Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
Murzyn lekarz
zderealizowany • 2012-10-25, 16:10
Do szpitala przyjeżdża rodzącą kobieta, przychodzi do niej czarnoskóry lekarz:
- Bóli byli?
(Kobieta sapiąc - Eee.... miło mi....Kasprzyk Dorota!

podpis użytkownika

W jednym poście narzekam na coś, a w drugim to propaguje. Czyni mnie to osobą iście fałszywą, ale wolę określenie - 'cynik'.
Zgłoś
Avatar
BongMan 2012-10-25, 16:26 16
Z cyklu "Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy."

Jak ktoś ma pecha, to podobno nawet podczas uprawiania seksu może na gwóźdź trafić… Spawaczowi o ksywie Iksmen do łóżka co prawda nie zaglądałem, ale fakt jest faktem, że pecha chłop miał nie z tej ziemi. To wlazł na gwóźdź, to się oparzył (hitem były spalone na tyłku spodnie, kiedy przysiadł na papierosa na krawędzi świeżo przez siebie samego upalonej blachy), innym razem poraził go prąd podczas wkręcania żarówki, albo złamał palec otwierając konserwę…
Na jednej z budów Czerwone Brygady pod wodzą elektryka wkopywały słupy i wieszały na nich przewód zasilający prowizorkę. Iksmen, ponieważ był w grupie zwiększonego ryzyka, a samo jego nazwisko doprowadzało Behap🤬dę do stanu białej gorączki, dostał spokojne zadanie spawania kątowników na kojec dla psa naszego prezesa, więc nic mu nie groziło. Tak przynajmniej myślałem.
Pracuję sobie w pocie czoła w pakamerze nad kubeczkiem kawy, gdy nagle do środka wpadł elektryk.
- Panie kerowniku! Pódź pan wartko bo Iksmen slecioł ze słupa!
- Taki k**wa ch*j jak ogon Pokemona… Iksmen spawa kojec dla Pikusia…
- No ja… ale mi brakło chłopa to żech go zabroł…
I opowiada dalej w swoim języku, ale ja to oddam w przyzwoitej mowie zależnej:
Elektrykowi był potrzebny jeszcze jeden człowiek do naciągania przewodów, czy do czegoś tam, nie wnikałem, wiec zabrał Iksmena na moment od spawania. Iksmen naparł się, że wylezie na słup, ale spadł już z połowy drabiny, i to paskudnie - na plecy. Kiedy podszedłem, leżał na trawce i jęczał z bólu.
Natychmiast zadzwoniłem po pogotowie, kazałem go okryć kocem i czekaliśmy na karetkę. Karetka pojawiła się po dziesięciu minutach. Iksmen leżał z zamkniętymi oczami, palił papierosa i jęczał dalej, jak się zresztą okazało - nie bez powodu.
Z karetki wysiadł lekarz i pielęgniarka. Tworzyli ciekawą parę - ona wysmukła blond Nordyczka, a on - wręcz przeciwnie: niski, tęgi i… czarnoskóry. Podeszli do leżącego i pielęgniarka powiedziała kontrolnie, żeby otwarł oczy. Iksmen otwarł, spojrzał w twarz pochylonemu nad sobą lekarzowi i jęknął:

- Ojezujezujezuuuuuuu…

Lekarz pougniatał go tu i ówdzie, podniósł mu stopę, kazał poruszać palcami… W zamyśleniu potarł czoło i stwierdził:
- C🤬a…
Trochę mnie zdumiało to słowo, ale w końcu też poniekąd medyczne. W końcu, myślę, chyba wie chłop, co robi. Lekarz stoi, myśli, marszczy czoło. W końcu podniósł Iksmenowi drugą stopę z ziemi i zakonkludował:
- C🤬a…

Takiego postponowania c🤬y nie wytrzymał brygadzista. Odchrząknął i stwierdził:
- Wiycie co, dochtorze, jo tam ni ma uczony, ale na moje oko to je noga, a nie c🤬a…
Doktor spojrzał na niego przeciągle, po czym pochylił się ponownie nad leżącym Iksmenem i spytał

- C🤬a nabo li noga?

Ło Matko Wszystkich Kaców… Biedak nie mógł zrozumieć, dlaczego pięciu dorosłych ludzi, włączając w to umierającego przed chwilą Iksmena, kula się po glebie i pluje dookoła…

A Iksmen miał jedno pęknięte żebro. Jak go potem spytałem, czemu tak jęczał na widok Murzyna, to spojrzal na mnie przeciągle i nic nie powiedział. Ale ja byłem przekonany, że kiedy się odwróciłem, narysował kółko na czole...

podpis użytkownika

Nie zapomnij o grzebieniu, ty p🤬lony jeleniu.
Fazi

Mój c🤬j dłuższy niż twoje zwoje mózgowe.
Pih
Zgłoś
Avatar
jet80 2012-10-25, 16:28 2
BongMan napisał/a:

Z cyklu "Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy."

