Dwa filmy przedstawiające katastrofę promu Columbia ze szczegółami, w tym symulacją systemu czujników uszkodzonego skrzydła w czasie rzeczywistym. Może kogoś zainteresuje.
Dwa filmy przedstawiające katastrofę promu Columbia ze szczegółami, w tym symulacją systemu czujników uszkodzonego skrzydła w czasie rzeczywistym. Może kogoś zainteresuje.
Pasażerowie całkiem długo mogli obserwować, co sie dzieje z ich promem. Właściwie mógł ich zabić dopiero rozpad części załogowej, która jak widać była bardzo wytrzymała.
Według tego co wiem oni nie wiedzieli. Dopiero w ostatnich sekundach przeszli na ręczne sterowanie. Prom automatycznie trymował drag z lewego skrzydła przy użyciu boosterów, dlatego nie było odchyłów od trajektorii lotu aż do momentu dezintegracji podwozia. Boostery cały czas działały na 100%.
Według dostępnych źródeł zabiła ich dekompresja do niemal próżni i ogromne przeciążenia w momencie rozpadu promomu, gdy część dziobowa weszła w spin.
Gdyby była hermetyczna i miała swój system awaryjny - spadochron to gdyby przeżyli ogromne G to może mieliby jakieś szanse.
Jednak jestem tylko internetowym specjalistą, choć zgłębiłem temat dość konkretnie.
Nie wiem jak były promy skonstruowane. Na filmie widać jakiś czas oddzieloną kabinę załogi od reszty. Pewnie wtedy już nie żyli. Ruskim kiedyś awaryjnie udało się przerwać misję i przeciążenie też mieli ponoć śmiertelne.
Nie wiem jak były promy skonstruowane. Na filmie widać jakiś czas oddzieloną kabinę załogi od reszty. Pewnie wtedy już nie żyli. Ruskim kiedyś awaryjnie udało się przerwać misję i przeciążenie też mieli ponoć śmiertelne.
Tak, znam tę sprawę też. Szkoda, że Columbia nie miał takiego systemu, choć np f-100-ileś (nie pamiętam dokładnie) miał odstrzeliwaną całą kabinę. No, ale Columbia wchodziła z prędkością 25Ma o ile dobrze pamiętam, to kilka km/s, więc przy oporach areodynamicznych jakie powstały przy dezintegracji, spadek prędkości połączony ze spinem części kokpitu musiał spowodować olbrzymie przeciążenia. Pamiętam, że w jednym z materiałów był zaznaczony "lethal moment czy point". A u ruskich cóż... jak to u ruskich - nie przykładają się zbytnio do roboty
Tak, znam tę sprawę też. Szkoda, że Columbia nie miał takiego systemu, choć np f-100-ileś (nie pamiętam dokładnie) miał odstrzeliwaną całą kabinę. No, ale Columbia wchodziła z prędkością 25Ma o ile dobrze pamiętam, to kilka km/s, więc przy oporach areodynamicznych jakie powstały przy dezintegracji, spadek prędkości połączony ze spinem części kokpitu musiał spowodować olbrzymie przeciążenia. Pamiętam, że w jednym z materiałów był zaznaczony "lethal moment czy point". A u ruskich cóż... jak to u ruskich - nie przykładają się zbytnio do roboty
Czytałem że przeciążenie mogło dojść do 35-45G i niemierzalnym czasie dla ówczesnych sensorów.
Czy prawda,jeśli tak to nie zdążyli poczuć.
Czytałem że przeciążenie mogło dojść do 35-45G i niemierzalnym czasie dla ówczesnych sensorów.
Czy prawda,jeśli tak to nie zdążyli poczuć.
Masakra. Ciekawe czy w tej próżni zaczęła im się "krew gotować" czy ich po prostu rozerwało na strzępy.
Uderzyłem bokiem,tak jakby silny wiatr mnie zepchną z pasa.
Poczułem że coś się stało na tylnej osi z prawym kołem i karuzela.
Podczas obracania przodem zahaczyliśmy o busa (to już świadek zeznał a policja potwierdziła z kamer.
Cały wypadek to obroty i wspomniane ocierki,całe szczęście bez dachowania i innych takich.
Auto puste,bez żadnego balastu,sprawne w 100%,zawieszenie perfekcyjnie nic nie dłubane no i opony całkiem nowe były.
Może to a może czysty fart.
Wszystko błyskawicznie,sam nie wiem ile z opisu naprawdę zarejestrował mój mózg a ile to wypełnione luki przez umysł.
Dobrze, że z tego wyszedłeś cało!
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie