

Czyli jest tak jak mówiłem - nie macie zielonego pojęcia o tym w jaki sposób interpretuje się kodeks drogowy, a sposób w jaki to robicie niestety zapędza was w kozi róg. Bo niestety nie jest tak, że ten kto jedzie z tyłu szybko ma pierwszeństwo. Jeżeli wjadę na lewy pas komuś, kto jest 300 metrów za mną, to nie jest to wymuszanie mocnego hamowania, bo on MA OBOWIĄZEK zachować bezpieczny odstęp, CZYLI musi zareagować wcześniej i już jak tylko zobaczy, że jego pas jest zajęty to ma OBOWIĄZEK zdjąć nogę z gazu i/lub delikatnie przyhamować.
Widzisz? Tutaj jest ta subtelna różnica - ja nie mówię, że ktoś ma Ci wjechać pod maskę i masz hamować z piskiem opon.
Nie masz powodu mnie wyzywać, no chyba, że masz potrzebę wywyższania się w internecie - nie jest to mój problem.
Jeżeli ktoś ma problemy z czytaniem, to chyba Ty...i w sumie nie tylko z czytaniem, ale również z rozumowaniem, gdyż zapędziłeś się sam swoją "logiką" w kozi róg.
Jadąc z tyłu nie masz pierwszeństwa, w żadnym wypadku. Jeżeli by tak było, to tak jak napisałem wcześniej - miałbyś prawo przywalać w tył każdego auta napotkanego na drodze, które poruszałoby się z prędkością niższą od Twojej. Jest tak? Chyba nie, więc skończ dyskutować bo sam nie wiesz o czym piszeszZ komentarzu na komentarz sam sobie zaprzeczasz !
Jadę sobie "autostradą" A4 110 kmh, wyprzedzam autobus jadący 104 kmh. Tak, manewr wyprzedzania uprzedziłęm sygnalizacją, wjechałem na "pusty" lewy pas. Na ile pusty? Na tyle ile widziałem w lusterku, czyli biorąc pod uwagę, że mogło to być za zakrętem lub będąc w dolinie, widoczność mogła być na 100 może 200 metrów.
Jadę lewym pasem, przez powiedzmy 5-10-15-30 sekund. W tym momencie wypada z tyłu kierowca jadący 300 kmh...
Wg. Ciebie:
- zajechałem mu drogę
- ma prawo w ogóle nie hamować i jak wjedzie mi w tył to będzie moja wina
Wg. Mnie, normalnych ludzi którzy jeżdżą samochodami oraz prawa obowiązującego:
- nikt nikomu drogi nie zajechał, gdyż manewr zmiany pasa był sygnalizowany i odbył się zanim auto jadące lewym pasem dojechało do miejsca wykonania manewru
- auto jadące z tyłu ma obowiązek patrzeć na drogę i dostosowywać swoją prędkość do ruchu, czyli musi poprostu zwolnić, do czego nie potrzeba ostrego hamowania - nawet z 300 kmh da się wyhamować znacznie poprzez same zdjęcie nogi z gazu bo opór powietrza jest potężny. Zaleca się oczywiście zrobić to odpowiednio wcześniej, słowo kluczowe: BEZPIECZNIE, nie stwarzając niebezpieczeństwa na drodze, a nie tak jak to robią młotki, które nie hamują do ostatniej sekundy, żeby komuś najechać pod sam zderzak i mrugać światłami jak upośledzeniu umysłowo.
Jako, że nie było to zajechanie drogi, bo auto z przodu wykonało manewr zmiany pasa ruchu zanim pojawiło się auto z tyłu...jeżeli auto jadące z tyłu nie zachowa odstępu i uderzy w tył auta jadącego z przodu to kierowca auta jadącego z tyłu ponosi całą winę za wypadek drogowy.
To ty nie potrafisz czytać - napisałem wyraźnie o współwinie w razie przkeroczenia predkosci.
Nie masz prawa zmuszac swoim manewrem auta z pierwszenswem do zmiany predkosci. Po prostu. Zwracasz uwage na jazde 300km/h - jest to predkosc nierealna na drodze wiec nie ma nawet co o tym rozmawiac, równie dobrze możemy mówić o kolejkach do mensy w parlamencie.
