

pamiętam jak sam kiedyś tak zdrowo jebłem z huśtawki, na szczęście byłem jeszcze w epoce mleczaków...
Kto w ryło nie przyjął w taki sposób z takiej huśtawki, to zalicza się już do pokolenia smartfonów i komputerów

podpis użytkownika
Let's rock'n'roll
Pamiętam jak kiedyś pojechaliśmy do rodziny na święta. Miałem ze 3-4 lata i miałem nadzieję na bałwana. Śniegu nie było za to był wuj w typie janusza- 3 konie i zero wiedzy jeździeckiej ale somsiady widzo że go stać- opieką zajmowała się 90 letnia prababka. W każdym razie konie za popręgiem nie przepadają. Przy siodłaniu często nadymają się żeby mieć luźny, tak więc po rozgrzewce należy stanąć i dociągnąć aby siodło się nie zsunęło. Wuj o tym nie wiedział, ojciec tym bardziej więc po wyjechaniu dalej i w pole zaliczyliśmy fajny lot w jakieś uprawy. Mleczaków nie straciłem, za to Kuba( bo tak się bydlątko zwało) spanikował i uleciał w dal. Powrót najkrótszy i najprzyjemniejszy nie był

Nie wiem, czy umiałem sobie z tym radzić, czy za gruby byłem, ale problemu nie miałem z tym, chyba, że to trzeba z drugą osobą robić to nienwiem

Dwa razy skakałem z liny z drzewa nie trzymając dwa razy z rzędy wywaliłem się plecami z 2 M na plecy...
Do dziś nie wiem czemu nie trzymałem się liny.
Do dziś nie wiem czemu nie trzymałem się liny.
@up, niestety zawsze wygrywał większy i cięższy. Szybko przestałam lubić te huśtawki.

Justynka99 napisał/a:
@up, niestety zawsze wygrywał większy i cięższy. Szybko przestałam lubić te huśtawki.
same here

