@Angel
Mniej więcej o to mi chodziło.
W sumie szkoda, że ludziom nie chce się ruszyć dupy (czasem nie mogą, owszem, ale to chyba mniejsza część obywateli niewykorzystujących swojego prawa do głosu), żeby choćby odwalić swoją część roboty.
Nie potępiam (żeby była jasność) głosowania na małe partie, jednak w moim przypadku byłby to zły wybór. Ciekawe zresztą czy gdyby wybory były obowiązkowe to czy któraś z tych partii nie miała by szans na przekroczenie progu wyborczego? Gdyby tak się stało byłby to dowód dla wszystkich tych, którzy uważają, że "jeden głos nie ma znaczenia", jak jubbaday, do którego jest dalsza część tego komentarza.
Otóż,
jubbaday, hasełka, że "każdy głos ma znaczenie" mają uświadomić ludziom, że nie warto sobie odpuszczać.
Wybory to czynność indywidualna, każdy głosuje osobiście, nie ma pracy grupowej.
Stąd stwierdzenie, że "każdy głos ma znaczenie", zamiast "Wasze głosy mają znaczenie".
I analogicznie różne akcje nie nawołują "idźcie na wybory" tylko konkretnie "IDŹ na wybory", to ma na celu podkreślenie indywidualnego charakteru tego wydarzenia.
Pamiętam obrazek z kwejka, czy innych demotów:
"Mój głos i tak nic nie zmieni" - pomyślała połowa wyborców, zostając w domu.
@Cyrk
A może boją się ile ukradną ci nowi? Boją się o ich kompetencje, które są raczej wątpliwe?
A "pieprzenie RP" ograniczało się do szumnie zapowiadanej legalizacji zielonego, tolerancji i umniejszenia roli kościoła.
Więc śmiem twierdzić, że połowa wyborców "Ruchu" wykazała się właśnie wybitnym brakiem mózgu, łapiąc się na takie przynęty.