





Tak sobie tlumacz. Katolik wyciaga same absurdalne wnioski, zero faktow. Mnie osobiscie nie interesuje definicja ateizmu. Nie przynaleze do zadnej z przytoczonych grup. Mam swoje zdanie, wierze w nauke, a mity pozostawiam ludziom naiwnym. Nie twierdze tez, ze zawartosc Biblii to glupota lecz fikcja w wiekszosci z madrym przeslaniem.
I tu mamy właśnie przykład argumentu ad personam. Katolik skoro wierzy w te mity, jest człowiekiem naiwnym który wyciąga wnioski absurdalne.
I jak tu dyskutować?



Religie (w klasycznym ujęciu) bardzo starają się korzystać z narzędzi nauki, tylko jakoś zawsze dochodzą do kantowskiego noumenu.


Sam jestem w 100% osobą niewierzącą, nawet w miliardowej części promila nie dopuszczający istnienia takich bytów jak bóg - więc nie widzę sensu dyskutowania o rzeczach oczywistych... i to na jakiekolwiek argumenty.
Wychodzę z założenia - chcesz sobie wierz w cokolwiek - nie miałbym zamiaru Cię do niczego przekonywać - a tym bardziej dyskutowac na taki nudny temat. Z kimkowliek. O czym tu dyskutować?
Was to rozumiem - potrzeba ewangelizacji, nawracania itp. - ale nam ateistom wiewa i powiewa czy wierzycie w boga czy czerwpiecie radość i satysfakcję seksualną ze srania partnerowi na klatę (nie daję znaku równości sranie=katol - a jedynie wskazuję, że i jedno i drugie jest mi tak samo obojętne)


Tak sobie tlumacz. Katolik wyciaga same absurdalne wnioski, zero faktow. Mnie osobiscie nie interesuje definicja ateizmu. Nie przynaleze do zadnej z przytoczonych grup. Mam swoje zdanie, wierze w nauke, a mity pozostawiam ludziom naiwnym. Nie twierdze tez, ze zawartosc Biblii to glupota lecz fikcja w wiekszosci z madrym przeslaniem.
To również jesteś wierzącym. Bo nauka wyciąga z danych przedmiotów tylko cechy zauważalne, albo te, co wcześniej naukowcy przeprowadzający dane doświadczenie, uznali za cechy istotnościowe. Jak już Arystoteles zauważył, naukowiec pomija cechy akcydentalne bytu (tzn. on mówił o filozofach; metoda się jednak nie zmieniła). Dlatego NAUKA człowieka zawsze będzie opierała się jedynie na prawdopodobieństwie (tj. probabilistyce). I zawsze będziemy wpadać w paradoksy typu:
Jeśli wszystko jest ewolucyjną adaptacją do otoczenia, to i sama teoria ewolucjonizmu jest adaptacją do otoczenia. Wobec tego nie musi być ona prawdziwa (tak jak nasz aparat wzrokowy wyewoluował w konkretnym kierunku, lecz, jak podaje fizyka, nie oddaje ona choćby trochę przybliżonej części obrazu faktycznego obiektu, takim jakim jest naprawdę; BADANIA WIĘC NASZE OPIERAMY NA PRZYBLIŻONYM STOSUNKU).
Opierajcie swe przemyślenia na bardziej wyszukanych rozumowaniach niż to, przedstawione na filmie, niż z książek jakiś kalekich Dawkinsów...
Weźcie do rąk Descartesa, Kanta, Khuna, Russela, Nagela, czy innych Lakatosów.
I zapamiętajcie również fakt jeden: JEDYNĄ PEWNĄ NAUKĄ JEST MATEMATYKA. Reszta w istocie opiera się na wierze (która jednak poparta jest doświadczeniem; lecz czy schizofrenik również nie wierzy w majaki właśnie dlatego, że zmysły (które według niektórych z was mają być nieomylne) go zwodzą?).

2. wydawało mi się że mowa w nim o agnostycyzmie a nie ateizmie




Tak sobie tlumacz. Katolik wyciaga same absurdalne wnioski, zero faktow. Mnie osobiscie nie interesuje definicja ateizmu. Nie przynaleze do zadnej z przytoczonych grup. Mam swoje zdanie, wierze w nauke, a mity pozostawiam ludziom naiwnym. Nie twierdze tez, ze zawartosc Biblii to glupota lecz fikcja w wiekszosci z madrym przeslaniem.
Czytałeś kiedykolwiek filozofie ojców kościoła? Oni wyciągają same logiczne wnioski, ze wcześniej przyjętych aksjomatów. Tak samo dzieje się w świecie nauki.
Nie mów więc o czymś, o czym pojęcia nie masz.


Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie