konto usunięte
2012-10-25, 23:12
dionizodoros napisał/a:
Żeby rozstrzygnąć która postawa jest rozsądniejsza, potrzebne jest jakieś kryterium niepodważalne. A wasze są bliźniaczo podobne do siebie, przez co śmieszne:
Zygovsky: robisz źle, bo inni robią inaczej (a większość ma racje)
rusofil: robisz źle, bo robisz tak samo jak większość (a większość nigdy nie ma racji)
Dyskusja staje się przez to bez sensu: zdaje się, że bez argumentów się nie da nikogo przekonać.
Istnieje jeden, niepodważalny argument przeczący postawie rusofil, a jest nią nasza fizjologia i związany z nią popęd płciowy. Osoba która go nie posiada jest najzwyczajniej w świecie upośledzona.
Myślę, że wystarczającym argumentem jest rozmnażanie. Każdy zdrowy osobnik chce przekazać swoje geny dalej. Miałem tego nie pisać, ale trudno, napiszę. Otóż moim celem jest spłodzenie potomstwa, następnie zapewnienie mu jak najlepszego statusu materialnego, by potem moje dzieci dzierżyły władzę nad tymi popłodzonymi "dzieciarami bez rodzin". Więc wszystko ucieka się do tego co napisał dionizodoros (bo mądrze pisze), czyli władzy. (mam nadzieję, że fragment z "dzieciarami" nie zostanie zrozumiany na opak, bo nie mam nic do sierot)
konto usunięte
2012-10-26, 15:56
Można na tym zakończyć - faktycznie najlepszym człowiekiem jest ten, który najlepiej realizuje ideę istoty człowiekowatości... Ale ludziom nie chodzi chyba o to, by zapewnić spokojną przyszłość innym zwierzętom z gatunku człowiek, a raczej o uprzyjemnienie jedynie swojego żywota. Chęć posiadania potomstwa staje się zwykłą potrzebą psychologiczną, mimo wszystko egoistyczną.
Gdyby było inaczej, komunistyczny ustrój sprawdziłby się - pojedynczy człowiek działałby dla dobra społeczeństwa, nie dobra swojego. Takich nie urodziło się jednak zbyt wielu: może kilku mędrców wzoru chrześcijańskiego...
Więc nie o to idzie, by wskazać który człowiek lepiej wywiązuje się z ludzkich zobowiązań, tylko o to, by rozstrzygnąć dylemat największy: "jak żyć, żeby być jak najszczęśliwszym, najbardziej zadowolonym ze swojego żywota...". I zdaje się, że nie da się stworzyć jednej wspólnej odpowiedzi dla wszystkich ludzi.