

@up, Jeszcze raz przeczytałem tą historię, i dopiero sobie uświadomiłem jak absurdalna ona jest. Ewidentnie zmyślone. Choćby dlatego że nie mogła kupić domu od Józefa Pluty, bo zmarł on w trakcie obławy policyjnej na niego lata temu.
Cipczan napisał/a:
"Kamilka, nie warcz jak świnia, chodź tu k🤬o!"
Wzór negocjacji.
Xdddds
Wpiszecie grubsko w facebook i laska wyskakuje jako pierwsza xd
Wie ktoś czy istnieje nagranie jak ją zatrzymywali? Albo info jak to zrobili czy weszli na strych czy tym mopem ją ściągnęli
WSZYSCY WIDZIELIŚCIE TE NAGRANIA Z "OPĘTANĄ" KOBIETĄ. OTO PARĘ SŁÓW OD NIEJ SAMEJ:
TL;DR: nie było żadnego paranormalnego opętania.
Każdy miał gotową teorię.
Mało kto wyszedł z założenia, że widzi tylko część historii.
Ci, którzy pisali do K., w wielu przypadkach okazywali się szurami, hejterami (życzenia śmierci).
Ja również napisałem do K.
Tak jak w moich książkach, tak i w tym głośnym przypadku, staram się nie zakładać niczego z góry i spróbować dociec prawdy — a przynajmniej różnych spojrzeń na to samo wydarzenie.
Spojrzenie pierwsze znacie: oddział policji. Kobieta krzyczy. Policjant mówi, że pierdzieli sprawę, bo on tylko zarabia tylko 5000 zł.
Reakcje znacie: „Opętanie!” albo „Naćpana!".
Pomyślałem, że może fajnie byłoby dać dojść do głosu samej K. Udało się nawiązać z nią kontakt — mimo że zareagowała bardzo nerwowo. Nie dziwię się jej: przeżywa właśnie piekło.
Po pierwsze: nagranie znalazło się w Internecie bez jej wiedzy i zgody. Już tu jest i nie zniknie. Osoba, która je udostępniła, w mojej opinii powinna odpowiadać karnie.
Po drugie: K. nie była tego wieczoru pijana (wypiła mało — był Sylwester), nie była również pod działaniem leków i innych środków psychoaktywnych. Pamięta wszystko — zmaga się z problemami lękowymi i z depresją. Jest pod opieką psychologa.
Nie wywoływała duchów.
Nie korzystała z tabliczki Ouija.
Przeżyła atak paniki lub wpadła w inny stan, który związany jest z jej kondycją psychiczną — w tym miejscu podkreślę, że wiele z nas cierpi na różne choroby czy zaburzenia, bo żyjemy w takim, a nie innym świecie — i fakt ten jest straszniejszy, niż duchy.
Problem K. polega na tym, że jakiś pajac (podpowiem: nazwa jego zawodu również zaczyna się na "P") wrzucił jej nagrania do Internetu i kobieta boi się teraz wychodzić z domu — życzenia śmierci, hejt, docinki, naigrywanie się: tak wygląda jej rzeczywistość.
Wielu z Was jest już przekonanych i o tym, że jest ćpunką i o tym, że nakręca aferę, albo że jest "haha" opętana — bo w Polsce opętanie kojarzy się tylko z czymś, z czego trzeba się śmiać. Nie, żeby psychiatrzy wyróżniali taki stan (ICD 10: F.44.3).
W ten właśnie sposób kreujemy prawdziwe nawiedzenia i prawdziwe historie z horroru — niezrozumieniem, wyniosłością, ignorancją, arogancją, dopisywaniem sobie scenariuszy i tworzeniem plotek.
K. opowiedziała mi swoją wersję wydarzeń, a ja zobowiązałem się, że nie ujawnię jej danych. We wczorajszym poście (aby pokazać ciekawą sprawę) udostępniłem jeden z filmów — jak pewnie widzicie: usunąłem go. Nie dlatego, że da się ją rozpoznać, ale zwyczajnie, nie mam zamiaru brać udziału w szkalowaniu nikogo. Nawet z tytułu udostępnienia „strasznego" filmiku. Wstyd mi, że nie pomyślałem o tym wczoraj, kiedy informowałem Was o ciekawej sprawie.
Ta dalej jest ciekawa, ale z zupełnie innych powodów: bo paranormalną historię dopisali sobie ludzie. Tak jak w przytłaczającej większości dzieje się w przypadku historii paranormalnych.
