
Tym razem się zgadzam.
Jeden argument przeczy drugiemu. Raz się okazuje, że mieszkańcy nie mają gdzie parkować, bo blokują im miejsca przyjezdni, a potem się okazuje, że jakby wydzielić miejsca mieszkańcom, to nie byłoby miejsc dla przyjezdnych.
A to przecież nie jest problem. Kto jest zameldowany w centrum, mógłby się zgłosić o wydzielenie miejsca, podając numer rejestracyjny pojazdu. Dopiero wtedy by się mu miejsce wydzieliło.
Miejsca dla inwalidów są wszędzie, pod marketami, galeriami, wszędzie. Opłata nic nie zmienia, skoro oni mają swoje miejsca do parkowania.
To rozumiem, że żeby ograniczyć parkowanie pod dworcem, trzeba rozszerzyć strefę płatnego parkowania na cały obszar dookoła rynku, plus na Kazimierz?
Przecież to nie ma sensu.
Ja rozumiem argumenty związane z dworcem, bo to faktycznie byłby problem (inna sprawa, że jakoś przy dworcu Kraków Płaszów nie ma strefy płatnego parkowania, a problem nie występuje). Tylko, że trzeba znać umiar. Odległość dworca Głównego od Kazimierza jest na tyle duża, że nikt by tam nie zostawiał auta i zasuwał na dworzec. Ale na Kazimierzu też parkowanie jest płatne.
Zrozum kolego, że każdy kierowca płaci duże podatki, nie otrzymując nic w zamian. Albo niech państwo w zamian coś zapewni, albo niech zlikwiduje te podatki.
Nie wiem, jakie ty masz pojęcie o ruchu miejskim, ale ja ci tylko mówię jak jest