Jeżeli wjedziesz bezposrednio przed inny pojazd na lewym pasie to w elegancki sposób spowodujesz kolizje i tyle.
Jak ktoś sobie jedzie powiedzmy 140km/h, i jest 5 sekund od ciebie(na sekundach jest latwiej opisywac) i mu wyjedziesz to bedzie to wymuszenie bo będzie musiał dosyć mocno hamować.
Jak bedzie minute od ciebie to wymuszenia nie będzie.
Jak bedzie jechał na tyle szybko że się go nie da zobaczyć i mu wyjedziesz będzie współwina.
Btw, wg tego co wkleił 666trololo666 nie masz racji.
Jak ktoś jedzie szybko to nie masz prawa go zatrzymać swoim manewrem. Nie jestes policjantem żeby kierować ruchem czy czynić samosądy. Znaczne hamowanie to np. z 300 na 150, już skoro masz taki fetysz tych 300.
Ciąg przy kolizji byłby taki:
Ktoś jedzie ->ty wymuszasz hamowanie -> dochodzi do kolizji
bezposrednią przyczyna byłby twój manewr.
Posrednią(hipotetyczna i bardzo trudna do udowodnienia) predkosc ofiary wypadku.
Bezpieczny dystans utrzymuje się od auta na swoim pasie, a nie od dziadka na innym pasie bo temu mogą zatrybić zwoje i się wytoczy na pas.
Już kończąc - co ma zmiana pasa do wymuszenia jak oba manewry są od siebie oddzielone? Podajesz przyklad dwóch róznych sytuacji, z każdej bierzesz co ci się podoba i w ten sposob tworzyc ciag argumentacji. Aż ciekawi mnie czy tak specjalnie trolujesz czy rzeczywiscie nie odrózniasz manewrów.
To ty nie potrafisz czytać - napisałem wyraźnie o współwinie w razie przkeroczenia predkosci.
Nie masz prawa zmuszac swoim manewrem auta z pierwszenswem do zmiany predkosci. Po prostu. Zwracasz uwage na jazde 300km/h - jest to predkosc nierealna na drodze wiec nie ma nawet co o tym rozmawiac, równie dobrze możemy mówić o kolejkach do mensy w parlamencie.
Jeżeli wjedziesz bezposrednio przed inny pojazd na lewym pasie to w elegancki sposób spowodujesz kolizje i tyle.
Jak ktoś sobie jedzie powiedzmy 140km/h, i jest 5 sekund od ciebie(na sekundach jest latwiej opisywac) i mu wyjedziesz to bedzie to wymuszenie bo będzie musiał dosyć mocno hamować.
Jak bedzie minute od ciebie to wymuszenia nie będzie.
Jak bedzie jechał na tyle szybko że się go nie da zobaczyć i mu wyjedziesz będzie współwina.
Btw, wg tego co wkleił 666trololo666 nie masz racji.
Jak ktoś jedzie szybko to nie masz prawa go zatrzymać swoim manewrem. Nie jestes policjantem żeby kierować ruchem czy czynić samosądy. Znaczne hamowanie to np. z 300 na 150, już skoro masz taki fetysz tych 300.
Ciąg przy kolizji byłby taki:
Ktoś jedzie ->ty wymuszasz hamowanie -> dochodzi do kolizji
bezposrednią przyczyna byłby twój manewr.
Posrednią(hipotetyczna i bardzo trudna do udowodnienia) predkosc ofiary wypadku.
Bezpieczny dystans utrzymuje się od auta na swoim pasie, a nie od dziadka na innym pasie bo temu mogą zatrybić zwoje i się wytoczy na pas.
Już kończąc - co ma zmiana pasa do wymuszenia jak oba manewry są od siebie oddzielone? Podajesz przyklad dwóch róznych sytuacji, z każdej bierzesz co ci się podoba i w ten sposob tworzyc ciag argumentacji. Aż ciekawi mnie czy tak specjalnie trolujesz czy rzeczywiscie nie odrózniasz manewrów.
Ahaaa ! I teraz wszystko rozumiem! Czyli to Ty jesteś osobą odpowiedzialną za ustalanie przepisów w Polsce!
