Cytat:
"Już drugiego dnia z rzędu Węgrzy wyszli na ulice Budapesztu. Aż 100 tys. osób wzięło udział w antyrządowym proteście przed gmachem opery w centrum miasta. Zorganizowała go lewicowa opozycja. Ludzie demonstrowali przeciw przyjęciu nowej konstytucji, która – ich zdaniem – ogranicza prawa człowieka i podważa zasady demokracji. Po protestach w noc sylwestrową, również w poniedziałek Węgrzy postanowili powiedzieć „nie” nowej konstytucji. Tak wielu protestujących nie było na ulicach Budapesztu od lat. Był to zarazem pierwszy antyrządowy protest, zorganizowany przez opozycję od czasu objęcia rządów przez prawicową ekipę premiera Viktora Orbana".
Więc co robi tych 5 tys. Polaków w Budapeszcie? Dołącza do policji, która pałuje protestujących? Ciekawe...
Pojechało polactwo na wycieczkę, zobaczyło demonstrację i się przyłączyło. Węgrzy nas lubią, ale język mają straszny, stąd małe nieporozumienie. Polactwo wróciło podbudowane przyjaźnią Węgrów, a tu się okazało, że protestowali przeciw prawicowemu premierowi.