W USA cwani kapitaliści pracodawcy przenieśli opłacanie pensji swoich pracowników na klientów ich usług, np. kelnerki/ kelenerko- kucharki w tych szybkich barach mlecznych to najczęściej młode dupy- często samotne matki- pracodawcy płacą im pół czy całego dollara na godzinę wzbudzając presję i empatię na swoich klientów, żeby to klienci za pomocą napiwków utrzymywali te młode dziewczyny.
Może dostawcy pracują na podobnych warunkach?
Przypomniała mi się zabawna rzecz odnośnie takich ludzi.
Jakoś 6 lat temu znajomy podesłał mi linka na blabla car do ogłoszenia typa, który chciał 300/400zł za kurs do Lublina bo "on ma luksusowe bmw z dużym silnikiem, siedzi się na skórach i jest klimatyzacja", oczywiście była też cała lista wymogów dla pasażerów, nie mogli być otyli, żeby nie śmierdzieli, nie mogli być palaczami, żeby nie śmierdziało, musieli być czysto ubrani, żeby nie pobrudzić siedzeń, bagaż też nie może być za duży bo on swoje rzeczy wiezie , zabiera wszystkich z jednego miejsca i czeka max 10min.
Na końcu jeszcze dopisał, że on to robi dla ludzi bo w sumie to go stać, żeby samemu pojechać a chce dać szansę innym raz w życiu pojechać fajnym autem. Beke mam z typa po dziś dzień.
Nie wiem jak u nich ale dowozilem pizze pare miesięcy... taki dodatkpwy zarobek po pracy... ludzie często coś dawali.. albo zostawiali ci różnice... jezeli srednio miales wydac (bo juz chcieli jeść)... czesto nikt nie dawal nic... ale nigdy nie przyszlo mi do glowy aby Wrzeszczeć na kogos czy czekac na napiwek... a propos potrafilem z samych napiwków dziennie wychaczyc od 50 do 150 zł