"Jeżeli jest to 5 sekund, to wtedy jest zajechanie drogi, ale jeżeli minuta to nie jest."
Widzisz? Znowu zapędziłęś się w kozi róg - powiedz mi, gdzie jest w kodeksie napisane, że 5 sekund to zajechanie, 30 sekund to zajechanie, a minuta to już NIE-zajechanie? Nie jest to określone, a dlaczego nie jest? Dlatego, że to co piszesz nie ma absolutnie żadnego popracia w przepisach ruchu drogowego.
Nie rozumiesz jednej rzeczy, jeżeli wjeżdżam na lewy pas, i moje auto czterema kołami jest na tym pasie, a moja prędkość jest większa od pojazdu, który wyprzedzam - to znaczy, że jestem w trakcie manewru wyprzedzania. ALE NIE OZNACZA TO, że jestem w trakcie zmiany pasa ruchu.
Pas ruchu już dawno zmieniłem, i teraz jeżeli z tyłu nadjeżdża auto, które pędzi i nie zachowa bezpiecznej odległości i we mnie wjedzie, to będzie to wyłącznie jego wina. Ja nie wjechałem mu pod koła, bo jechałem już tym pasem i WBREW tym wyssanym z palca bzdurom, które wypisujesz, nie ma tutaj różnicy, czy pasem jechałem 5 sekund czy 5 minut...bo nie wymusiłem pierwszeństwa.
Nie da się wymusić pierwszeństwa stale jadąc prosto.
Nie da się widzieć na pare kilometrów wstecz i planować manewrów w sposób taki, żeby nikt nadjeżdżający z tyłu nie musiał zwalniać, bo z tego co wiem nie istnieją lusterka które zaginają przestrzeń i widać zza górki oraz zza zakrętu.
Bronisz nieprawdziwego argumentu i cokolwiek nie napiszesz będzie bzdurą.
Oczywiście, jeżeli ktoś, jak już wcześniej pisałem, WJEDZIE KOMUŚ PROSTO POD KOŁA, to owszem, będzie to wymuszenie.
Jeżeli jadę autem szybko i widzę, że mój pas jest zajęty i zbliżam się do pojazdów z przodu to oznacza, że jadą wolniej odemnie i mam OBOWIĄZEK zwolnić, DOSTOSOWAĆ prędkość do ruchu oraz zachować BEZPIECZNY odstęp. Co oczywiście nie oznacza, że ktoś mi wymusił, i że musiałem ZNACZNIE hamować. Bo nie musiałem znacznie hamować.
Jeżeli jadę i widzę, że pas przedemną jest zajęty...to zdejmuję nogę z gazu i samochód zwalnia.
Ahaaa ! I teraz wszystko rozumiem! Czyli to Ty jesteś osobą odpowiedzialną za ustalanie przepisów w Polsce!
"Jeżeli jest to 5 sekund, to wtedy jest zajechanie drogi, ale jeżeli minuta to nie jest."
Widzisz? Znowu zapędziłęś się w kozi róg - powiedz mi, gdzie jest w kodeksie napisane, że 5 sekund to zajechanie, 30 sekund to zajechanie, a minuta to już NIE-zajechanie? Nie jest to określone, a dlaczego nie jest? Dlatego, że to co piszesz nie ma absolutnie żadnego popracia w przepisach ruchu drogowego.
Jezus maria, serio masz problemy z wyobraźnia.
Jak masz przeszkode 5 sekund przed sobą to musisz dosyc mocno hamować, wiec spełnia to przesłanki wymuszeia pierszeństwa. Jak jest to minuta to ciezko mówic o jakiejkolwiek interakcji.
Nikt o zdrowych zmysłach ie ustali przepisów "wymuszenie peirwszenstwa jest wtedy kiedy na pojazd hamujacy dziala sila opznienia wieksza niz.... a klocek hamulcowy osiaga temperature 450stopni celciusza"
Co ty wypiszujesz za bzdury człowieku. Nie mówimy tutaj o nieruchomym PNIU do którego się zbliżasz z prędkością z którą jedziesz. Mówimy tutaj o innych uczestnikach ruchu drogowego. Nawet jeżeli ktoś jedzie 90 kmh, a Ty jedziesz 150kmh to puszczając nogę z gazu prędkość spada szybko, a pojazd przed Tobą nie hamuje tylko dalej jedzie...nabieram wrażenia, że w ogóle nigdy nie prowadziłeś samochodu !
