Zainteresowanie i pomoc jakieś takie niespecjalne i wymuszone.
Czekała pewnie 3 dni, aż p🤬lnie na łeb a tu taki h🤬j na nogi spadł. Też byłbyś rozczarowany.
2 buty na raz. To już nawet nie ma co karetki wzywać.
Huśtawka tak dobra, że z butów wypi3rdala
Coś słaba ta młodzież dzisiaj, Za moich czasów to już bym takiego młynka kręcili, że powoli osiągali drugą prędkość kosmiczną. I nikt by nie spadł.
But spadl czyli śmierć na miejscu
czy mi sie zdaje czy mlody zlamal kregoslup i stracil czucie w nogach

?
no i k🤬a brawo! ten co najbardziej nap🤬lał, dostał nap🤬lone...hehe
a chlopaki do niego, wstawaj ziomus nic ci nie jest !
encoder178 napisał/a:
czy mi sie zdaje czy mlody zlamal kregoslup i stracil czucie w nogach ?
Patrzyłem, na końcu ruszał nogami. Ciul wie co potem bo zdarza się, że po wypadku jeszcze się rusza ale uszkodzenia są za duże i w efekcie kółka czekają.
Tylko jeden wiedział jak udzielić pomocy w takiej sytuacji - podał buty
Te huśtawki to najgorsze gówno jakie można zrobić. Zamiast łańcucha masz stalowa belkę która działa jak taran. Jak byłem mały, (lata90) to hustalismy się na takiej tylko z 3 razy większej. Przyszli jacyś starsi od nas i powiedzieli żebyśmy spadali. Oczywiście ja nie chciałem więc jakiś koleś mnie rozbujał do sztangi (tak się mówiło o rozbijaniu do maksymalnej wysokości) i jak już była bardzo wysokir odchudzanie lenie to speniałem. Wyskoczyłem, spadłem na dechę, i kilka dni nie mogłem się wyprostować. Miałem szczęście że mnie ta stalowa poręcz w łeb nie walnęła bo bym był trupem
Kiedyś w podobny sposób się bawiliśmy i już myślałem, że zabiliśmy kolegę bo też p🤬lnął z maksymalnej wysokości na ryj i jeszcze po drodze dostał huśtawką.
Na szczęście Bartek był niezniszczalny
seeed71 napisał/a:
Te huśtawki to najgorsze gówno jakie można zrobić. Zamiast łańcucha masz stalowa belkę która działa jak taran. Jak byłem mały, (lata90) to hustalismy się na takiej tylko z 3 razy większej. Przyszli jacyś starsi od nas i powiedzieli żebyśmy spadali. Oczywiście ja nie chciałem więc jakiś koleś mnie rozbujał do sztangi (tak się mówiło o rozbijaniu do maksymalnej wysokości) i jak już była bardzo wysokir odchudzanie lenie to speniałem. Wyskoczyłem, spadłem na dechę, i kilka dni nie mogłem się wyprostować. Miałem szczęście że mnie ta stalowa poręcz w łeb nie walnęła bo bym był trupem
Eeee tam właśnie szkoda że tylko tyle Ci się stało... Huśtawki zajebiste, zajebista zabawa nie dla tępych madek i baranów w rurkach.