Egzamin do Akademii Medycznej. Rękę podnosi jeden z kandydatów.
- Dlaczego na teście są także pytania z fizyki?
- Żeby ratować życie.
- Jakim cudem pytania z fizyki ratują życie?
- Trzymają debili z dala od medycyny.
@up Nie dostało się na medycynę, co?
@Up
Fizyka już nigdzie nie potrzebna
typo
2013-02-24, 18:33
@upupup.
ale k🤬a prawdziwy. Jak widzę i słyszę tych wszystkich pożal się Boże magistrów nauk c🤬jwiejakich, jak ekonomia (niby poważna nauka, a absolwenci porażają), marketing, czy kulturoznawstwo, którzy na widok wzoru na objętość kuli robią wielkie oczy i mówią "a, nie, to nie moja dziedzina. Mnie cyfry przerażają" to sobie myślę ilu takich debili poszło na medycne i obym na takich nie trafił w szpitalu.
Już nie mówię, że trzeba polemizować o teorii strun, ale duże tak dla matmy na maturze i fizyka tez powinna być obowiązkowa.
Nauki ścisłe, choć nie są moją najmocniejszą stroną, to są jedyną skuteczną metodą segregacji półgłówków od ludzi inteligentnych. Kto nie jest w stanie pojąć podstaw fizyki, czy matematyki nie nadaje się na studia.
Koniec, kropka.
Konto usunięte
2013-02-24, 18:33
@mihaueeek
bo coraz więcej baranów na świecie a studia potrzebują studentów
Konto usunięte
2013-02-24, 18:36
@mihaueeek
no właśnie, fizyka już nie jest nigdzie potrzebna, przez co zwiększy się liczba debili na studiach medycznych z za dużej do zatrważającej.
Aktualna matura i tak nic nie pokazuje, egzaminy wstępne były o tyle lepsze, że przynajmniej trzeba było rzeczywiście coś wiedzieć.
Konto usunięte
2013-02-24, 18:42
Do sporej części uczelni medycznych potrzeba fizyki albo matmy (poza chemią i biologią), ale generalnie się od tego odchodzi. Prawda jest taka, że mimo to niewielu absolwentów zaraz po maturze dostaje się na medycynę, większość poprawia maturę i trafia za dostaje się za drugim razem, także ludzie, którzy zakuwają cały okrągły rok są raczej zdeterminowani i wiedzę co ich czeka. Gorzej z dzieciakami bogatych rodziców, którzy sobie wymyślili, że wychowają dzieciaka na lekarza, płacą po kilkadziesiąt tysi rocznie i po iluś latach prób w końcu wychodzi taki "lekarz".
Tak, nie dostałem się.
Problem w tym że każdy tuman myśli że musi iść na studia żeby "mieć dobrą pracę". A akurat na medycynę to dzieciaki raczej są wysyłane. I takie przepchnięte matoły uczą w szpitalach.
fizyka jest potrzebna, zależy gdzie się pracuje...
"Ja tylko chcę synku/córeczko, żeby w życiu było Ci dobrze..."
O tempora, o mores. Kiedyś na siłę się swatało z drugą połówką, teraz z nauką...
oponaodjelcza napisał/a:
Do sporej części uczelni medycznych potrzeba fizyki albo matmy (poza chemią i biologią), ale generalnie się od tego odchodzi. Prawda jest taka, że mimo to niewielu absolwentów zaraz po maturze dostaje się na medycynę, większość poprawia maturę i trafia za dostaje się za drugim razem, także ludzie, którzy zakuwają cały okrągły rok są raczej zdeterminowani i wiedzę co ich czeka. Gorzej z dzieciakami bogatych rodziców, którzy sobie wymyślili, że wychowają dzieciaka na lekarza, płacą po kilkadziesiąt tysi rocznie i po iluś latach prób w końcu wychodzi taki "lekarz".
Tak, nie dostałem się.
To skoro się nie dostałeś masz małe pojęcie trochę. Na płatną medycynę trzeba mieć maksymalnie 10 punktów mniej niż na stacjonarną. Gorszym problemem są uczelnie we Lwowie albo Bratysławie, gdzie za 50 tys zł zostajesz studentem, nauka po angielsku, op🤬lasz się aż miło a potem tylko nostryfikacja i ta dam jesteś lekarzem w Polsce. Same studia medyczne jako jedyne trzymają poziom w tym kraju, bo nawet prawo którego studiowanie nadal uważane jest za zaszczyt, kosztuje 3000 zł semestr i wystarczy mieć zdany zestaw debila. Przesiew jest wystarczający, debil się nie dostanie a jak się dostanie to szybko wyleci, także nie ma o czym dyskutować.
typo
2013-02-24, 18:49
A p🤬lnę jeszcze anegdotką:
Niedawno byłem na rekrutacji w pewnej firmie, gdzie ku mojemu miłemu zdziwieniu dostałem zadanie matematyczne, choć w tym przypadku to duży eufemizm.
Zadanie było następującej treści:
Para butów kosztuje 246 zł z VAT. Oblicz wartość obuwia bez VAT.
No to obliczyłem, wytłumaczyłem co i jak robię czując się trochę jak debil. Po wyliczeniu i podaniu poprawnej odpowiedzi, 3 osoby rekrutujące zrobiły minę typu "no no", a miałem wrażenie, że zaraz wstaną i zaczną klaskać. Jedna babeczka wstaje, bierze kartkę i mówi, że mogłaby na palcach obu rąk policzyć osoby, które prawidłowo rozwiązały to zadanie.
Pytam się jak! Jak można popełnić błąd w tym zadaniu. Otóż okazało się, że debile (inaczej nazwać ich nie umiem) rozwiązywali zadanie w następujący sposób.
Obliczali 23 procent z 246 zł i potem to odejmowali ....
No k🤬a. To nie było jakieś wybitne stanowisko, ale trzeba znać co najmniej dwa języki obce, no to jakiś poziom teoretycznie kandydaci musieli prezentować.
Proszę. Macie swoją maturę bez matmy.
Dla tych co nie wiedzą jak rozwiązać to zadanie, to 246 zł to jest 123% ceny butów. Jak się to dalej oblicza to chyba każdy wie (chociaż ostatnio zaczynam mocno wątpić w takie rzeczy).
A i k🤬a dawali do teog zadania kartkę i kalkulator. Myślałem, że jebnę, ale to tez pokazuje poziom ludzi na rynku pracy w tej chwili.
Trochę nie rozumiem... Fizyka w obecnym stanie to wykucie się parudziesięciu wzorów i praw... Nie rozumiem jak można dzięki czemuś takiemu mierzyć inteligencję?
podpis użytkownika
cycki! <3
Konto usunięte
2013-02-24, 18:53
Bez przesady. Jak człowiek ma wiedzieć jak się skalpelem posługiwać i gdzie ciąć by pacjenta nie zabić albo nap🤬lać właściwymi diagnozami na lewo i prawo to moje pytanie brzmi:
Na cholerę takiej osobie zabawa ze wzorem na objętość kuli czy innymi całkami?
Przykładowo ja gdy idę do lekarza to oczekuję badania i czasem skierowania do czegoś tam na coś tam etc i nie pytam się kochanego pana doktora czy umie obliczyć objętość jakiegoś cholerstwa.
Tak samo podczas zabiegu nie zaczynam rozmawiać o analizie funkcjonalnej. Litości. Lekarz ma leczyć, zawód swój wykonywać, a nie się matmą czy fizyką bawić