K. - życzę Ci siły i mam nadzieję, że ludzie wkrótce umilkną. Może do części z nich dotrze ten post i jego przesłanie.
WSZYSCY WIDZIELIŚCIE TE NAGRANIA Z "OPĘTANĄ" KOBIETĄ. OTO PARĘ SŁÓW OD NIEJ SAMEJ:
TL;DR: nie było żadnego paranormalnego opętania.
Każdy miał gotową teorię.
Mało kto wyszedł z założenia, że widzi tylko część historii.
Ci, którzy pisali do K., w wielu przypadkach okazywali się szurami, hejterami (życzenia śmierci).
Ja również napisałem do K.
Tak jak w moich książkach, tak i w tym głośnym przypadku, staram się nie zakładać niczego z góry i spróbować dociec prawdy — a przynajmniej różnych spojrzeń na to samo wydarzenie.
Spojrzenie pierwsze znacie: oddział policji. Kobieta krzyczy. Policjant mówi, że pierdzieli sprawę, bo on tylko zarabia tylko 5000 zł.
Reakcje znacie: „Opętanie!” albo „Naćpana!".
Pomyślałem, że może fajnie byłoby dać dojść do głosu samej K. Udało się nawiązać z nią kontakt — mimo że zareagowała bardzo nerwowo. Nie dziwię się jej: przeżywa właśnie piekło.
Po pierwsze: nagranie znalazło się w Internecie bez jej wiedzy i zgody. Już tu jest i nie zniknie. Osoba, która je udostępniła, w mojej opinii powinna odpowiadać karnie.
Po drugie: K. nie była tego wieczoru pijana (wypiła mało — był Sylwester), nie była również pod działaniem leków i innych środków psychoaktywnych. Pamięta wszystko — zmaga się z problemami lękowymi i z depresją. Jest pod opieką psychologa.
Nie wywoływała duchów.
Nie korzystała z tabliczki Ouija.
Przeżyła atak paniki lub wpadła w inny stan, który związany jest z jej kondycją psychiczną — w tym miejscu podkreślę, że wiele z nas cierpi na różne choroby czy zaburzenia, bo żyjemy w takim, a nie innym świecie — i fakt ten jest straszniejszy, niż duchy.
Problem K. polega na tym, że jakiś pajac (podpowiem: nazwa jego zawodu również zaczyna się na "P") wrzucił jej nagrania do Internetu i kobieta boi się teraz wychodzić z domu — życzenia śmierci, hejt, docinki, naigrywanie się: tak wygląda jej rzeczywistość.
Wielu z Was jest już przekonanych i o tym, że jest ćpunką i o tym, że nakręca aferę, albo że jest "haha" opętana — bo w Polsce opętanie kojarzy się tylko z czymś, z czego trzeba się śmiać. Nie, żeby psychiatrzy wyróżniali taki stan (ICD 10: F.44.3).
W ten właśnie sposób kreujemy prawdziwe nawiedzenia i prawdziwe historie z horroru — niezrozumieniem, wyniosłością, ignorancją, arogancją, dopisywaniem sobie scenariuszy i tworzeniem plotek.
K. opowiedziała mi swoją wersję wydarzeń, a ja zobowiązałem się, że nie ujawnię jej danych. We wczorajszym poście (aby pokazać ciekawą sprawę) udostępniłem jeden z filmów — jak pewnie widzicie: usunąłem go. Nie dlatego, że da się ją rozpoznać, ale zwyczajnie, nie mam zamiaru brać udziału w szkalowaniu nikogo. Nawet z tytułu udostępnienia „strasznego" filmiku. Wstyd mi, że nie pomyślałem o tym wczoraj, kiedy informowałem Was o ciekawej sprawie.
Ta dalej jest ciekawa, ale z zupełnie innych powodów: bo paranormalną historię dopisali sobie ludzie. Tak jak w przytłaczającej większości dzieje się w przypadku historii paranormalnych.
K. - życzę Ci siły i mam nadzieję, że ludzie wkrótce umilkną. Może do części z nich dotrze ten post i jego przesłanie.
Od tego jegomościa
TL;DR: nie było żadnego paranormalnego opętania.
Każdy miał gotową teorię.
Mało kto wyszedł z założenia, że widzi tylko część historii.
Ci, którzy pisali do K., w wielu przypadkach okazywali się szurami, hejterami (życzenia śmierci).
Ja również napisałem do K.
