



Już wiem do czego dążymy. Najpierw śluby dla pedałów a skończymy jak te indyjskie dzikusy.
Pies nie wygląda na szczęśliwego. Chyba domyśla się co to jest małżeństwo.


I nie ma co tutaj się dziwić, że spotykają ich różnego rodzaju choroby genetyczne i mutacje skoro takie rzeczy są tam chlebem powszednim.


Jak facet może sie ożenić z kozą, to co, kobita nie może z psem?
Wy nietolerancyjne, prawicowe tępaki...
Żartowałem, poj🤬e.
Wy nietolerancyjne, prawicowe tępaki...
Żartowałem, poj🤬e.


I tak to jest, taka psina dupy wyrywa a wy dalej walicie gruche

Ale p🤬licie wszyscy. To nie jest taki ślub, że ona go k🤬a kocha i chce go r🤬ać, tylko rytuał odpędzający złe moce.
Poza tym nie widzę wielkiej różnicy między ślubem z psem żeby odciągnąć negatywne energie a ślubem z drugą osobą żeby nie wk🤬ić niewidzialnego pana z brodą który jest zarówno swoim synem jak i emanującym promienistym światłem trójkątem z okiem w środku...bo jak nie to wylądujesz u czerwonej hybrydy kozła z człowiekiem i tam w ogniu spędzi wieczność.
Poza tym nie widzę wielkiej różnicy między ślubem z psem żeby odciągnąć negatywne energie a ślubem z drugą osobą żeby nie wk🤬ić niewidzialnego pana z brodą który jest zarówno swoim synem jak i emanującym promienistym światłem trójkątem z okiem w środku...bo jak nie to wylądujesz u czerwonej hybrydy kozła z człowiekiem i tam w ogniu spędzi wieczność.