To wszystko bardzo mądrze brzmi ale jest jeden szkopuł. Obecni emeryci płacili na naszych pra pradziadków. Nasi rodzice płacili i płacą na pradziadków i dziadków. Jeśli teraz "młodzież" przestanie płacić ZUS to obecni dziadkowie i rodzice po prostu przestaną otrzymywać emerytury.
A czemu rodzice i dziadkowie nie zgromadzili sobie środków na starość?
Bo swoje składki przeznaczali na emerytury dla starszego pokolenia.
Są tylko dwa problemy:
-Biurokracja i bardzo złe zarządzanie marnuje dużą część środków (emeryci mają potrącany dochodowych od emerytur...)
-Młodszego pokolenia jest mniej niż starszego będzie więc młodsi się nie wypłacą tak czy siak
Wniosek?
Można płacić składki, nie mieć dzieci, oszczędzać na trudne czasy i umrzeć w tonącym społeczeństwie, odbierać wegetatywną emeryturę i z oszczędności opłacać opiekunkę do zmieniania pampersa i sądy do-żołądkowej - mając nadzieję, że opiekunka nie ma poczucia humoru i nie zrobi obiegu zamkniętego
Lub - no niestety, jestem za głupi na inny realny pomysł, a armia pracujących klonów jest na razie poza zasięgiem