Tak jak w moich książkach, tak i w tym głośnym przypadku, staram się nie zakładać niczego z góry i spróbować dociec prawdy — a przynajmniej różnych spojrzeń na to samo wydarzenie.
Spojrzenie pierwsze znacie: oddział policji. Kobieta krzyczy. Policjant mówi, że pierdzieli sprawę, bo on tylko zarabia tylko 5000 zł.
Reakcje znacie: „Opętanie!” albo „Naćpana!".
Pomyślałem, że może fajnie byłoby dać dojść do głosu samej K. Udało się nawiązać z nią kontakt — mimo że zareagowała bardzo nerwowo. Nie dziwię się jej: przeżywa właśnie piekło.
Po pierwsze: nagranie znalazło się w Internecie bez jej wiedzy i zgody. Już tu jest i nie zniknie. Osoba, która je udostępniła, w mojej opinii powinna odpowiadać karnie.
Po drugie: K. nie była tego wieczoru pijana (wypiła mało — był Sylwester), nie była również pod działaniem leków i innych środków psychoaktywnych. Pamięta wszystko — zmaga się z problemami lękowymi i z depresją. Jest pod opieką psychologa.
Nie wywoływała duchów.
Nie korzystała z tabliczki Ouija.
Przeżyła atak paniki lub wpadła w inny stan, który związany jest z jej kondycją psychiczną — w tym miejscu podkreślę, że wiele z nas cierpi na różne choroby czy zaburzenia, bo żyjemy w takim, a nie innym świecie — i fakt ten jest straszniejszy, niż duchy.
Problem K. polega na tym, że jakiś pajac (podpowiem: nazwa jego zawodu również zaczyna się na "P") wrzucił jej nagrania do Internetu i kobieta boi się teraz wychodzić z domu — życzenia śmierci, hejt, docinki, naigrywanie się: tak wygląda jej rzeczywistość.
Wielu z Was jest już przekonanych i o tym, że jest ćpunką i o tym, że nakręca aferę, albo że jest "haha" opętana — bo w Polsce opętanie kojarzy się tylko z czymś, z czego trzeba się śmiać. Nie, żeby psychiatrzy wyróżniali taki stan (ICD 10: F.44.3).
W ten właśnie sposób kreujemy prawdziwe nawiedzenia i prawdziwe historie z horroru — niezrozumieniem, wyniosłością, ignorancją, arogancją, dopisywaniem sobie scenariuszy i tworzeniem plotek.
K. opowiedziała mi swoją wersję wydarzeń, a ja zobowiązałem się, że nie ujawnię jej danych. We wczorajszym poście (aby pokazać ciekawą sprawę) udostępniłem jeden z filmów — jak pewnie widzicie: usunąłem go. Nie dlatego, że da się ją rozpoznać, ale zwyczajnie, nie mam zamiaru brać udziału w szkalowaniu nikogo. Nawet z tytułu udostępnienia „strasznego" filmiku. Wstyd mi, że nie pomyślałem o tym wczoraj, kiedy informowałem Was o ciekawej sprawie.
Ta dalej jest ciekawa, ale z zupełnie innych powodów: bo paranormalną historię dopisali sobie ludzie. Tak jak w przytłaczającej większości dzieje się w przypadku historii paranormalnych.
K. - życzę Ci siły i mam nadzieję, że ludzie wkrótce umilkną. Może do części z nich dotrze ten post i jego przesłanie.
WSZYSCY WIDZIELIŚCIE TE NAGRANIA Z "OPĘTANĄ" KOBIETĄ. OTO PARĘ SŁÓW OD NIEJ SAMEJ:
TL;DR: nie było żadnego paranormalnego opętania.
Każdy miał gotową teorię.
Mało kto wyszedł z założenia, że widzi tylko część historii.
Ci, którzy pisali do K., w wielu przypadkach okazywali się szurami, hejterami (życzenia śmierci).
Ja również napisałem do K.
Tak jak w moich książkach, tak i w tym głośnym przypadku, staram się nie zakładać niczego z góry i spróbować dociec prawdy — a przynajmniej różnych spojrzeń na to samo wydarzenie.
Spojrzenie pierwsze znacie: oddział policji. Kobieta krzyczy. Policjant mówi, że pierdzieli sprawę, bo on tylko zarabia tylko 5000 zł.
Reakcje znacie: „Opętanie!” albo „Naćpana!".
