Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
Avatar
premium122 2015-06-16, 15:39 1
Cały_Internet napisał/a:



Chińczycy mieli najlepszych wojennych strategów, najnowocześniejsza technikę wojskową i właśnie doskonałe sztuki walki, które sprawdzały się w bojach przez tysiąclecia.
Dodatkowo w Azji sztuki walki łączyły się często z rozwojem duchowym, poszukiwaniem prawd o świecie, filozofią. Próba stawiania wyżej pojedynków dwóch dryblasów na ringu albo w oktagonie jest dość zabawna.

Poza tym sztuki walki =/= sporty walki. Gladiatorzy rzymscy uczyli się sztuk walki, podobnie jak np polskie rycerstwo.



Chinczycy w wojnie byli niezli(wiemy wiemy a napewno doswiadczeni.W koncu bodajze 7 z 10 wojen o najwiekszej liczbie ofiar odbylo sie w chinach.w czasach potegi chin a wiec dawno temu.
Jednakze chinczycy lali sie jedynie miedzy soba.
A jak przyszlo co do czego to podbili ich mongolowie i tworzac nowa dynastie rzadzili kilkaset lat.
Sukcesow w walkach zewnetrznych po stronie chinskiej brak.
Nawet wietnam w 1979 im dolozyl.

Takze zalozenia niezle ale jednak efekt koncowy marny.
Wole "o wojnie" von clausewitza niz "sztuke wojny" sun tzu.

A sztuki walki od sportow walki formalnie maja sie roznic tym, ze to 1 to trening plus podbudowa filozoficzna a drugie to sam trening.I z reguly sportowiec jest lepszy.

Cały_Internet napisał/a:


W krajach azjatyckich sztuki walki trenuje po kilkadziesiąt milionów ludzi (w Chinach to pewnie z kilkaset). Wyobraź sobie teraz, że taki kraj jest najeżdżany przez siły zewnętrzne.
Obywatel, który od małolata trenuje wushu lub karate znacznie lepiej poradzi sobie broniąc własnego domu, gdy mu jakiś sołdat kolbą w drzwi zapuka, a później zechce zgw🤬cić żonę. Sztuki walki w Azji są dziś popularniejsze niż kiedykolwiek wcześniej i miałoby to ogromne znaczenie gdyby doszło tam do wojny i pełnej inwazji, szczególnie dokonanej przez kraj Zachodu.
Wojnę można wygrać naciskając kilka przycisków w silosie, ale już przejąć dany teren i go utrzymać jest znacznie trudniej. Konieczne jest rozbrojenie społeczeństwa, a to się nie uda, jeśli ludzie sami są bronią. Gdybyś był jednym z żołnierzy armii inwazyjnej to wtedy zobaczyłbyś ile mogą ci "mali" Azjaci robiący "salta w powietrzu".



Tu mozna polemizowac.
Znajomosc karate etc nie czyni z ciebie zolnierza.Jasne ze z kogos kto jest wytrzymaly,ma umiejetnosci fizyczne latwiej zrobic zolnierza jednak nie zmienia to faktu, ze potrzebne jest szkolenie.

Walka wrecz nie jest stosowana bojowo przez zadna armie na swiecie.
Armia to bron,taktyka,mobilnosc,wsparcie i przede wszystkim dzialania grupowe a nie indywidualne side kicki.

W iraku i afganistanie raczej malo kto trenuje sztuki walki a jak widac partyzantke stosuja skuteczna.Podobnie jak AK kiedys w Polsce.
Wiecej zdzialasz determinacja i kałachem niz czarnym pasem.

podpis użytkownika

Kraina zwichnietej wyobrazni.
Zgłoś