Jak ktoś ma pecha, to podobno nawet podczas uprawiania seksu może na gwóźdź trafić… Spawaczowi o ksywie Iksmen do łóżka co prawda nie zaglądałem, ale fakt jest faktem, że pecha chłop miał nie z tej ziemi. To wlazł na gwóźdź, to się oparzył (hitem były spalone na tyłku spodnie, kiedy przysiadł na papierosa na krawędzi świeżo przez siebie samego upalonej blachy), innym razem poraził go prąd podczas wkręcania żarówki, albo złamał palec otwierając konserwę…
Na jednej z budów Czerwone Brygady pod wodzą elektryka wkopywały słupy i wieszały na nich przewód zasilający prowizorkę. Iksmen, ponieważ był w grupie zwiększonego ryzyka, a samo jego nazwisko doprowadzało Behap🤬dę do stanu białej gorączki, dostał spokojne zadanie spawania kątowników na kojec dla psa naszego prezesa, więc nic mu nie groziło. Tak przynajmniej myślałem.
Pracuję sobie w pocie czoła w pakamerze nad kubeczkiem kawy, gdy nagle do środka wpadł elektryk.
- Panie kerowniku! Pódź pan wartko bo Iksmen slecioł ze słupa!
- Taki k**wa ch*j jak ogon Pokemona… Iksmen spawa kojec dla Pikusia…
- No ja… ale mi brakło chłopa to żech go zabroł…
I opowiada dalej w swoim języku, ale ja to oddam w przyzwoitej mowie zależnej:
Elektrykowi był potrzebny jeszcze jeden człowiek do naciągania przewodów, czy do czegoś tam, nie wnikałem, wiec zabrał Iksmena na moment od spawania. Iksmen naparł się, że wylezie na słup, ale spadł już z połowy drabiny, i to paskudnie - na plecy. Kiedy podszedłem, leżał na trawce i jęczał z bólu.
Natychmiast zadzwoniłem po pogotowie, kazałem go okryć kocem i czekaliśmy na karetkę. Karetka pojawiła się po dziesięciu minutach. Iksmen leżał z zamkniętymi oczami, palił papierosa i jęczał dalej, jak się zresztą okazało - nie bez powodu.
Z karetki wysiadł lekarz i pielęgniarka. Tworzyli ciekawą parę - ona wysmukła blond Nordyczka, a on - wręcz przeciwnie: niski, tęgi i… czarnoskóry. Podeszli do leżącego i pielęgniarka powiedziała kontrolnie, żeby otwarł oczy. Iksmen otwarł, spojrzał w twarz pochylonemu nad sobą lekarzowi i jęknął:

- Ojezujezujezuuuuuuu…

Lekarz pougniatał go tu i ówdzie, podniósł mu stopę, kazał poruszać palcami… W zamyśleniu potarł czoło i stwierdził:
- C🤬a…
Trochę mnie zdumiało to słowo, ale w końcu też poniekąd medyczne. W końcu, myślę, chyba wie chłop, co robi. Lekarz stoi, myśli, marszczy czoło. W końcu podniósł Iksmenowi drugą stopę z ziemi i zakonkludował:
- C🤬a…

Takiego postponowania c🤬y nie wytrzymał brygadzista. Odchrząknął i stwierdził:
- Wiycie co, dochtorze, jo tam ni ma uczony, ale na moje oko to je noga, a nie c🤬a…
Doktor spojrzał na niego przeciągle, po czym pochylił się ponownie nad leżącym Iksmenem i spytał

- C🤬a nabo li noga?

Ło Matko Wszystkich Kaców… Biedak nie mógł zrozumieć, dlaczego pięciu dorosłych ludzi, włączając w to umierającego przed chwilą Iksmena, kula się po glebie i pluje dookoła…

A Iksmen miał jedno pęknięte żebro. Jak go potem spytałem, czemu tak jęczał na widok Murzyna, to spojrzal na mnie przeciągle i nic nie powiedział. Ale ja byłem przekonany, że kiedy się odwróciłem, narysował kółko na czole...



Nie chcę mi się tego czytać, ale tak dla pewności dam ci piwo (za dużo tutaj już zbroiłeś ).
Zgłoś
Avatar
m................k 2012-10-25, 18:24
@BongMan super, ale co to ma wspólnego z tym dowcipem?
Zgłoś
Avatar
QKLUX 2012-10-25, 22:50 1
@Bongman: Szacun wielki za przypomnienie Lansky'ego, to właśnie jest suchar, który należy pielęgnować aby ngdy nie zniknął.
Sadole, radzę zapoznać się z jego twórczością, zerwać boki i wypić niejedno piwo za zdrowie Lansky'ego, należy mu się jak psu zupa.
Joemonster opublikował wszystkie jego felietony - boskie.
Naprawdę żałuję że nie udało mi się go poznać osobiście, czytałem kaŻde jego opowiadanko, a kiedy zmarł parę lat temu, było mi cholernie przykro...
Zgłoś
Avatar
b................5 2012-10-25, 22:55 1
Tu czarny i tam czarny. Z Afryka. I polska język trudna język.

To też taka anegdotka ze serwisu z drukarkami.
Mieli jakiegoś murzyna, co pracował na serwisie, polska język nie znał dobrze.
Przyszła jakaś kobieta z drukarką, HP-3P (mniejsza, z tym, czy hp), murzyn ogląda, ogląda, no i wydedukował, że trzeba wyczyścić. No to walnął tekst do kolegi z zaplecza:
Stasiu, wyczyścisz pani ci-pe?
Zgłoś
Avatar
zonabregana 2012-10-26, 22:33
mnie tak ostatnio zapytał o kod pocztowy- odpowiedziałam "tak"
Zgłoś