Pomyślałem, że może fajnie byłoby dać dojść do głosu samej K. Udało się nawiązać z nią kontakt — mimo że zareagowała bardzo nerwowo. Nie dziwię się jej: przeżywa właśnie piekło.
Po pierwsze: nagranie znalazło się w Internecie bez jej wiedzy i zgody. Już tu jest i nie zniknie. Osoba, która je udostępniła, w mojej opinii powinna odpowiadać karnie.
Po drugie: K. nie była tego wieczoru pijana (wypiła mało — był Sylwester), nie była również pod działaniem leków i innych środków psychoaktywnych. Pamięta wszystko — zmaga się z problemami lękowymi i z depresją. Jest pod opieką psychologa.
Nie wywoływała duchów.
Nie korzystała z tabliczki Ouija.
Przeżyła atak paniki lub wpadła w inny stan, który związany jest z jej kondycją psychiczną — w tym miejscu podkreślę, że wiele z nas cierpi na różne choroby czy zaburzenia, bo żyjemy w takim, a nie innym świecie — i fakt ten jest straszniejszy, niż duchy.
Problem K. polega na tym, że jakiś pajac (podpowiem: nazwa jego zawodu również zaczyna się na "P") wrzucił jej nagrania do Internetu i kobieta boi się teraz wychodzić z domu — życzenia śmierci, hejt, docinki, naigrywanie się: tak wygląda jej rzeczywistość.
Wielu z Was jest już przekonanych i o tym, że jest ćpunką i o tym, że nakręca aferę, albo że jest "haha" opętana — bo w Polsce opętanie kojarzy się tylko z czymś, z czego trzeba się śmiać. Nie, żeby psychiatrzy wyróżniali taki stan (ICD 10: F.44.3).
W ten właśnie sposób kreujemy prawdziwe nawiedzenia i prawdziwe historie z horroru — niezrozumieniem, wyniosłością, ignorancją, arogancją, dopisywaniem sobie scenariuszy i tworzeniem plotek.
K. opowiedziała mi swoją wersję wydarzeń, a ja zobowiązałem się, że nie ujawnię jej danych. We wczorajszym poście (aby pokazać ciekawą sprawę) udostępniłem jeden z filmów — jak pewnie widzicie: usunąłem go. Nie dlatego, że da się ją rozpoznać, ale zwyczajnie, nie mam zamiaru brać udziału w szkalowaniu nikogo. Nawet z tytułu udostępnienia „strasznego" filmiku. Wstyd mi, że nie pomyślałem o tym wczoraj, kiedy informowałem Was o ciekawej sprawie.
Ta dalej jest ciekawa, ale z zupełnie innych powodów: bo paranormalną historię dopisali sobie ludzie. Tak jak w przytłaczającej większości dzieje się w przypadku historii paranormalnych.
K. - życzę Ci siły i mam nadzieję, że ludzie wkrótce umilkną. Może do części z nich dotrze ten post i jego przesłanie.
Od tego jegomościa


Czyli opętanie. Diabeł próbuje sprawić abyśmy uwierzyli, ze go tam nie ma. Eeeeelo
smc napisał/a:
Atencyjna k🤬a...
Ktoś da namiar na jej TikToka?
Michał stonawski o duchach i popkulturze wpisz tak w gogle i tam pod artykułem się gwiazda wypowiada. Jej dane znam ale rodo...
smc napisał/a:
Atencyjna k🤬a...
Ktoś da namiar na jej TikToka?
Tiktoka nie znam ale tu się wypowiada pod postem
facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid0jMERj6vkwZHaqtx4fiT5Sp3qkDg6tTqDs7UCxcLUbiGBWSGQ1nD1bRSELQoeavVkl&id=100063782280203&sfnsn=mo
daniel1040 napisał/a:
jak na moje to 99% atak psychozy, 0,5% zwykłe poj🤬ie i szykanie atencji, 0.4% wina tuska, 0.1% demon od księdza natanka
Brat kolegi przy schizofrenii paranoidalnej i czymś tam jeszcze biegał z nożem po chacie, skalał po parapetach, szafach azw końcu wybiegł na klatkę i dopiero w kilku sąsiadów dało się go obezwładnić a typek miał 15 lat i nieźle przecpany mózg do tego przestał brać leki, o dziwo był trzeźwy.
Krzywciooo napisał/a:
Ja bym jej zaj🤬 drabinę a na dole czekał z siekierą do łupania ;D
Byś się k🤬a zesrał kondomie.