Ty za to nigdy nie prowadziłeś ksiązki do polskiego - przed wykrzyknikami nie stawia się spacji.
Znaczna zmiana predkosci nie odnosi sie do gwaltownosci tej zmiany, a do jej wartosci bezwglednej tej zmiany. Serio, tak jest, tak ucza i tak sądy orzekają.
To czy można mówić o wymuszeniu wynika z wielu czynnikow, stad najlatwiej to przekazac na hiperbolach. Zreszta jak sie ktos wytczy i jedzie o 100km/h wolniej to z punktu widzenia tego co jedzie 150 jest to prawie jak przeszkoda nieruchoma.
Nawet jeśli uznac twoje dictum za słuszne, to w zaleznosci od warunków jest to płynne.
Hamowanie z 150 do 90 to hamowanie o 40%, jest to niewatpliwie hamowanie znaczne. Nieznaczne to by było ze 150 na 130(bo to jest mniej niż 15%). CHociaz w tym wypadku biegli by musieli byc właczeni.
Ty za to nigdy nie prowadziłeś ksiązki do polskiego - przed wykrzyknikami nie stawia się spacji.
Znaczna zmiana predkosci nie odnosi sie do gwaltownosci tej zmiany, a do jej wartosci bezwglednej tej zmiany. Serio, tak jest, tak ucza i tak sądy orzekają.
To czy można mówić o wymuszeniu wynika z wielu czynnikow, stad najlatwiej to przekazac na hiperbolach. Zreszta jak sie ktos wytczy i jedzie o 100km/h wolniej to z punktu widzenia tego co jedzie 150 jest to prawie jak przeszkoda nieruchoma.
Nawet jeśli uznac twoje dictum za słuszne, to w zaleznosci od warunków jest to płynne.
Hamowanie z 150 do 90 to hamowanie o 40%, jest to niewatpliwie hamowanie znaczne. Nieznaczne to by było ze 150 na 130(bo to jest mniej niż 15%). CHociaz w tym wypadku biegli by musieli byc właczeni.
Widzisz, dlatego podkreśliłem, że to już zależy od interpretacji, ale również podałem przykład, że "ISTOTNA ZMIANA" to nie może być mała zmiana, tylko ISTOTNA/ZNACZNA zmiana (tak wiem, masło maślane, ale nie chcę wprowadzać tutaj dodatkowych definicji).
Czepianie się czy zrobiłem spację przed wykrzyknikiem, czy emotikonkę z kupą za kropką - ani nie jesteśmy w kancelarii prawnej, ani w podstawówce...
Teraz do tego, do czego już sam doszedłeś dodaj jeszcze sobie, że jest to kompletną nieprawdą, że ten kto jedzie z tyłu i jedzie szybkko ma pierwszeństwo nad tym, kto jedzie jego pasem z przodu i jedzie wolniej...i cały temat został rozwiązany.
A dlaczego jest to nieprawda? Proste. Przepis o "zajeżdżaniu" komuś drogi odwołuje się tylko do momentu gdy auto A zmienia pas ruchu na ten, którym jedzie auto B. Jeżeli auto A zasygnalizowało i zmieniło już ten pas ruchu, a kierowca auta B:
- nie dostosował prędkości do ruchu,
- nie zastosował bezpiecznej odległości od pojazdu z przodu,
- zderzył się z pojazdem A,
To nie jest to wina pojazdu A, tylko pojazdu B. A jeżeli sądzisz inaczej, to mówię: wsiadaj w auto i wal w każdego, kto będzie jechać przed Tobą i z mniejszą od Ciebie prędkością. Ja będę kibicować tutaj z Sadola!
1. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa, a w szczególności: rzeźby terenu, stanu i widoczności drogi, stanu i ładunku pojazdu, warunków atmosferycznych i natężenia ruchu.
2. Kierujący pojazdem jest obowiązany:
2.1. jechać z prędkością nieutrudniającą jazdy innym kierującym;
2.2. hamować w sposób niepowodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia;
2.3 utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu.

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie