Nie chciałem krytykować pochopnie, więc w nocy nic nie pisałem, postanowiłem przesłuchać jeszcze raz dziś rano. Przesłuchałem...
Oczywiście, dla osób mających mniej do czynienia z muzyką, będzie to rewelacja. Zaskoczy to każdego, kto ma pierwszą styczność z pentatonikami / skalami i zobaczy, że można zagrać coś z kilku wybranych dźwięków, a wszystko będzie pasowało. Niestety, umiejętności improwizacyjnych ten gitarzysta nie ma. Na plus - że potrafi grać rytmicznie i miksować na żywo za pomocą urządzenia obsługiwanego nogą... ale technika gry nawet nie na poziomie liceum muzycznego.
W konserwatorium mówiliśmy na takich gości "One trick pony"... zwykle zostają bezrobotni.
Oczywiście, nie zmienia to faktu, że gorąco kibicuję Mariuszowi Goli. Nawet najprostsza muzyka jest niesamowicie potrzebna. Stare powiedzenie wśród melomanów głosi, że kto nigdy nie poznał "Wlazł kotek na płotek" (czyt.: Stanisława Moniuszkę), ten nie ma szansy sięgnąć po Brahmsa czy Liszta