

Mnie tam się ten wasz chórek podoba, ale tylko pod warunkiem, że wiecie o czym piszecie. Czyli teraz zadanie bojowe: czy choć jeden z was będzie w stanie wykazać, że w Rosji takie rozróżnienie w przepisach istnieje i niesie ze sobą takie skutki o jakich piszecie? Bo bardzo... niezręcznie by było, gdyby się okazało, że po prostu bezmyślnie kalkujecie nasze przepisy na inne kraje. Baaaardzo niezręcznie.![]()
Patrzajcie jak teraz próbuje się wymigać!

Bo ja słyszałam z 2 źródeł, że jednak tam jest tak, jak ja pisałam.
Ja słyszałem z 3 źródeł, że jest tak, jak ja pisałem.

PS. Do reszty sadoli - bez przesadyzmu. Nawet jeżeli nie wie i nawet jeżeli idzie w zaparte (też bym szedł w zaparte


Żart o kobiecie i kuchni był śmieszny. Pierwsze trzy razy. Pięć lat temu. Tylko, że kilka lat temu na sadisticu było mniej dzieci, teraz poziom komentarzy w zdecydowanej większości zrównał się z poziomem kwejka. Szkoda trochę.
"Raczej", "przynajmniej powinno być"... mało przekonująco to brzmi.
Zakładasz, że kolizja u Ruskich to to samo co wypadek. To tak, jakbym ja założył, że w Mongolii "samochód" to to samo co "furmanka" i żądał dowodu, że jest inaczej. A twierdzenie, że "samochód to pojazd mechaniczny i raczej na całym świecie znaczy to samo" uznałbym za nieprzekonujące. I już jestem na wygranej pozycji, bo przecież nikt mi nie pokaże mongolskiej definicji "samochodu" czy "furmanki".
Ty podajesz wątpliwą tezę, więc ty powinność dowieść jej słuszności.

I chyba sam to czujesz, skoro od pierwszego zdania szukasz poklasku wśród publiki.![]()
Nie zrozumiałem.:<
Kłopot polega na tym, że ichnie ДТП czy авария chyba obejmuje zarówno wypadek, jak i kolizję.
"chyba" nie brzmi przekonująco.


Czapeczka przyszykowana?
To tak, jakbym ja założył, że w Mongolii "samochód" to to samo co "furmanka" i żądał dowodu, że jest inaczej. A twierdzenie, że "samochód to pojazd mechaniczny i raczej na całym świecie znaczy to samo" uznałbym za nieprzekonujące. I już jestem na wygranej pozycji, bo przecież nikt mi nie pokaże mongolskiej definicji "samochodu" czy "furmanki".
Analogia kompletnie od czapy, bo rozmawiamy o definicjach prawnych. Wymijanie, omijanie, wyprzedzanie, wypadek, kolizja... to wszystko definicje prawne, które nie zawsze pokrywają się z mową potoczną, a już na pewno nie są obowiązujące na całym świecie. Tak z grubej rury: w przepisach marchewka potrafi być owocem, a ślimak rybą - myślisz, że w Rosji to też obowiązuje? Ech... no jeżeli do tej pory nie zrozumiałeś o czym mowa, to trudno. Po prostu mi się nie chce.
Nie zrozumiałem.:<
Nie ma się czym chwalić.



Analogia kompletnie od czapy, bo rozmawiamy o definicjach prawnych. Wymijanie, omijanie, wyprzedzanie, wypadek, kolizja...
Analogia kompletnie nie od czapy, bo nie ma tu znaczenia o jaką definicję chodzi - definicja jest definicją, a analogia analogią. Tym bardziej, że w zależności od np. wysokości podatku płaconego przy zakupie "samochodu" czy "furmanki" te dwa pojęcia mogą stać się pojęciami prawnymi - podobnie jak to ma miejsce w przypadku ślimaków, ryb czy marchewek.
to wszystko definicje prawne, które nie zawsze pokrywają się z mową potoczną, a już na pewno nie są obowiązujące na całym świecie. Tak z grubej rury: w przepisach marchewka potrafi być owocem, a ślimak rybą - myślisz, że w Rosji to też obowiązuje?
Ok, ale nie przyjmuje się z góry, że te definicje są inne. Jeżeli twierdzę, że ślimak wg prawa europejskiego jest rybą, to nie mówię "coś mi się kiedyś takiego obiło o uszy, udowodnijcie mi tumoki, że tak nie jest".

Poza tym podałaś odnośnik do polskiej strony, na której operuje się polskimi pojęciami. Myślę, że gdyby pojęcia te miały w rosyjskim prawie drogowym inne znaczenie, niż nasze, to by to sprecyzowano.
Po prostu mi się nie chce.
Leniwa jesteś

Analogia kompletnie nie od czapy, bo nie ma tu znaczenia o jaką definicję chodzi
Ponieważ mowa o tym, jak się zachować po wypadku/kolizji - ma zasadnicze i podstawowe. I jedyne, co jeszcze próbowałam osiągnąć to to, żebyś choć tyle zrozumiał. Nie udało się - trudno.
Chciałeś się podroczyć, a się wkopałeś.

Ale zgodzę się na pewno, że czasami zrozumieć kobietę, to misja nie do przejścia.


Strzel sobie z palca dziewko, jeśli dokopiesz się przez te zwały tłuszczu
Czapeczkę miałeś tylko przygotować, a nie od razu zakładać. Jeszcze troszkę za ciepło - mózg się przegrzewa, łatwo się spocić, wiatr przewieje i katar gotowy. Dbaj troszkę o siebie!
Ale zgodzę się na pewno, że czasami zrozumieć kobietę, to misja nie do przejścia.
![]()
No cóż, jeżeli zrozumienie tego, co pisałam w tym wątku jest dla ciebie misją nie do przejścia i musisz ratować się takimi śmiesznymi tekstami... to znaczy że się pomyliłam. Miłego.

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie