

Tylko, że na elektryku jadę 40km/h (a jak warunki pozwalają to i 60) i nie przyjeżdżam spocony jak wydra. Jak jest pogoda to łatwiej mi gdzieś podjechać w ten sposób niż wsiadać do samochodu, a po drodze zawsze trochę sobie pokręcę. Nie kosztowało to 10k, bo zakupiłem sobie silnik i baterię z Chin, więc bardziej 2.5k. Zatem są plusy i minusy.
Ty anty polaku, jak mogłeś wesprzeć reżimowy chiński system a nie niemiecką gospodarkę?
Nie rozumiem rowerów elektrycznych.
A jest taki?
Moja znajoma tak dojeżdża ~40 km dziennie.
Pedałuje tam, gdzie łatwo, prądem jedzie tam, gdzie jest pod górkę itp.
Ładuje w domu i w pracy (ma zgodę), twierdzi, że od wiosny do jesieni się jej to kalkuluje.

Ech, szybkie palce - miało być - A jest taki FENOMEN...
Przepraszam za błąd.
Nie rozumiem rowerów elektrycznych. Fenomen roweru polega na tym że to w miare tani środek transportu napędzany siłą własnych nóg. Łatwy w obsłudze i zawsze gotowy do użycia. W momencie kiedy kosztuje 10 tys. trzeba go długo ładować i w dodatku nie trzeba pedałowąć to traci sens....
Wg prawa wspomaganie ma działać tylko kiedy pedałujesz, natomiast jest masa przeróbek na manetkę - wtedy faktycznie jedzie bez pracy nóg, ale to chyba nie jest legalne i jak spowodujesz wypadek to będziesz pokrywał straty...
Mam niepełnosprawne dziecko. Jedyna aktywność fizyczna, jaką możemy wykonywać całą rodziną, to wycieczki rowerowe. Przyczepka rowerowa dla dziecka niepełnosprawnego waży 20kg, samo dziecko 30kg. Rower elektryczny to dla mnie wybawienie, bez niego nie dałabym rady ciągnąć po górkach i wzniesieniach takiego ciężaru. Ale ciągle tylko słucham i czytam, jaką to leniwą bułą jestem, bo mam elektryka. A ostatnio pan mi w twarz rzucił, że on NIE MA SZACUNKU dla ludzi jeżdżących na wspomaganych rowerach. Fajnie się ocenia, nie znając sytuacji...
Zdajesz sobie sprawe że 99% ludzi kupuje te rowery żeby sie flexować na miescie a nie do wożenia dzieci??
Zdajesz sobie sprawe że 99% ludzi kupuje te rowery żeby sie flexować na miescie a nie do wożenia dzieci??
Oczywiście. Ale nie lubię, jak mnie ktoś ocenia przez pryzmat 99% społeczeństwa, bo ja akurat należę do tego 1%...
Tylko, że na elektryku jadę 40km/h (a jak warunki pozwalają to i 60) i nie przyjeżdżam spocony jak wydra. Jak jest pogoda to łatwiej mi gdzieś podjechać w ten sposób niż wsiadać do samochodu, a po drodze zawsze trochę sobie pokręcę. Nie kosztowało to 10k, bo zakupiłem sobie silnik i baterię z Chin, więc bardziej 2.5k. Zatem są plusy i minusy.
Właśnie to. Zanim przed COVIDem wszystko zaczęło być zdalne, korzystałam z prysznica w pracy. Bez tego można rowerem jezdzić kilometr czy dwa w celach nie-rekreacyjnych, bo dalej człowiek spływa potem. Są tacy którym to nie przeszkadza ale ja wolę wodę z mydłem niż perfumy.
Tak więć Siriuz jak szefa wam zestrzelili, poproś aby miejsce po jego biurze zamienili na prysznic dla pracowników i będziesz mógł jeździć nie-elektrykiem. A póki co elektryk właśnie do tego służy.


Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie