grubystefan napisał/a:
up: Ja jestem inżynierem i idę o zakład, że przeczytałem w życiu więcej książek niż Ty przeczytasz do końca życia. I w życiu sobie super radzę. To pewnie dlatego, że zarabiamy 4x więcej niż Wy nieograniczeni bezrobotni humaniści
Ach, kolejny "biżnesmen" sadistika, życiowy lew, ogier, człowiek sukcesu, przyszły prezes IBM itd..
Dobra, żarty na bok. Śmieszą mnie tumany, które tłumnie ciągną na polibudy, byle jakie, nie ważne. Istotne jedynie jest zostanie "inzynierem" to w ich mniemaniu gwarantuje gruby chajs i "wakacje do końca życia". Jak ograniczonym trzeba być, aby myśleć, że to kierunek studiów zapewnia powodzenie i przyszłą karierę? Owszem, trend rynku pracy jest taki, że będąc inżynieriem znacznie łatwiej znaleźć dobrze płatną pracę, ale to wcale nie oznacza, że po kierunkach humanitycznych nie można zarabiać w podobny sposób, albo nawet i więcej. Mam znajomego po bibliotekoznawstwie, który nauczył sie rzadkij specjalizacji dotyczącej badania średniowiecznych woluminów i zarabia takie pieniądze, że niejeden prezes złapałby się za głowę. Ale on nie poszedł na studia, by przewegetować czas do uzyskania papieru, tylko wykorzystał ich czas maksymalnie i odnalazł w swojej pracy pasję. Każdy dobry specjalista w kazdej dziedzinie zarobi dobrze. Opinia, że wielu humanistów studiuje, bo na nic innego by sę nie dostała jest niestety w dużej mierze prawdą, ale takąż samą prawdą jest to, że znaczna część studentów polibud to tumany i prostaki. Raz byłem na imprezie w akademiku PK i nigdy więcej.. (r🤬anie po kątach i rzyganie pod siebie). Ale się rozpisałem..