

Sens w tym widzę w kilku aspektach.
1. Dyscyplina - uświadamia się w ten sposób żołnierzy, że wykonując polecenia z automatu można osiągnąć lepszy rezultat niż gdy każdy zacznie działać po swojemu. To ważne podczas starć, bo wystarczy jeden niesubordynowany żołnierz, by sp🤬olić cały misterny plan.
2. Kontrola nad własnym ciałem - taka musztra służy jako ćwiczenie pamięci mięśniowej, która może się przydać na polu walki, zwlaszcza jeśli chodzi na przykład o przeładowanie broni. Takie zachowanie warto ćwiczyć, bo w przypadku anomalii łatwo jest powrócić na właściwy tor i wykonać swoje zadanie odpowiednio szybko.
3. Rytmika oraz odcięcie się od zewnętrznych bodźców. Nasz organizm z natury zestraja się z czynnościami wykonywanymi przez innych. Tutaj widzimy, że każdy z żołnierzy wykonuje swoją sekwencję z lekkim opóźnieniem względem swojego sąsiada. Łatwiej byłoby wykonać to w tym samym czasie, ale jeśli ktoś wykonuje daną czynność chwilę przed nami, to mimowolnie próbujemy się z tym kimś zsynchronizować. Tutaj trzeba wyłączyć wzorowanie się na kimś i robić swoje (bo co w sytuacji, kiedy na polu walki, ktoś obok popełni błąd?)
4. Morale. Satysfakcja z rezultatów takiej musztry podnosi morale. Wzmacnia więzi i pokazuje, że każdy może liczyć na każdego, bo jeśli jeden coś spieprzy, to cała sekwencja leci...
5. Reklama. Taka musztra, jak to ktoś opisał powyżej ma duży potencjał marketingowy - dobrze wygląda na paradach oraz innych pokazach, które są realizowane przed cywilną publicznością. Zachęca do wojska perfekcjonistów, którzy z perspektywy obronności są niezwykle cenni. Dociera też do osób czerpiących przyjemność z pracy w grupie - zwłaszcza gdy każdy ma przypisaną swoją rolę.
Ja na przykład wolę działać sam, nie lubię mieć kogoś nad sobą ani działać w zespole (no może, że nim zarządzam). Nigdy nie lubiłem sportów zespołowych, bo odpowiedzialność zbiorowa mnie paraliżuje i łatwiej mi wtedy popełnić błąd. Dlatego wiem, że do wojska się nie nadaję, bo bym się zamęczył psychicznie, choć wiem, że fizycznie przydałoby mi się takie szkolenie.
1. Dyscyplina - uświadamia się w ten sposób żołnierzy, że wykonując polecenia z automatu można osiągnąć lepszy rezultat niż gdy każdy zacznie działać po swojemu. To ważne podczas starć, bo wystarczy jeden niesubordynowany żołnierz, by sp🤬olić cały misterny plan.
2. Kontrola nad własnym ciałem - taka musztra służy jako ćwiczenie pamięci mięśniowej, która może się przydać na polu walki, zwlaszcza jeśli chodzi na przykład o przeładowanie broni. Takie zachowanie warto ćwiczyć, bo w przypadku anomalii łatwo jest powrócić na właściwy tor i wykonać swoje zadanie odpowiednio szybko.
3. Rytmika oraz odcięcie się od zewnętrznych bodźców. Nasz organizm z natury zestraja się z czynnościami wykonywanymi przez innych. Tutaj widzimy, że każdy z żołnierzy wykonuje swoją sekwencję z lekkim opóźnieniem względem swojego sąsiada. Łatwiej byłoby wykonać to w tym samym czasie, ale jeśli ktoś wykonuje daną czynność chwilę przed nami, to mimowolnie próbujemy się z tym kimś zsynchronizować. Tutaj trzeba wyłączyć wzorowanie się na kimś i robić swoje (bo co w sytuacji, kiedy na polu walki, ktoś obok popełni błąd?)
4. Morale. Satysfakcja z rezultatów takiej musztry podnosi morale. Wzmacnia więzi i pokazuje, że każdy może liczyć na każdego, bo jeśli jeden coś spieprzy, to cała sekwencja leci...
5. Reklama. Taka musztra, jak to ktoś opisał powyżej ma duży potencjał marketingowy - dobrze wygląda na paradach oraz innych pokazach, które są realizowane przed cywilną publicznością. Zachęca do wojska perfekcjonistów, którzy z perspektywy obronności są niezwykle cenni. Dociera też do osób czerpiących przyjemność z pracy w grupie - zwłaszcza gdy każdy ma przypisaną swoją rolę.
Ja na przykład wolę działać sam, nie lubię mieć kogoś nad sobą ani działać w zespole (no może, że nim zarządzam). Nigdy nie lubiłem sportów zespołowych, bo odpowiedzialność zbiorowa mnie paraliżuje i łatwiej mi wtedy popełnić błąd. Dlatego wiem, że do wojska się nie nadaję, bo bym się zamęczył psychicznie, choć wiem, że fizycznie przydałoby mi się takie szkolenie.

