtedy to jednak nie ma nic wspólnego z etyką dziennikarską, która w naszym kraju nie istnieje.
I jak już kiedyś komuś mówiłem, każdą informację czytam z różnych źródeł, bo różne źródła podają ją wedle określonego klucza. Czy to GW, TVN, TVP i inne Trybuny Ludu, czy Gazeta Polska i Nasz Dziennik. Nie ma reguły.
Problem w tym, że GP, Niezależna itp. mają nieco łatwiej. Bo władzę, zwłaszcza tak nieudolną, lewicową, skrytykować konstruktywnie potrafiłoby nawet dziecko.
Kiedyś też myślałem, że żeby zostać profesorem, czy doktorem, trzeba mieć łeb na karku.
To się zmieniło. Jak ten tytuł może cokolwiek znaczyć, skoro profesorami mogą zostać takie elementy, jak Hartman czy Seneszyn?
Jak można wierzyć w tytuł doktora, skoro zostaje nim taki Kardaszewski?
Czasy są, jakie są. Dług publiczny przecież trzeba będzie spłacić, to nie jest tak, jak myślą niektórzy, że będzie można go olać. Że to tylko cyferki.
Weźmy przykłady np. Estonii - może poziom życia nie jest jakoś bardzo wysoki, wiadomo, że można się przyczepić do paru rzeczy, ale popatrzmy na ich dług publiczny...
A my ciągle w naszym chorym państwie generujemy bezsensowne wydatki, które przekraczają to, co wypracowujemy. A jest to przeżeranie, bo w zamian nie mamy nic.
Pewnie, ktoś powie, że jesteśmy większą gospodarką, ale to też oznacza, że mamy większy potencjał.
To ty "rusz dupę do podręcznika" (i nie chodzi mi tu wyłącznie o twój błąd składniowy) ekonomii, i zrozum, że nie da się przełożyć systemów gospodarczych różnych krajów, a to ze względu na różne struktury gospodarcze.
Zresztą... PKB per capita według parytetu siły nabywczej, Chile miało w 1996 dokładnie takie samo jak my - 8035 usd (przeliczane na bieżące dolary międzynarodowe). W 2011 Polska ma już 21 309 usd, Chile zaś 17 310. Choć nie jest to mimo wszystko potwierdzeniem, że Polska jest lepiej zarządzana (w europie mamy bogatych partnerów gospodarczych itd. itp.)
Nie będziesz mi komunisto niczego zarzucał. Googla spytaj do czego odnosiło się określenie 'czerwony pająk', jak cię starzy w historii nie uświadomili.