



Dlaczego w tytule jest "próbował'? Przecież mu się udało



najpierw wyjmuję się pocisk z łuski i wysypuje ładunek miotający, a dopiero następnie łuskę w imadełko i k🤬a jeb młoteczkiem, żeby spłonka jebła. I wciskamy pocisk z powrotem w łuskę i mamy ładne deko naboju i trochę prochu na sylwestra (przy większej ilości naboji)
Ludzie to debile


Chyba zapominacie że zabawy z powojennymi rzeczami to ulubiona zabawa ówczesnej młodzieży która jest teraz naszymi ojcami/dziadkami. Więc nie pieniczta że koleś to debil bo niejeden ojciec sadola robił to samo, i to nie z takimi gówienkami karabinowymi tylko z większym kalibrem. Dziadek mało nie zginał gdy gówniarze wsadzili jakiś nabój scalony dużego kalibru do ogniska, i po wybuchu prochu z łuski pocisk z osobnym ładunkiem, wleciał w suszarnie na polu z której dziadek parę minut wcześniej wyszedł po drzemce. Z suszarni została kupa gruzu.
mam kolegę, któremu uj🤬o obie nogi jak w piwnicy rozbierał jakiegoś niewybucha. 2 kolesi, którzy chodzili ze mną do szkoły, jak na podwórku coś rozbierali to tak jebło, że w całej wsi szyby z okien wyleciały, przed chałupą został lej, a pochowali puste trumny.
tytanowy88 napisał/a:
najpierw wyjmuję się pocisk z łuski i wysypuje ładunek miotający, a dopiero następnie łuskę w imadełko i k🤬a jeb młoteczkiem, żeby spłonka jebła. I wciskamy pocisk z powrotem w łuskę i mamy ładne deko naboju i trochę prochu na sylwestra (przy większej ilości naboji)
Ludzie to debile
I daj takiemu durniowi ten proch, to i tak sobie krzywdę zrobi.
Yggdrasil napisał/a:
I tak nic nie przebije typa co zbierał pociski moździerzowe, a w domu traktował je kątówką i palnikiem.
Nawet o tym kiedyś w wiadomościach mówili.
Dla twojej wiadomości - Nic w tym strasznego. Trotyl potrzebuje wysokiej temperatury. Sam opróżniałem takie pociski, trotyl się topi w 80*C i o prostu wylewa.

Ślunsk i wszystko jasne. Żrą ten wyngiel kacapy niemieckie i potem im się w baniach przewraca...