@up Z żoną też się nie synchronizujesz, tylko jedziesz ją jak narciarz na finiszu?
Ermland napisał/a:
Dla wszystkich, ciekawych po co im to. To elementy tzw. musztry paradnej, wiele armii na świecie ma takie kompanie. Są w tym zawody, nasi są jednymi z lepszych na świecie.
Szkoda że równie dobrze się nie biją...
podpis użytkownika
Jedynym wyznacznikiem siły państwa i narodu jest głębokość szeregów wysyconych żelazem
Tylko jeden podpunkt mnie jakoś przekonuje
Zeby ćwiczyć pozostałe podpunkty - dyscypline, morale, kontrole, jest masa innych, zdecydowanie bardziej przydatnych ćwiczeń.
Reklama wojska dla cywili poprzez parady nie przyciąga poborowych, to tylko szopka bo wojsko na to stać. Promocja i reklama wojska to cieżki sprzęt, zabójcze technologie, profesjonaliści w akcji, skuteczne operacje, możliwości rozwoju, kariery, czy marzeń - jako pilot dla przykładu.
Mimo wszystko ten punkt uważam za sensowny, synchronizacja z opóźnieniem celem zyskania dodatkowego czasu na reakcję

Lysack napisał/a:
Sens w tym widzę w kilku aspektach.
3. mimowolnie próbujemy się z tym kimś zsynchronizować. Tutaj trzeba wyłączyć wzorowanie się na kimś i robić swoje (bo co w sytuacji, kiedy na polu walki, ktoś obok popełni błąd?)
Zeby ćwiczyć pozostałe podpunkty - dyscypline, morale, kontrole, jest masa innych, zdecydowanie bardziej przydatnych ćwiczeń.
Reklama wojska dla cywili poprzez parady nie przyciąga poborowych, to tylko szopka bo wojsko na to stać. Promocja i reklama wojska to cieżki sprzęt, zabójcze technologie, profesjonaliści w akcji, skuteczne operacje, możliwości rozwoju, kariery, czy marzeń - jako pilot dla przykładu.
Mimo wszystko ten punkt uważam za sensowny, synchronizacja z opóźnieniem celem zyskania dodatkowego czasu na reakcję

~Jaszczuro -> racja, dlatego właśnie im więcej jest ćwiczeń z tego zakresu tym lepiej. Owszem, są ważniejsze i bardziej przydatne ćwiczenia, ale takie jak na filmiku nie szkodzi, a właśnie poprawia efektywność tych ćwiczeń

Takie wygibasy są raczej dla upamiętnienia kogoś lub czegoś. Nasze wojsko też ma swój hołd w postaci salutowania. Jako jedyni(chyba) na świecie nie salutujemy całą dłonią a tylko dwoma palcami. Podobno jest to na cześć gońca który walczył w jednym z powstań i przyniósł meldunek poraniony szrapnelem mając tylko te dwa palce. Przed oddaniem zasalutował kikutem. Nie wiem ile w tym prawdy a ile legendy.