



Lepiej tam po kwasie nie wchodzić. No chyba, że ma się ze sobą harpun

K🤬a u mnie psychodeliczne odczucia pojawiły się po przeczytaniu tego jakże zacnego tłumacznia
ja na swojej komorze deprywacji sensorycznej siedzę codziennie łącznie koło 30 minut. Potwierdzam doniesienia autora filmu. Komora rozwija i ewoluuje poprzez popuszczanie popuszczania ( 00:46 sek filmu).
Pamiętam jeszcze z podstawówki "przygody/kroniki kapitana Pirxa" Lema. Tam takie coś było. I chyba jak tak teraz patrzę to chyba zryło mi banię na całe życie

ja już sprawdziłem gdzie jest coś takiego w wawie i ile kosztuje... drogo, ale raz na jakiś czas można
Ponoć mam to na wydziale. Studenty wchodzą i po pół godzinie szaleją
Nic ciekawego w sumie oprócz słyszenia szumu własnego ciała.

podpis użytkownika
cycki! <3
W moim wypadku ziomek opisuje posiedzenie z piwkiem przy grillu nad jeziorem
Zgaduje że nie tylko w moim... tak niedużo do szczęścia potrzeba.

Proponuję Truflę halucynogenne , po nich człowiek bardzo się otwiera i relaksuję. Mózg działa o wiele lepiej
A tutaj proszę watch?v=_ToV8LjJslA


gosciu jest ogólnie dosc ogarniety w tym co robi
Borsuczi napisał/a:
Dobrze zgadujesz ;dW moim wypadku ziomek opisuje posiedzenie z piwkiem przy grillu nad jeziorem
Zgaduje że nie tylko w moim... tak niedużo do szczęścia potrzeba.
"Istnieje wiele mitów na temat deprywacji sensorycznej, nie mają one potwierdzenia i wynikają z błędnego przekazu. Deprywacja sensoryczna jest przyjemną techniką, która ogranicza ilość dochodzących bodźców do organizmu a co za tym idzie nic nam nie przeszkadza w relaksie, przemyśleniach czy lepszym poznaniu samego siebie."
Czyli pomaga się zrelaksować, a jak ktoś sobie nawkręca to jego bonus
Czyli pomaga się zrelaksować, a jak ktoś sobie nawkręca to jego bonus
