
dla ciekawskich:
wpolityce.pl/polityka/140087-co-grozi-dzieciom-wychowanym-przez-homose...
Ciekawsze z punktu widzenia metodologii rzeczy dzieją się chwilę później. Autor nawiązuje do innych badań nad rodzicielstwem par jednopłciowych, których wyniki wskazują, że rodzicielstwo takie nie wpływa negatywnie na rozwój dzieci. Stwierdza następnie, że wbrew tym poglądom jego wyniki pokazują, że dzieci, które w kwestionariuszu raportowały o homoseksualnych zachowaniach swoich rodziców, wypadają przy pomiarze niektórych wybranych przez badacza parametrów gorzej niż dzieci, które raportowały, że dorastały w nienaruszonej biologicznej rodzinie.
Co jest nie tak z tym wnioskiem? Przeskakując od jednego zdania do drugiego, Regnerus przechodzi od mówienia o dzieciach wychowywanych przez pary jednopłciowe do mówienia o dzieciach, które opisywały (nie wiadomo na ile adekwatnie) jakieś zachowania homoseksualne u któregoś ze swoich rodziców. A przecież to są dwie zupełnie różne rzeczy, jak pokażę w kolejnej części notki, poświęconej metodologii Regnerusa.